Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2009, 16:49   #98
Faurin
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Dowiedziawszy się gdzie mieszka ten "urwis" ruszyli w dalszą drogę. Isendir nie cierpiał bezczynności. I to bardzo. Ruszył więc żwawym krokiem i szybko wysunął się na początek tego korowodu. Szybko odnalazł drzewo o którym mówił Charon.
Ehhhh... Charon. Ten poczciwy, stary przewoźnik. Dlaczego miał niby iść do Józia bez broni? Isendir mógł się założyć nawet o własną głowę że nie może to być aż tak straszna poczwara. Ba, nie wiedział nawet czy ten cały Józio jest człowiekiem, elfem, dwarfem czy kimkolwiek innym. Może jest bagiennym człekiem? A może...
"Może bym skończył to gdybanie" warknął do siebie w myślach.
"Cokolwiek to jest i tak mu odbiorę to wiosło. Tylko ten Józio może wybrać w jaki sposób"
Minęli po drodze bardzo powykręcane drzewo podobne do tego na którym wcześniej Isendir skakał by pozbierać różne błyskotki. W tym właśnie momencie elf coś sobie przypomniał. Zajrzał szybko do torby. Jest...
"Tylko zdobędziemy to wiosło. Tylko to wiosło a pogadamy sobie Kruku."
Isendir stanął. Byli na miejscu. Okolica nie wyglądała do tych przyjaznych ale na pewno było tu lepiej aniżeli w otoczeniu nieumarłych. Wprost przed nimi stał wielki szałas. Wszystko było by ok, gdyby nie jeden drobny szczegół. Ten drobny szczegół ważący co najmniej trzy tony. Może więcej. Był to ogr.
Ogr był przeolbrzymi. Był jednak dość prymitywny, jak stwierdził elf po tym co zobaczył. Józio, bo bez wątpienia to był on, bawił się w zabijanie wszelkiego stworzenia które podejdzie do niego. Do tego warto wspomnieć że po każdym zabitym stworzonku wybuchał głośnym "śmiechem". A za "packę" służył mu..
"Tak! TO na pewno on! Więc do tego mu było potrzebne wiosło..."
Isendir spojrzał na przyjaciół.
"Co oni robią? Żarty sobie stroją, czy jak?"
Barbak poszedł w ślady ogra i zaczął zabijać komary. O, zgrozo.
"Jak tak dalej pójdzie to za rok nie ukończymy tego zadania, a co tu mowa o innych."
Olewając całą resztę ruszył w stronę olbrzyma. Zatrzymał się kilka kroków przed nim i spojrzał do góry. Gębę miał paskudną.
-Ej, ty!-zawołał.- Słuchaj, no. Nie mam zamiaru owijać wszystkiego w bawełnę, więc powiem wprost. Potrzebujemy "twojego" wiosła. I to w trybie natychmiastowym. Wokół siebie masz pełno innych drzew więć możesz wyrwać sobie jakiś inny "patyczek" do trzaskania tych muszek.
Wiedział że powiedział trochę za wiele. Wiedział to ale miał nadzieję że opowieści o bezmózgich ograch są prawdziwe. Może nie wszystko dotarło do jego świadomości.
"No cóż. Raz tylko elf umiera. Ale wiem że mój czas jeszcze nie nadszedł..."
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline