Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2009, 09:14   #18
blaz11
 
blaz11's Avatar
 
Reputacja: 1 blaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetnyblaz11 jest po prostu świetny
Dankan aż podskoczył gdy krasnolud wpadł do karczmy a gdy myśliwy wybiegł zostawiając pół dzbana nie dopitego piwa zdziwił się. Songar zaczął pić piwo, a karczmarz z tego wszystkiego zabrał dzban który przed chwilą pił Hans A to się zdziwi i mam mięso! – pomyślał. Skoro mam tutaj przeżyć może złapie się tej robótki … Oczywiście procent należyty dla niego… 101% starczy i pokryje koszty. Gdy krasnolud wypadł z karczmy równie „szybko” jak wszedł ,niziołek postanowił działać. Podskoczył do karczmarza i wypomniał mu krzywdę z piwem, karczmarz zrobił nie pewną minę i zgodził się udostępnić wszystko co potrzeba do posiłku poza składnikami.
- Teraz pewnie zastanawia się czemu te piwo przez przypadek leżało mu akurat pod ręką, he. – pomyślał niziołek gdy myślał nad potrawą na obiad. Pieczeń z lisa z warzywami uzupełniona jakimś tanim mięsem będzie dobra.


***

- Co? Nie umiesz gotować? A ty na pewno jesteś niziołkiem?Joachim obdażył go spojrzeniem który wyrażał zdziwienie. Siedzieli teraz w jakiejś karczmie mieli robótkę.
- Nie, za bardzo ale szybko się uczę! Dankan zrobił piękny uśmiech.
- Dobrze a więc… Co powiesz na pieczeń z lisa polaną strasznie mocnym spirytusem? Po takiej dawce ten gościu da nam nawet swoje spodnie a co dopiero klucz do pokoju. – powiedział szeptem pomiędzy nogami gościu.
-Dobra, chyba to dobry pomysł. – powiedział Dankan przeciskając się do przegródki która miała symbolizować kuchnie przy pokoju karczmarza.
-A ten karczmarz? Nic nie powie?
-Nie… Powiedzmy ,że dostaje duże napiwki.Joachim się uśmiechnął.


***

Podszedł do Kurta i powiedział:
- Tego krasnoluda też zaproszę, nie obrazisz się Panie?
Miał nadzieję ,że nie. Bo jeśli tak to będzie zmuszony niestety nie ugotować tego obiadu dla niego.
Poleciał do sklepu krasnoluda po drodze przeskakując nad kocurem który wyglądał na wystraszonego. Gdy podleciał do drzwi i chciał już je otworzyć gdy przypomniał sobie ,że wypada zapukać.
-Puk, Puk, Puk, Puk – rozległo się w całym domu. Otworzył Songar który nie chętnie na niego spojrzał i powiedział tylko
- Czego tu szukasz kurduplu? – było to stwierdzenie dziwne jak na krasnoluda jednak on przewyższał go o całe 20 cm więc z dumą mógł sobie przyznać nie tylko większą siłę ale także wzrost.
- Pracy panie! Jeśli pan kompanie planuje zatrudnić przyda się kucharz panu! Jeśli pan kuchnie moją sprawdzić chce zapraszam pana na obiad by mógł pan posmakować mojej kuchni jeśli mi pan na słowo nie wierzy! O 14:30 w gospodzie, proszę przyjść nie pożaluje pan – w całą wypowiedź wstawił parę trudnych słów których znaczenia sam nie rozumiał jednak zrobił to tak ,że krasnolud wydawał się przekonany. Nic nie odpowiedział tylko zamknął drzwi mówiąc coś pod nosem na kształt „Nooo” albo „Spierdalaj” jednak niziołek był przekonany ,że chodzi o „Nooo”.
Poszedł szybkim krokiem do sklepu Paula, ucieszyło go na początku to ,że nie jest jedynym niziołkiem w faktorii a potem jeszcze bardziej gdy dowiedział się ,że tamten jest „czysty”. Sklep w środku był raczej mały przynajmniej część dla kupujących. Wydawało się niziołkowi ,że dom był co najmniej 5 razy większy ale liczyć dobrze nie umiał. Paul siedział na taborecie za ladą na której nie było nic poza dzwonkiem, jakimiś kluczami i małym pakunkiem który prawdopodobnie czekał na kogoś kto to zamówił. Niziołek wyglądał schludnie i w miarę bogato. Ubranie miał raczej zwykłe nie licząc paska który przyozdabiał go złotem, sam był w kwiecie wieku. Przywitał się z nim grzecznie i obejrzał co ma na sprzedasz. Żywność,a oprócz niej jakaś broń i inne nie potrzebne rzeczy… Poprosił o trochę warzyw dla człowieka, halfinga i krasnoluda porcja dość duża jest… Znalazł jakieś mięso kurze albo przynajmniej takie przypominało. Wziął trochę, i zapłacił, jednak gdy dowiedział się ile ma zapłacić...
- A więc chce mnie okantować! Ha nie dam się! – pomyślał Dankan i udając naiwniaka daje mu srebrnika. Jednak gdy wychodził a Paul krzyczał za nim ,że zaprasza go ponownie wziął ukradkiem z lady małą paczuszkę, widocznie na kogoś czekała.
- Ale ja się okantować nie dam! Przez nikogo! Gdyby Paul zobaczył coś już by krzyczał pomyślał.
– pomyślał zdenerwowany. A gdyby nawet coś zauważył zatrzymał by się i zapytał się co jest w środku oglądając to uważnie. Gdy wyszedł ze sklepu, poszedł spokojnym krokiem do karczmy, zostało mu nie wiele czasu. Gdy doszedł schował pakunek do kieszeni i zabrał się za przygotowywanie obiadu.
 

Ostatnio edytowane przez blaz11 : 14-03-2009 o 13:38. Powód: ortografia
blaz11 jest offline