Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2009, 14:18   #92
Faurin
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
"Co się działo do jasnej.."
Stali przed jakąś rzeką. A może to nie była rzeka? Cóż, na ten moment nie było to wcale ważne. Isendir nie wiedział co się z nim działo przez ostatnie kilka chwil. Biała plama. Nic więcej.
Chociaż... Pamiętał kilka rzeczy. Pamiętał jak Szamil go oswobodził. "Gdzie on teraz jest?". Pamiętał tą rzeź z nieumarłymi. Jakąś walkę z obrzydliwym potworem.
Elf wytężył trochę mózg by "poszukać" innych wydarzeń które omineły jego świadomość.
"Walczyłem czy nie? Jeżeli nie to skąd te zadrapania? Chwila... Przypomniałem sobie coś. Ktoś nam pomógł. Nie był to mężczyzna! A więc... TAK! To musiała być kobieta! Tak dawno nie widziałem żadnej kobiety a tu jak się jakaś pojawia to mi we łbie trzepocze. Mówiłem coś? Mam nadzieję że nie palnąłem jakiegoś głupstwa. Ehhh... Czuję się jak po butelczynie korzeniówki pędzonej przez Larhta. Tfuu..."
Splunął.
"Ale zaraz. Nie jest nas mniej?"
Spojrzał na drużynę i dopiero teraz zauważył ilu ich brakuje. O Ray'gim wiedział, ale inni...
"Kell'eh. Gdzie tego małego wywiało? Może poszedł się aby odlać? Jest tak mały że z byle pniakiem mogę go pomylić. A gdzie jest..."
Złapał się najpierw za głowę a po chwili ręce powędrowały mu na dół. Odsunął trochę spodnie i odetchnął z ulgą.
"Ochhh... stracha żeś mi Szamilu, mój drogi napędził. Odpłacę ci się kiedyś za ten incydent w karczmie."
Rzucił jeszcze raz wzrokiem na resztę. Dopiero teraz zauważył że koło nich stoi jakiś staruszek.
"Znowu coś musimy zrobić. Ehhh... ani chwili wytchnienia."
Isendir dopiero teraz przypomniał sobie. Zapamiętał strzępki rozmowy z owym przewoźnikiem, Charonem się zwącym. Jakieś wiosło jest mu potrzebne by ich przeprawił na drugą stronę rzeki. I to wiosło porwane przez Juzia.
"Kim ten Juzio jest? Nie przypominam nic sobie."
Zanurzył palce w swej włosach by je trochę przeczesać. Poczuł wtedy na plecach swój łuk i kołczan. Ucieszył się ale i skarcił w myślach. Jak mógł zapomnieć o sprawdzeniu broni? W takiej sytuacji była to sprawa pierwszorzędna. Gdyby ich zaatakowali a on by nie miał nic po ręką czym mógłby się bronić to było by po nim. Definitywnie. Lembas który przyszedł mu ostatnio z pomocą zniknął. Małe by miał szanse na przeżycie.
Isendir spojrzał czy ma swój miecz. Ucieszył go jak dotyk rękojeści i błysk klingi.
- Wybaczcie panowie ale nie mam zamiaru tu stać do końca swych dni. Dość mojego leniuchowania. Biorę się za sprawę pełną parą.
Odwrócił wzrok ku Charonowi.
- Czcigodny przewoźniku. Mógłbyś mi wskazać drogę do tego Juzia? Nie mam chwili do stracenia i ... i nie mam zamiaru czekać na tych oto tutaj.
Mówiąc to wskazał resztę.
- Pokażę na co stać elfa. Elfa który igra ze śmiercią. Elfa który tańczy w walce. Elfa który nie boi się niczego. Tylko los wytycza ścieżki tego elfa.
To powiedziawszy stanął pewnie na dwóch nogach i czekał na odpowiedź Charona. Zagryzł trochę wargi i w milczeniu próbował sobie przypomnieć kim była owa kobieta. Nie wiedział bowiem że w świecie stworzonym przez kruka żyją kobiety. A może... Może to kolejny gracz?
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline