Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2009, 19:35   #103
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Marcao:
Szybko sięgnąłeś po jeden ze sztyletów, lecz z kamiennym Smokowcem wczepionym w siebie, rzucanie było niezwykłym wyzwaniem. Mimo wszystko, rzuciłeś. Sztylet poszybował przed siebie, ale nagle Smokowiec odskoczył, a ostrze przemknęło obok niego.
Zbliżał się powoli z paskudnym uśmieszkiem na ustach, ale ty miałeś jeszcze jedno rozwiązanie w zanadrzu.
Wyciągnąłeś buteleczkę, grożąc tamtemu eksplozją. Nagle twój wróg zawahał się i przystanął, zastanawiając się nad czymś. Szybko jednak wyszczerzył paskudną twarz. Już chciał uczynić pierwszy krok ku tobie, gdy... z czoła wyrosła mu strzała!
Odwróciłeś się szybko i zobaczyłeś łuk w dłoni Lywellyn. Na cięciwie łuku nie było strzały, natomiast Elfka stała w pozycji strzeleckiej.
Nagle poczułeś jak kamień ustępuje, po czym skruszył się, opadając na ziemię duszącym pyłem. Na ziemi wylądował również twoje miecze.
Zaraz... A gdzie jest Athola?!

Oreas:
Kiedy tylko Smokowiec wyłonił się zza swojego kamiennego towarzysza, od razu pospieszył ku tobie, lecz ty wykonałeś obrót. Nie zobaczyłeś jednak wyciągniętej łapy, wiec postanowiłeś wbić strzałę w szyję.
Smokowiec jednak postanowił zaniechać obrony i kiedy zastał strzałę w swojej szyi, wcale się tym nie zraził, przeciwnie, jego zapał wzrósł. Szybko uderzył łapą, którą rozorał ci rękę, trzymającą sejmitar, po czym zaczął zmieniać się w kamień.
Nagle poprzedni Smokowiec zaczął się rozsypywać, natomiast twoja klinga uderzyła o podłoże.
A gdzie Athola?

Wszyscy: (/{Athola})
Nagle zauważacie jak Seebo zbiega ze schodów, formując jednocześnie pętlę, a kiedy podbiegł do Smokowca, który atakował Cienia, zawiązał mu pętlę na nodze. Smokowiec nie protestował i nie wydawał się przerażony, ale pewnie dlatego, że był ogłuszony. Żadna normalna istota, czyli Kenderów nie wliczamy, zacząłby uciekać w przerażeniu, kiedy tylko Gnom zaczynał majstrować przy jego ciele. Ponadto słowa: "Nie bój się nic ci nie zrobię", "Spoookoo nic ci nie będzie" lub "Zaufaj mi" oznaczały coś, co jest poważnym zagrożeniem życia.
Nagle Seebo podniósł się i przywiązał linkę do schodów, a następnie przywiązał drugi koniec do poręczy schodów. Gnom szybko popędził do panela.
Oczy Palina rozszerzyły się w przerażeniu.
-Uciekać!-krzyknął, po czym zaczął spędzać wszystkich ze schodów, samemu pragnąc zejść ze schodów. Już kilka sekund później, wszyscy byli daleko od schodów, natomiast wasz towarzysz nacisnął ten sam przycisk, co poprzednio.
Tymczasem Smokowiec nierozumnym wzrokiem śledził połączenie własnej nogi z barierką, gdy nagle. W jego oczach błysnęło zrozumienie.
-Nie!-wrzasnął, ale schody już zaczynały się obracać, ciągnąc za sobą swoją ofiarę, która starała się pazurami zaczepić o podłoże. Uzyskał jedynie to, że spod pazurów tryskały iskry. Smokowiec był ciągnięty coraz szybciej, aż w końcu uniósł się w powietrze i z impetem uderzył w posadzkę, obok Gnoma. Nie potrwał tam jednak długo ponieważ linka ściągnęła go na dół. Chwilę później usłyszeliście głuche uderzenie od spodu. Smokowiec właśnie zderzył się z metalową płytą. Uderzenia było słychać coraz częściej, aż w końcu jedno pacnięcie następowało niespełna sekundę po drugim. W końcu uderzenia były tak częste, że zlały się w jedno.

Seebo:
Jak to zatrzymać?! Za żadne skarby nie mogłeś sobie przypomnieć, który przycisk hamował szalone schody! Jest! Wcisnąłeś szybko wybrany przycisk, patrząc jak schody zwalniają.

Wszyscy: (/{Athola})
W końcu za każdym uderzeniem wytrącał się snop iskier oraz dźwięk taki, jakby uderzano młotem w metal. Chwilę później usłyszeliście lekkie pacnięcia, a schody zaczęły się zatrzymywać. Kiedy się zatrzymały, Smokowca nie było. Dosłownie. I kto powie, że Gnomy nie są jedną z najbardziej śmiercionośnych ras?
Zebraliście swój ekwipunek, po czym ruszyliście na poszukiwanie Atholi, mijając miejsce, gdzie metal był mocno zarysowany i wgłębiony.

Athola:
Zastosowałaś metodę najostrzejszej selekcji. Zamknęłaś oczy, po czym losowo zaczęłaś wystukiwać cyfry, ale zamyśliłaś się i straciłaś pojęcie ile ich już wycisnęłaś, więc postanowiłaś powciskać jeszcze trochę.
Nagle poczułaś swąd czegoś, co się paliło. Otworzyłaś oczy i stwierdziłaś, że panel zaczął dymić! Coś strzeliło kilka razy, po czym drzwi się otworzyły!
Weszłaś do środka, gdzie zastałaś schody, na których obecnie stałaś.
Dwa piętra pod tobą znajdowało się pomieszczenie, które wyglądało jak gabinet. Podłogi pokryte były ciemnym drewnem, tak jak ściany, na których wisiało kilka obrazów, a także trzy półki z książkami. Na każdej z nich po pięć książek.
Na środku pomieszczenia, na znajdował się ciemnozielony dywan, na którym stało duże biurko. Leżały tam jakieś papiery oraz mapy. Stał tam również spory świecznik, posiadający pięć zapalonych świec, rzucających względnie dużo światła.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline