Wątek: Wataha
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2009, 15:27   #381
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Wystrzały, charczenie tygrysa, odgłosy umierających. A potem to co musi zawsze nadejść. Cisza. Cisza, która nie zwiastuje burzy, cisza która przychodzi po burzy. Czas w którym każdy kto żyw zaczyna się zastanawiać nad tym jakie miał szczęście. Tę właśnie ciszę przerwał charakterystyczny odgłos jaki zawsze wydaje portal. Coś będącego pomieszaniem chlupnięcia, zgrzytnięcia i cholera wie czego jeszcze. A potem odgłos fletu. Fletu, który obok lutni był jego przyjacielem.
YouTube - Gdzie nie ma róż...
Fletu, który w duecie z jego aksamitnym głosem brzmiał w zasadzie zawsze tak samo dobrze.

Wyszedł z portalu i spojrzał na otaczający go świat. Jakieś drzewo, jakaś neutralna, obojętna mu okolica. Wilki. Już wiedział. Wiedział może nie gdzie, ale na pewno z kim jest. Na jego twarz wywędrował uśmiech, smutny uśmiech. Wiedział co za chwilę musiało się stać.

Spojrzał na siebie. Spojrzał jakby żałując tego co za chwilę się stanie. Jego nieskazitelnie biały, bardzo dobrze skrojony garnitur wykończony był po mistrzowsku. Smaczku dodawała fioletowa koszula wraz z fioletowym krawatem i fioletową chusteczką w klapie. Jego ufarbowane na biały kolor włosy przecinały fioletowe pasemka. Wyglądał tak jak lubił wyglądać, krzykliwie, prowokująco, intrygująco.

Ale ten właśnie widok zaczynał już być mglisty. Garnitur zaczynał już zamieniać się w czarne futro. Zręczne i delikatne dłonie już zaczynały przypominać łapy, a jego twarz pysk. Już po chwili był ponownie wilkiem. Czarnym jak noc wilkiem, któremu oczy świeciły jak dwa węgle, a jedyną częścią ciała, która nie była biała była jego lewa przednia łapa.

Spojrzał z żalem na zamykający się owal portalu. Tak musiało być. Wino, kobiety i śpiew musiały poczekać. On musiał zdjąć z siebie tę klątwę, musiał ponownie zmagać się z wilkiem, ze sobą. Ale komuś na tym zależało, może jemu zależało na kimś z tej watahy? Może zależało mu paradoksalnie na wszystkich?
To było zdecydowanie za wiele pytań. Nie był w stanie, a nawet gdyby był to po prostu nie chciał na nie odpowiadać. Nie teraz.

Jego oczy ujrzały jak rozszalały tygrys rzucił się w kierunku lasu i dobiegającego z tamtego kierunku głosu. Jego pazury zapewne zaraz znowu zostaną ubabrane posoką. Amadeusza to nie obchodziło. Prawdę powiedziawszy nie obchodził go w tej konkretnej chwili cały świat.

A niech biegnie na złamanie kartku.

Jakaś niewielka istotka pełzając niczym płaz próbowała oddalić się od wilków. Amadeusz z braku lepszego zajęcia podbiegł do nieznajomego. Jak się okazało po chwili nieznajomego gnoma. Przysiadł koło niego i głęboko spojrzał mu w oczy. Nie obnażył zębów. Wydawało mu się, że nie było takiej potrzeby. Przed chwilą pod postacią człeka wyszedł z portalu, a teraz jako wilk siedział przed nim. To musiało obudzić w gnomie obawy. Musiało powstrzymać go przed jakimś zdecydowanym działaniem. Gdyby jednak baryłkowaty karzełek chciał zbiec, Amadeusz puści się za nim biegiem. Postara się złapać, przytrzymać i nie pogryźć przy tym nieszczęśnika.. nie mocno pogryźć.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline