Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-03-2009, 06:27   #101
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Korzystając z okazji, że na nią się żadna łuskowata bestia nie rzuciła, kenderka postanowiła się zwinnie wycofać pozostawiając walkę reszcie swoich towarzyszy. Dzięki swemu niewielkiemu wzrostowi dziecka, zdołała zwinnie wymanewrować pomiędzy walczącymi, samej nie gubiąc choćby jednego, rudego włoska szczególnie, że do każdego z nich była bardzo przywiązana. Tak samo jak jej babcia, która to w swoim życiu oddawała się badaniom związku pomiędzy płomiennymi włosami rodziny Flamehair, a samym ogniem. Athola zawsze była z niej bardzo dumna, pewnie też trochę dlatego, że otrzymała po niej swe imię.
Będąc już poza tym całym zamieszaniem poszła wzdłuż kontenerów, jednocześnie będąc dostatecznie czujną, gdyby nagle coś na nią wyskoczyło z mało przyjacielskimi zamiarami. Tylko raz się zatrzymała by móc lepiej się przyjrzeć tym nieznośnie hałasującym urządzeniom. Zastanawiała się na ile była to sprawka drużyny, a na ile po prostu marna robota tych istot, które te dziwactwa stworzyły.
Dostrzegła to czego szukała i niewiele myśląc zbliżyła się do wyjątkowo dziwacznych drzwi. Wyciągnęła ku nim wolną rękę, by zaraz potem przesunąć dłonią po metalowej powierzchni, jakby miała nadzieję na znalezienie jakiejś magicznej wypustki, która je otworzy tak jak tamtą ścianę. Jednak nic takiego nie napotkała, a panel znajdujący się nieopodal tylko potwierdzał myśli kenderki, że będzie trzeba się inaczej zatroszczyć o wyjście stąd.
Uderzyło ją to, jakby bardzo ta cała technologia nie pasowała do Xak Tsaroth. Chociaż.. możliwe, że to tylko jej się wydawało, jakby te wszystkie maszyny i im podobne były wzięte z zupełnie innego świata. Szczególnie, że nigdzie wcześniej nie widziałam czegoś, co choć odrobinę by je przypominało. Stanęła na paluszkach i spojrzała na te wszystkie znaczki znajdujące się na przyciskach. Trzeba przyznać, że wprawiło ją to w lekką konsternację, bo oznaczało, że tym razem będzie musiała użyć innego sposobu, aby wybrać te odpowiednie do naciśnięcia.
-Jeśli tak dalej pójdzie, to już nie będą wystarczyły zwykłe wytrychy do otwierania tego co zamknięte zostało przypadkiem. Oj nie, nie..
Westchnęła ciężko dla podkreślenia wagi swych słów, pomimo tego, że przecież nikt jej nie słuchał. Najwyraźniej czasy się zmieniały i niedługo Ruda będzie zmuszona do stworzenia sobie nowych sztuczek. Przecież musi sobie jakoś radzić w tych jakże zabawnych chwilach, kiedy ktoś jej proponuje nocleg, a potem zapomina otworzyć tych dziwnych krat. Naprawdę, gdyby nie jej wrodzone zdolności, to zapewne nadal siedziałaby w jakimś niemiłym miejscu. Bardziej niemiłym niż to. Jednak gościnność wielu istot zostawia jeszcze sporo do życzenia.
Obejrzała dokładnie wszystkie przyciski, by koniec końców dojść do wniosku, że pewnie trzeba je nacisnąć w odpowiedniej kolejność tworząc kod otwierający drzwi. Naturalnie, ona go nie znała, więc nie miała innego wyjść jak improwizować. Jeśli każda kreska z dziesięciu oznaczała jeden z symboli, to możliwych kombinacji było od cholery i jeszcze więcej! Rozejrzała się w około sprawdzając, czy nic źle do niej nastawionego się nie zbliża, by przerwać jej pracę. Następnie zaś, jakby grała na jakimś instrumencie klawiszowym, wcisnęła paluszkami losowe dziesięć przycisków. Bo cóż innego miała zrobić?
 
Tyaestyra jest offline  
Stary 09-03-2009, 15:35   #102
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Na twarzy wyrysował mu się wielki szczęśliwy banan. W sumie całym sobą cieszył się z takiego obrotu sprawy. Żył, żyli również i jego towarzysze. A jemu samemu się udało pokrzyżować plany złych smokowców.
Rozważania na temat dalszych eksperymentów z ich ciałami należało odłożyć do chwili gdy ich właściciele nie zmienią zdania... Choć trochę naturalnie.

Oreas, Marcao bawili się wyśmienicie w dobrych bohaterów i złych smokowców. Coś jakby legenda Humy czy czasy Wojny o Bramę były całkiem niedawno. Dla Sebboo to były legendy. Choć inną sprawą było że w każdej legendzie jest ziarnko prawdy a jego pra-pra-(i tak jeszcze kilka razy) stryjek z wyjka strony po babci wspominał że Gnosh nigdy nie pogodził się z rozbiciem smoczej kuli przez Tassa.
Nie zważając na trwającą walkę Gnom aż się palnął w głowę. Toż w tym całym zamieszaniu zgubił Kenderkę. To musiało oznaczać kłopoty. I to zdecydowanie większe niż te tu. Na dodatek Wędzonek bardzo polubił Płomiennowłosą. W pewnym sensie była to dla niego najbliższa tu osoba. A teraz znów się zgubiła...

Cień trochę zaskoczony nieoczekiwaną pomocą dochodził do siebie. W myślach Sebboo zmitygował go że ucina sobie drzemkę podczas gdy tam Athola sama bidula się tuła(... ) Wykorzystując że przeciwnik nadal gramolił się z posadzki Gnom od razu ruszył do skrytego ataku....

Teraz zależało mu na czasie. Nie miał ochoty dalej walczyć ani tym bardziej zabijać smokowca. Ale musiał zrobić coś co powstrzyma go na kilka chwil i i da im szansę na wycofanie się na z góry upatrzone pozycje. Musiał tylko zaprząść swój umysł do twórczej pracy. Przegląd posiadanych rzeczy przy sobie... Nie nie będzie papugował Marcao i nie zacznie rozbijać wokół fiolek ze swej skrzyneczki. Tego nikt nie chciał. Zresztą sama myśl już była śmiertelna....

Nogi same go niosły w stronę napastnika. Ręka mimowolnie chwyciła linkę przytroczoną do pasa. Szybka myśl i rozbrający usmiech w stronę Cienia.
-Nie martw się ja go zajmnę. A ty w tym czasie możesz się doprowadzić do ładu.
Sam uśmiech i i lekko zadumane czoło znaczyło że Gnom miał plan. Jeden z tych genialnych, które nie mogą się nie udać..
-Nie bój się nic ci nie zrobię. Po prostu chcę byś jeszcze chwilkę tu pobył gdy my już odejdziemy...
Próbując wytłumaczyć Jemu co się dzieje Sebboo zrobił na obydwu końcach pętle po czym jadną z nich zarzuciła na obracjace się schody a drugą umocował na nodze szczęśliwego ochotnika do niezwykle ciekawego doświadczenia
-Spoookoo nic ci nie będzie... Zaufaj mi
 

Ostatnio edytowane przez Vireless : 10-03-2009 o 15:09.
Vireless jest offline  
Stary 10-03-2009, 19:35   #103
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Marcao:
Szybko sięgnąłeś po jeden ze sztyletów, lecz z kamiennym Smokowcem wczepionym w siebie, rzucanie było niezwykłym wyzwaniem. Mimo wszystko, rzuciłeś. Sztylet poszybował przed siebie, ale nagle Smokowiec odskoczył, a ostrze przemknęło obok niego.
Zbliżał się powoli z paskudnym uśmieszkiem na ustach, ale ty miałeś jeszcze jedno rozwiązanie w zanadrzu.
Wyciągnąłeś buteleczkę, grożąc tamtemu eksplozją. Nagle twój wróg zawahał się i przystanął, zastanawiając się nad czymś. Szybko jednak wyszczerzył paskudną twarz. Już chciał uczynić pierwszy krok ku tobie, gdy... z czoła wyrosła mu strzała!
Odwróciłeś się szybko i zobaczyłeś łuk w dłoni Lywellyn. Na cięciwie łuku nie było strzały, natomiast Elfka stała w pozycji strzeleckiej.
Nagle poczułeś jak kamień ustępuje, po czym skruszył się, opadając na ziemię duszącym pyłem. Na ziemi wylądował również twoje miecze.
Zaraz... A gdzie jest Athola?!

Oreas:
Kiedy tylko Smokowiec wyłonił się zza swojego kamiennego towarzysza, od razu pospieszył ku tobie, lecz ty wykonałeś obrót. Nie zobaczyłeś jednak wyciągniętej łapy, wiec postanowiłeś wbić strzałę w szyję.
Smokowiec jednak postanowił zaniechać obrony i kiedy zastał strzałę w swojej szyi, wcale się tym nie zraził, przeciwnie, jego zapał wzrósł. Szybko uderzył łapą, którą rozorał ci rękę, trzymającą sejmitar, po czym zaczął zmieniać się w kamień.
Nagle poprzedni Smokowiec zaczął się rozsypywać, natomiast twoja klinga uderzyła o podłoże.
A gdzie Athola?

Wszyscy: (/{Athola})
Nagle zauważacie jak Seebo zbiega ze schodów, formując jednocześnie pętlę, a kiedy podbiegł do Smokowca, który atakował Cienia, zawiązał mu pętlę na nodze. Smokowiec nie protestował i nie wydawał się przerażony, ale pewnie dlatego, że był ogłuszony. Żadna normalna istota, czyli Kenderów nie wliczamy, zacząłby uciekać w przerażeniu, kiedy tylko Gnom zaczynał majstrować przy jego ciele. Ponadto słowa: "Nie bój się nic ci nie zrobię", "Spoookoo nic ci nie będzie" lub "Zaufaj mi" oznaczały coś, co jest poważnym zagrożeniem życia.
Nagle Seebo podniósł się i przywiązał linkę do schodów, a następnie przywiązał drugi koniec do poręczy schodów. Gnom szybko popędził do panela.
Oczy Palina rozszerzyły się w przerażeniu.
-Uciekać!-krzyknął, po czym zaczął spędzać wszystkich ze schodów, samemu pragnąc zejść ze schodów. Już kilka sekund później, wszyscy byli daleko od schodów, natomiast wasz towarzysz nacisnął ten sam przycisk, co poprzednio.
Tymczasem Smokowiec nierozumnym wzrokiem śledził połączenie własnej nogi z barierką, gdy nagle. W jego oczach błysnęło zrozumienie.
-Nie!-wrzasnął, ale schody już zaczynały się obracać, ciągnąc za sobą swoją ofiarę, która starała się pazurami zaczepić o podłoże. Uzyskał jedynie to, że spod pazurów tryskały iskry. Smokowiec był ciągnięty coraz szybciej, aż w końcu uniósł się w powietrze i z impetem uderzył w posadzkę, obok Gnoma. Nie potrwał tam jednak długo ponieważ linka ściągnęła go na dół. Chwilę później usłyszeliście głuche uderzenie od spodu. Smokowiec właśnie zderzył się z metalową płytą. Uderzenia było słychać coraz częściej, aż w końcu jedno pacnięcie następowało niespełna sekundę po drugim. W końcu uderzenia były tak częste, że zlały się w jedno.

Seebo:
Jak to zatrzymać?! Za żadne skarby nie mogłeś sobie przypomnieć, który przycisk hamował szalone schody! Jest! Wcisnąłeś szybko wybrany przycisk, patrząc jak schody zwalniają.

Wszyscy: (/{Athola})
W końcu za każdym uderzeniem wytrącał się snop iskier oraz dźwięk taki, jakby uderzano młotem w metal. Chwilę później usłyszeliście lekkie pacnięcia, a schody zaczęły się zatrzymywać. Kiedy się zatrzymały, Smokowca nie było. Dosłownie. I kto powie, że Gnomy nie są jedną z najbardziej śmiercionośnych ras?
Zebraliście swój ekwipunek, po czym ruszyliście na poszukiwanie Atholi, mijając miejsce, gdzie metal był mocno zarysowany i wgłębiony.

Athola:
Zastosowałaś metodę najostrzejszej selekcji. Zamknęłaś oczy, po czym losowo zaczęłaś wystukiwać cyfry, ale zamyśliłaś się i straciłaś pojęcie ile ich już wycisnęłaś, więc postanowiłaś powciskać jeszcze trochę.
Nagle poczułaś swąd czegoś, co się paliło. Otworzyłaś oczy i stwierdziłaś, że panel zaczął dymić! Coś strzeliło kilka razy, po czym drzwi się otworzyły!
Weszłaś do środka, gdzie zastałaś schody, na których obecnie stałaś.
Dwa piętra pod tobą znajdowało się pomieszczenie, które wyglądało jak gabinet. Podłogi pokryte były ciemnym drewnem, tak jak ściany, na których wisiało kilka obrazów, a także trzy półki z książkami. Na każdej z nich po pięć książek.
Na środku pomieszczenia, na znajdował się ciemnozielony dywan, na którym stało duże biurko. Leżały tam jakieś papiery oraz mapy. Stał tam również spory świecznik, posiadający pięć zapalonych świec, rzucających względnie dużo światła.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 11-03-2009, 22:11   #104
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Okazało się, że nawet taka technologia nie jest w stanie przeszkodzić w niczym Atholi, ani też oprzeć się jej jakże przemyślanym sztuczkom. Najwyraźniej miała do tego wrodzony dar i doskonale sobie radziła bez niczyjej pomocy, czy też liczeniu do stu.

Tak się ucieszyła na widok schodów jak i potencjalnego, nowego, jeszcze niezbadanego przez nią miejsca do którego pewnie prowadziły, że bez zbędnego myślenia ruszyła w podskokach po kolejnych stopniach. Nie obyło się przy tym bez kilku delikatnych potknięć, gdyż energia jak zwykle ją roznosiła, a jak można było wcześniej dostrzec, owa roznosiła także i tutejsze zabezpieczenia.

Zatrzymała się w progu pomieszczenia wyglądającego jak gabinet, gdzie po raz wtóry uderzyła ją ta różnorodność na jaką napotykała się w tym legowisku Smokowców. Najpierw lochy, potem dziwaczne, buczące machiny, a teraz pokój zupełnie nie pasujący do takich brutalnych bestii. Athola nawet nie mogła sobie wyobrazić któregokolwiek z nich czytającego księgę, a co dopiero doceniającego kunszt wykonania któregoś z wiszących tutaj obrazów. Nie żeby to ostatnie ona potrafiła, jednak nie w tym rzecz przecież.

Wykonała dokładnie taką ilość kroczków, aby znaleźć się na ciemnozielonym dywanie zdobiącym tutejszą podłogę. Wtedy to zatrzymała się i stopniowo obracając się wokół własnej osi przyjrzała się uważniej pomieszczeniu. Nie trzeba było długo czekać, aby zadziałała jej porażająca wręcz zdolność dedukcji. Dopadły ją bowiem podejrzenia, że to może właśnie w takim miejscu ktoś schował list. Ich list. Gdyby udało jej się go odnaleźć, to wszyscy jej towarzysze żyliby w spokoju, długo i szczęśliwie, bez zbędnych sprzeczek dotyczących tej karteluszki. Nie wspominając już o tym, że mogliby w końcu ruszyć dalej swoją podróż.

Najpierw miała zamiar gruntowanie obejrzeć półki z książkami, jednak stopniowo znosiło ją bardziej ku biurku, którego nie sposób było ominąć. Dlatego właśnie do niego się zbliżyła na bok odkładając swój hoopak, by obie ręce mieć wolne. Pierwszym co jej się rzuciło w niebieskie oczy, były oczywiście mapy, do których Athola czuła swoiste uwielbienie i mogła je oglądać godzinami z każdej możliwej strony. Na drugi ogień poszły papiery zaścielające sobą blat dużego mebla i to właśnie ku nim w następnej chwili sięgnęły niespokojne łapki zdające się żyć własnym życiem. Wodziła spojrzeniem po kolejnych pismach szukając czegoś dostatecznie interesującego i przydatnego, a jednocześnie co kilka chwil jej wzrok na powrót wędrował ku mapom, które też mogły jej się okazać pomocne. Zresztą, potem i tak zamierzała je zgarnąć do swojej torby, ale to już była inna bajka.
 
Tyaestyra jest offline  
Stary 13-03-2009, 13:51   #105
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
-Spoookoo nic ci nie będzie... Zaufaj mi

Cały czas miał przed oczami widok twarzy smokowca. Groza, strach, nienawiść i wiele innych na raz ukazały się na buźce nieszczęśnika. Musiał zrozumieć że o to właśnie będzie brał udział w doświadczeniu gnoma. I to w pierwszym rzędzie.
Sebboo po tym jak zatrzymał maszynerię długo wpatrywał się w ruchome schody. Całkiem jakby nie dowierzał że to się stało. Naprawdę.
To do siebie to do drużyny wydusił w końcu
-Ale ja naprawdę nie chciałem. To miało go tylko trochę spowolnić.
-Tak troszeczkę bo ja to nie lubię walki i krwi nie lubię i zabijania. A tak to maszyna miała go tylko zatrzymać do czasu gdy stąd odejdziemy...


Po następnych kilku chwilach wrócił do siebie
-W sumie to ciekawe doświadczenie. Będę musiał to przeanalizować i na pewno uda mi się znaleźć zastosowanie praktyczne.
Spojrzał się po drużynie. Do tej pory nie byli zbyt zadowoleni z jego inicjatyw twórczych. Teraz powinni czuć się wstrząśnięci jego możliwościami...

Nie było wśród Atholi a to oznaczało że ona jest gdzieś tam i robi coś co musi ich zaboleć i to całkiem szybko. Raz już Wędzonek zdołał wyciągnąć ich z kabały. Znaczy się nie zginęli jeszcze ale to nie oznaczało że tak zawsze będzie mu się udawać. Jedynym rozwiązaniem było jak najszybciej znaleźć ją. Poza tym pewna część natury gnomiego thief’a mówiła że w tym kompleksie można coś fajnego jeszcze znaleźć. Odzyskał swoją linkę, odebrał od Cienia Staff a po jego złożeniu przytroczył go do plecaka. Ruszył na poszukiwanie jej.

Widok zniszczonych drzwi i aparatury wstrząsnął nim. I to zdecydowanie bardziej niż los zapomnianego już smokowca. Aż cały się zrobił purpurowy ze złości. To było gorsze niż MORDERSTWO, GWAŁT lub co tam jeszcze się robi.
W środku gustownego pokoju było słychać że już ktoś tam się krząta. To na pewno musiał być ten łotr. Już on go...

Jego oczom ukazał się Athola szabrująca co tylko można. Wędzonek już miał jej wygarnąć ale się opanował. W końcu lokalizacja była bardzo wdzięczna. Na pewno musiały tu być ukryte jakieś skarby. Mowa tu o cudach techniki jak i materiałach bardziej pożądanych przez zwykłych bohaterów. Sebboo rzekł tylko do płomiennowłosej
-Atholo musimy pogadać o niszczeniu cudów techniki. I to koniecznie dziś jeszcze...
-Ale masz rację najpierw się rozejrzymy.

Rozkuł się ze stelaża, odłożył broń i wziął się za sukcesywne przeszukiwanie pokoju. Według pradawnej zasady wszystkich złodziej „search the fu&**g place”. Szczególny nacik położył na ukryte skrytki i przejścia. Obszukał lampę i biurko. Poprosił tych „Większych o pomoc z dywanem. Zdjął każdą książkę z półki.
 
Vireless jest offline  
Stary 16-03-2009, 12:13   #106
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Po uwolnieniu się z samobójczej pułapki smokowca, szybko ocenił sytuację, a kiedy nie wykrył zagrożenia, schował ostrożnie buteleczkę, do skrzynki, zebrał swoje sztylety, i podniósł miecze. Podszedł do Cienia i pomógł mu uwolnić się jego pułapki.
- Jesteś ranny? - zapytał pomagając mu wstać - To może ci się przydać - dodał wręczając mu szablę - chyba że wolisz miecz? - popatrzył na miecze smokowców, którzy leżeli martwi i dobrał sobie brakujący oręż.

Podszedł teraz do Oreasa i zapytał.
- Jak twoje ramie? Mogę je opatrzyć, co prawda nie mam żadnych ziół, ale mogę zrobić prosty opatrunek, żebyś się nie wykrwawił. - włożył miecz do pochwy na plecach, a miecz smokowca położył na ziemi i zabrał się do pracy, chwilę poszukał jakiegoś czystego materiału, jeśli nie znalazł to użył kawałka swojej koszuli.
Widząc gnoma kręcącego się tam i z powrotem, powiedział.
- Poczekaj, zanim ruszymy dalej, musimy się przygotować, Athola choć jest naszą towarzyszką, sama wybrała swoją drogę, jak tylko skończę opatrywać Oreasa pójdziemy jej poszukać, a potem do wyjścia. Mam nadzieję, że mi wybaczysz, ale samemu nie pozwolę ci odejść, Niestety za mało cię znam, a choć zdarzyło mi się poznać już kilka gnomów i żaden z nich nie miał jak dotąd nic wspólnego z jawnym występowaniem prawa, to tych maszyn nie zbudowali smokowcy, za to gnom mógłby tego dokonać. Wybacz, że to mówię, ale jesteś nowy i nic o tobie nie wiemy. Jeśli stąd wyjdziemy będzie czas aby się poznać. Teraz musimy sobie nie ufać. - mówił spokojnie cały czas opatrując Oreasa, kiedy skończył dodał - Teraz czy potrafisz otworzyć te drzwi, którymi weszliśmy? To ważne, gdybyśmy musieli szybko uciekać. Nie otwieraj ich teraz bo nie wiemy co jest za nimi, ale ważne jest to czy mamy jeszcze to wyjście dostępne czy musimy szukać innego. - Sam także starał się szukać jakichś zamków, lub ukrytych zapadek.

Po tych czynnościach, wstał podniósł swoją broń i ruszył w kierunku, na poszukiwania Atholi.
Kiedy minęli zniszczone drzwi, uśmiechnął się i powiedział.
- Chyba jesteśmy na dobrej drodze. - gdy zobaczył pokój, i buszującą Atholę, pierwsze o czym pomyślał, to że gdzieś tam spotkają szefa tego miejsca, i choć miał ogromną chęć się z nim zmierzyć, to chyba wolałby to czynić bez świadków. Zszedł po schodach na dół, podniósł świecznik i obejrzał dokładnie ciemne miejsca pomieszczenia.
- Atholu jesteś tu najdłużej, powiedz mi proszę, czy są z tego pokoju jakieś inne wyjścia? Sekretne przejścia? - Uznał, że to zainteresuje ją na tyle, iż zajmie się szukaniem tych wyjść natychmiast. Sam zaś przyjrzał się dokładnie tytułom książek, na półkach i obraza. Zazwyczaj po obrazach i książkach można postać właściciela.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 16-03-2009 o 18:24.
deMaus jest offline  
Stary 16-03-2009, 17:54   #107
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Cień, Oreas i Marcao szybko uporali się ze smokowcami. Co prawda gdyby nie pomoc Seebo trwało by to troszkę dłużej jednak już było po wszystkim.
Marcao podszedł do Oreasa. Dopiero teraz Faurin zauważył jego ranę na ramieniu. Okropnie krwawiła choć nie była zbyt głęboka. Faurin przeklną siebie w myślach. Maił sobie za złe że nie wziął udziału w tej walce. Że się nie włączył. Stał jak kołek. Czemu? Nie wiedział on sam. Nogi wrosły mu w ziemie. I te jego nowe szable. To nie to co stary dobry "Ended". Zatęsknił za nim. Był to cudowny oręż.
Faurin oparł się o ścianę i zaczął myśleć.
"Czemu nie przeszukałem dokładniej tego magazynu? Może mój miecz tam był, ale ja poszłem na łatwiznę. Echhh... no pięknie. Nawet w myślach robię błędy."
Wiedział co należy zrobić. Wiedział dokładnie. Zamierzał się wrócić i odnaleźć swój miecz. To był jego skarb. Pamiątka i symbol. Męstwa i odwagi. Roztropności i pogardy. No i przynależności do kręgu. Kręgu o którym już zapomina. O kodeksie który wymazuje mu się z pamięci. O mistrzach którzy go wszystkiego uczyli. O misji z którą wyruszył z siedziby kręgu.
Tak! On musiał odnaleźć ten miecz. Choćby miał umrzeć to tylko z "Endedem" w dłoni. Przestał już słuchać co inni mówią. Zamierzał poczekać aż gnom otworzy ścianę dzielącą go od magazynu. Ścianę której nie potrafił otworzyć.
Zamęt w jego głowie przerwał widok Atholi. Nawet nie zauważył kiedy powtórnie zniknęła. Byli w pomieszczeniu dziwnym. Nie interesowało go. W myślach był tylko miecz. Beż niego jest słaby. Bezsilny. Nic bez niego nie może zrobić. Nic. Usiadł na podłodze i zakrył twarz dłońmi. Z jego oczu wydobyły się dwie kropelki wody. Łzy. Spłynęły swobodnie po policzkach i spadły na jego spodnie.
Był tego pewien. Był pewien że postąpi słusznie. I postawił sobie nowy cel. Za wszelką cenę znaleźć "Endeda"...
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 17-03-2009, 12:33   #108
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
** Jeszcze na placu boju **

Kończył troczyć swój bagaż. W sumie nie duży ale dość treściwy i wystarczająco śmiercionośny co batalion smokowców. Zagadnął go Marcao. Z całego długiego monologu Sebboo wyjął tylko pojedynczych wyrazów. Ułożyły się w prosty przekaz.
-Nie ufam Ci.

Gnom sam również parę razy zastanawiał się skąd tu tyle przykładów gnomie Techniki. W końcu poza górą Nieważne nie znał większych skupisk wybitnej myśli naukowo-technicznej. Na szczęście podobne kwestie nigdy nie zajmowały go na tyle by porzucił chęć zdobywania dodatkowych doświadczeń. Ewentualnie możliwości odkrycia nieokrytego wynalazku.

Temat twierdzy smokowców Sebboo pozostawił swojemu życiu. A skoro Marcao nie wie dlaczego w świecie pozbawionym magii ktoś opiera się na technice to on nie będzie tego specjalnie tłumaczyć. Tym bardziej że potraktował go jak szpiega, zdrajcę czy innego potwora.
-Nie mam nic wspólnego z tym miejscem. Nie będę Cię przekonywał że tak jest. Skoro nie potrafisz podejść do tego tematu ze zrozumieniem to sam sobie odpowiedz jakie masz szanse na przeżyciu.
-Poza tym trochę to dziwne że najpierw mi zaufałeś gdy chciałeś mieć broń a teraz to negujesz gdy pomogłem w walce. Nie uważasz że to trochę pokręcone...


Nigdy nie był dobry w stosunkach interpersonalnych. I owszem brał kiedyś udział w kilku sesjach klanu nauk socjologicznych ale nie mógł znieść tego że wszystkie one kończyły się podobnie. Czyli okropną kłótnią w czasie której każdy chciał przekonać innych do swych racji. A że każdy coś, kiedyś, gdzieś wynalazł kończyło się różnie.. Zmywanie z siebie krwi i części ciał innych nie należało do jego ulubionych zajęć.

-Na szczęście ja się nie obrażam o byle co i nie będę się gniewał ale jeżeli chcesz ze mną chodzić wszędzie to proszę. To będzie takie pasjonujące i ekscytujące. Na pewno się polubimy a ja też postaram się przedstawić ci moje nowe pomysły. Bo wiesz w sumie to lubię coś odkrywać i wynajdować.
-Zaufaj mi...


Wymownie spojrzał na ruchome schody i to co sobą reprezentowały. //Ewentualnie odczekał chwilę na odpowiedź// A potem skierował się do Atholi
 
Vireless jest offline  
Stary 17-03-2009, 15:09   #109
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
**Odpowiedz dla Seebo**
- Źle mnie zrozumiałeś, jeśli stąd wyjdziemy i będziemy mieli czas na poznanie się, zapewne zaufam Ci, albo się rozstaniemy, teraz jednak znamy się od kilku godzin, co samo w sobie nie daje powodów do zaufania. W kwestii broni, jak widzisz jeszcze jej nie użyłem i nie zamierzałem. Najważniejsze dla mnie teraz to odnalezienie Atholi i wydostanie się stąd. Nie wiem i nie sugeruję, że miałeś inne kontakty z smokowcami z tego miejsca, ale niestety nie jestem gnomem z natury ufnym, jestem człowiekiem, a my mamy w naturze spodziewać się najgorszego. Przyjmuję za możliwe, że byłeś jeńcem tak jak my, a w przyszłości miałeś być zmuszony do pracy przy tej aparaturze, ale jest też taka możliwość, że byłeś zakładnikiem, przez którego inne gnomy pracowały dla smokowców, lub nawet, że odużano cię jakimiś miksturami, abyś dla nich sam pracował, ale przez owe mikstury możesz tego niepamiętać. Niewiem jak jest naprawdę, ale jeśli to przeanalizujesz, to z pewnością sam dojedziesz do wniosku, że ufanie obcym osobom ledwo co spotkanym, niejest najmądrzejsze. A teraz znajdzmy Atholę i wyjdzmy stąd, a potem będziemy się zaprzyjaźniać. -
 
deMaus jest offline  
Stary 20-03-2009, 21:55   #110
 
Laos's Avatar
 
Reputacja: 1 Laos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetnyLaos jest po prostu świetny
-"Nie ma ręki . Mogłem się tego spodziewać" - Mimo to elf szybkim ruchem wbił strzałę w szyje potwora. Zadziwiła go reakcja smokowca. Uśmiechnął się
-" O nie " - w tym momencie ramię Oreasa zostało przeorane pazurami stworzenia. Odskoczył mimo to. Jego oręż upadł. Stojąc w bezpiecznej odległośći patrzył jak przeciwnik zmienia się w kamień.
- "A niech to. Mogłem się spodziewać, że zrobi coś w tym stylu." Pulsujący ból, ciepła cieknąca krew. Te dwa odczucia nie były obce elfowi. Mimo rany nie przejmował się. Spełnił to co założył pokonał przeciwnika i mógł iść na odsiecz Marcao. Nie musiał jednak. Rozeznał się w sytuacji i stwierdził, że wszyscy przeciwnicy są martwi. Nim się obejrzał zjawił się przy nim bard i zaczął opatrywać jego rękę.
-Dzięki za opatrunek. - uśmiechnął się. Upewniwszy się, że jest już całkowicie bezpiecznie. Schował oręż. Zbliżył się do leżącego sejmitara, podniósł go. Jego wzrok przykuł Faurin. Widział, że coś się z nim dzieje. Skierował swoje kroki w jego stronę. Atholi ponownie nie było. Seebo rozmawiał z Marcao, a Cień uwalniał się z innego smokowca. Elf uśmiechnął się.
-"Zabawne" - Zbliżył się do siedzącego człowieka i spytał
-Przyjacielu co się stało? Pomóc CI jakoś?
 
__________________
"Errare humanum est"
Laos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172