Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2009, 21:33   #323
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
Przerażenie rosło w młodym Brandybucku z każdym uderzeniem serca, sprawiając, że nie widział i nie słyszał już zbyt wyraźnie tego, co działo się dookoła niego. Poczuł jak Galdor wypycha go z powrotem na zewnątrz, wołając głośno - na Manfennasa jak się zdawało. Przez jeden tylko krótki moment hobbit spojrzał w oczy elfa, ale od razu odwrócił wzrok, uderzony płonącym w nich gniewem. Wydawało się, że zazwyczaj skryte pod zasłoną spokoju i opanowania głębie duszy noldora teraz wyzierały z jego źrenic jak niebo rozświetlane błyskawicami. Chwilę później Teliamok spostrzegł, że już znajduje się na dworze, gdzie reszta jego towarzyszy na gwałt zbierała się do odwrotu w myśl wydawanych przez Galdora poleceń. Mówił, że jadą w dalszą drogę, do miejsca, którego nazwy hobbit chyba nigdy nie słyszał.

Jutro mamy być w Isengardzie - ponaglił zdumionych i ociągających się towarzyszy.

Telio nie śmiał nawet pytać, gdzie to jest i tylko ruszył w stronę swojego kucyka, tak jak inne wierzchowce prychającego nerwowo wobec zamieszania dookoła. Nagle jednak przez dźwięki krzątaniny przebił się jakiś obcy, chrapliwy głos i niemal natychmiast przed gospodą zapadła cisza. Mężczyzna, do którego należał głos przez chwilę rozmawiał w śpiewnym języku elfów z Galdorem, a po chwili ich przewodnik zarządził, że jednak nie będą się tak spieszyć się z dalszą podróżą.

"Ha! I o co było tyle krzyku? O dobre maniery, o to, że chciałem nam dobre powitanie załatwić? A teraz i tak sami nas zapraszają. I dobrze, że pan Galdor nie boczy się tym razem, bo jak nic rzuciłbym te włóczenie się po moczarach i został gdzieś, gdzie przynajmniej jest sucho i można zjeść coś porządnego..."

Nieco zdezorientowany ze szczęścia Teliamok stał jeszcze jakąś chwilę, rozważając własne wyczucie i intuicję prowadzącą nieodmiennie do wygód i dobrego jedzenia, podczas gdy jego towarzysze podążyli za Avaronem i Kethanem. Zorientowawszy się, że nadto zamarudził, hobbit czym prędzej chwycił swojego kucyka za uzdę i również udał się ich śladem.
 

Ostatnio edytowane przez Makuleke : 11-03-2009 o 19:26. Powód: Czepialstwo, malkontencja i demagogia :P
Makuleke jest offline