Nim ktokolwiek z was zdążył zareagować Raab wpadł do pomieszczenia z siłą miniaturowego huraganu. Bez zastanowienia doskoczył do postaci, którą z racji najwątlejszej sylwetki wziął za kobietę. Pozostałą dwójkę zakapturzonych zbirów chwilowo postanowił zignorować, zresztą i tak chwilowo rozdzielało ich ogromne biurko, za którym widać było leżącego pośród szczątek krzesła starszego mężczyznę, prawdopodobnie Mathiasa.
Zwodnicze cięcie w założeniu wyprowadzone było bezbłędnie. Jednak teoria nijak się miała do praktyki. Miecz zamiast trafić w miękkie ciało zatrzymał się na twardej stali. Ze złością spojrzałeś w mroczne wnętrze kaptura i z zaskoczeniem spojrzałeś w młodą, lecz męską twarz. Twoje zawahanie wywołało uśmiech na jego twarzy, szybkim ruchem ostrza odepchnął twój miecz, po czym precyzyjnym kopniakiem powalił cię na plecy odrzucając w stronę drzwi.
-Co my tu mamy. Drobne myszki, które lubią podsłuchiwać. – zaśmiał się głosem kobiety - Nie wiecie, że nie warto pchać palców między drzwi? Zawsze znajdzie się ktoś kto zdoła wam te palce przytrzasnąć. Ale mam dziś dobry humor, wynoście się stąd a zapomnę o całej sprawie. -
Za plecami dziwoląga stanęła pozostała dwójka wyciągając proste, bliźniacze ostrza.
- Na co jeszcze czekacie? Zmywajcie się stąd, jeśli nie chcecie, by tutejszy cmentarz wzbogacił się o nowe nabytki. -
Ostatnio edytowane przez John5 : 13-03-2009 o 00:42.
|