Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2009, 15:29   #160
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Z tymi strażnikami poszło na prawdę łatwo. Aż za łatwo. Zapewne mogli to być wynajęci przez Buchtę kolesie, ale kogo to obchodziło? Axel i tak nie chciałby ich zabierać ze sobą. Wystarczyło mu to, co znaleźli w szopie, no i na dodatek broń zabrana strażnikom. Kałachy pulsowe? Czego to ludzie nie wymyślą. Przecież ta broń to była niemal średniowieczna! Ale nieważne, nie bronią tu miał się posługiwać a głową. Na mechanice się nie znał, więc zostawił robotę Malakowi. Wolałby wziąć oba jeepy, ale byłoby ciężko. Może wcale się nie rozdzielą? Wizja łażenia na piechotę do Warszawy była nieciekawa, z drugiej strony nieciekawe wizje nękały go od chwili, gdy padł Mur. Zamiast się dręczyć znalazł części na dwa zapalniki. Elektroniczne zabawki były jego domeną, a to nie było trudne do wykonania. Gorzej było z samą bombą, na tym nie znał się w ogóle, a te domownicze były co najmniej lekko zawodne. Inna sprawa, że miał na to dość sporo czasu, dopiero w Warszawie miał zamiar cokolwiek wysadzać.
-Co jeśli zgubisz trop tej całej Sary? W sumie czemu jej jeszcze szukasz, świat się kończy a ty ganiasz za starym kontraktem. Jest w tym coś więcej?
Mrugnął do niego. Sara w sumie nie była przecież zła. Ale Heintz nie goniłby za kimś tylko dlatego, że komuś przed tą wojną obiecał. Ta osoba musiałaby być warta tego by za nią gonić.

Ludzi nie spotykali wielu, ale za to ktoś się postarał, by droga była przejezdna. Pewnie jeszcze jakiś czas temu, przed tą wojną, byłoby tędy ciężko nawet przefrunąć, ale teraz jeep z jękiem silnika i amortyzatorów parł wciąż przed siebie. Mapy też były w miarę niezłe i pomagały Malakowi trzymać się przejezdnych szlaków. Jakby mieli lepszy wóz to może by nawet rozjechali kilku tych kretynów z biczami. Tak skończyło się na prawie łagodnym ich ominięciu.
Posterunek przed Świebodzinem przyniósł już ciekawsze wieści. Chociaż tak na prawdę określenie człowiek-ćma sprawiło, że Axel prawie parsknął śmiechem. Potem dopiero przypomniał sobie pluskwy i inne wynaturzenia. Nie brzmiało to w każdym razie zachęcająco, ale co mieli zrobić? Dzięki OHU i działu grawitacyjnemu i tak mieli większe szanse, chociaż zaginięcie całego oddziału żołnierzy... Chyba się musieli popić i serie z AK zabijały ich samych a nie przeciwnika. Tak czy inaczej żołdak się przydał, nawet zechciał powiedzieć ile mają czasu na zwiedzanie. Pięknie.

Gorzej, że Malak bez słowa sobie poszedł. Czasami wkurwiał go ten gość. Ale i myśleć o nim czasu nie miał. Ledwo uniknął ataku jakiegoś pakera, nóż mignął mu obok oczu, zahaczając o kombinezon. O co kurwa chodzi, pojebało gościa?! Nawet psychopaci nie atakują od tak. Następny szybko atak tamtego wytrącił Axelowi broń zanim zdążył jej użyć. Chemik starał się zachować spokój, ale to przekraczało granice jego zrozumienia. Z trudem przywołał do umysłu to, czego uczył go były komandos. Uniknąć walki już nie mógł, więc należało przejść do planu b. Zabijania. Na próbę skoczył lekko do przodu. Tamten zgodnie z przewidywaniami zrobił to samo, próbując skorzystać ze swojej przewagi wielkości i noża. Czyli dokładnie tego, co uczą równoważyć na treningach Krav Magi. Zbił jego cios przedramieniem i skontrował, próbując złamać tamtemu dłoń. Za wolno. Dostał drugą pięścią w nos i przewrócił się, spluwając na ziemię. Wstał szybko, nos zaś chyba nie ucierpiał trwale. Odskoczył na kilka kroków i rozejrzał się. Plan c, wykorzystać wszelką przewagę. Uśmiechnął się lekko. A gdy tamten skoczył, zapalił wbudowaną w kombinezon latarkę, kierując światło w twarz tamtego. Z największą szybkością na jaką było go stać pochylił się i chwycił polny kamień, szybkim ruchem ręki tłukąc nim w krocze przeciwnika. Jaja, krtań, oczy. Trzy punkty. A potem patrzeć, czy przeciwnik żyje i może zadać jakieś pytania. Dopiero potem.
 
Sekal jest offline