Faktycznie wyglądało na to, że w pobliżu nie ma przeciwnika. Halder jednak nie miał zamiaru stać na otwartej przestrzeni, po za tym musieli sprawdzić dom w poszukiwaniu śladów. No właśnie … - Dziwne. Na statku znaleźliśmy zamkniętą szafkę kapitańską, a w niej księgę statku, mapy, rzeczy osobiste i wiadomość, że załoga wyrusza za profesorem, ponieważ z niewiadomych przyczyn oddalił się od swej plantacji. Żeby było ciekawiej. – stwierdził zapalając papierosa i częstując resztę. - W notatce było, że rząd Francji zwrócił się do rządu belgijskiego i kongijskiego o wyciągnięcie tego pana z plantacji i przewiezienie do Brazaville. Halder pogrzebał w zasobniku i wyciągnął kartkę podając ją reszcie. - Wygląda to tak. Profesor postanawia opuścić plantację. Wszystko ładnie zamyka i rusza na wschód. Przypływa Katanga, widzą że go nie ma, nie wchodzą do domu i ruszają po śladach za nim. Moim zdaniem, to dziwne, że nie szukali śladów w środku. Ten cały naukowiec musi być naprawdę ważny, skoro kapitan zostawił statek na mieliźnie, zatopił ładunek i poszedł w dżunglę z całą załogą. Reszta to domysły, ale nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że profesor opracowywał coś dla armii, może jakąś broń. Halder wyciągnął łom. - Wprawdzie własność prywatna, ale działamy w stanie wyższej konieczności.
Stwierdził podchodząc do okna przy drzwiach. Lekkim ruchem wybił szybę i otworzył je. Wślizgnął się do środka, by po chwili otworzyć drzwi frontowe. - Poszukam na górze. Może jest tu jakiś gabinet, czy pracownia. Warto dowiedzieć się nad czym pracował i z kim mieszkał, bo raczej nie sam. Może poszedł w dżunglę, bo któryś z domowników się zgubił, albo został uprowadzony. Nikt nie został, bo pobiegli na ratunek. Marcus myślał na głos, próbując sobie wyjaśnić jakoś tą dziwną sytuację. |