Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2009, 03:28   #7
Nansze
 


Poziom Ostrzeżenia: (0%)
An poczuła delikatne ciepło na swojej twarzy. Otworzyła oczy.
-To już ranek? – Spojrzała przez okno na słońce, które było już dość wysoko. Zakryła twarz dłońmi i wciągnęła powietrze. Przetarła oczy. Spojrzała w bok.
-Ja już nie piję!- Burknęła pod nosem. Gdy zobaczyła koło swojego boku śpiącego młodego mężczyznę. Podniosła się z łóżka. Usiadła na brzegu w stronę okna. Była naga. Jej smukła talia wraz z kształtnymi biodrami i jędrnymi piersiami rysowała zarys sylwetki „zdrowej” kobiety. Jej długie czarne włosy delikatnie opadały na uda. Przeciągnęła się leniwie ziewając. W małym pokoju gdzie znajdowało się jedynie łóżko, szybko odnalazła swoja suknie, spodnie, koszule, gorset … Gdy przerzuciła czarny płaszcz z kapturem przez ramię, wyszła.
-łaaaa ale jestem głodna- Jej brzuch solidnie domagał się strawy. Weszła do pierwszej lepszej speluny. Bród, syf, pot, proch mieszanka dość subtelnie wżerała się w nos. An uśmiechnęła się pod nosem, a jej oczy zabłysnęły wesoło i dziarskim krokiem ruszyła do wolnego stolika w rogu pomieszczenia.
-Kiedy rum zaszumi w głowie…- Nuciła pod nosem piosenkę jedząc czerstwy chleb, popijając rumem.
-Kac morderca, nie ma serca- Wyciągnęła się leniwie gdy skończyła konsumpcję. Zza szklanicą z „darem bogów” lustrowała otoczenie swoim kocim wzrokiem. Gdyby miała ogon na pewno zaczęła by nim lekko poruszać w subtelny koci sposób. Tą sielankę przerwało wejście Jack’a Lee Huggins’a.
-Łuu…ten to ma wejście- Uśmiechnęła się pod nosem i wzięła kolejny łyk rumu. W sumie An nie obchodziło nic prócz napełnienia swojego żołądka i jakiś ewentualnych korzyści. Jej uszy wychwyciły magiczne zdanie.
-Podobno szukasz załogi?- Jej oczy zwróciły się ku Hugginsowi, który zabił gościa, co złotą regułkę wypowiedział.
-No to pięknie- An teraz zaczęła spoglądać na sytuację z iście lisim zacięciem.
Czarny gość bawiący się w dentystę. Jakiś młody, rzucający się do butów Jack’a.
-Hmmm…- Jej wyimaginowany ogon nerwowo drgnął. Założyła płaszcz na ramię. Poprawiła wysokie buty i rękoma poprawiła włosy by stały się wizualnie bardziej puszyste. Na jej twarzy pojawił się uśmiech rozważnej kotki. Ruszyła w stronę Jack’a. Przechwyciła kolejkę dla Huggins’a od barmana. Poprawiła gorset. Usiadła koło Jack’a stawiając przed nim kufel trunku.
-Jesteś Jack szalony.-Podparła łokciem głowę i szeroko się uśmiechnęła najsympatyczniej jak tylko potrafiła.
-A któż nie jest? – Zaczęła się śmiać. Jej dotąd sympatyczne oczy, spoważniały.
-Sam nie podołasz. Potrzebujesz załogi. Załogi szalonej. Jak Ty sam.- Uśmiech po raz kolejny zagościł na jej ślicznej twarzy.
-Możesz mnie zabić – Spojrzała zalotnie.
-Ale co to da? Kolejnego trupa do sprzątnięcia – Odgarnęła czarne włosy z gołego ramienia.
-Chcę przyłączyć się do Ciebie. Mogę się przydać - Uśmiechnęła się złowieszczo.
-Kontakty międzyludzkie. To moja główna specjalność- Spojrzała poważnie w oczy szaleńca.
-Mam pewne istotne dyplomatyczne umiejętności, które przydają się zawsze na każdych deskach morskich łajb i poza.- Oparła się plecami o oparcie krzesła. Zarzuciła nogę na nogę.
- W sumie fechtunek i walka wręcz nie jest mi wcale obca.- Skrzyżowała ręce na piersi.
- Masz w tym momencie … w sumie dwa racjonale wyjścia. Albo mnie zabijesz, bądź odmówisz. – Zaczęła się śmiać.
-Zabicie równa się z odmową – Dalej się śmiała.
-Bądź przyjmiesz pod swoje szalone skrzydła na łajbę po niebezpieczny chleb. Mogę być "dyplomatycznym" przedstawicielem. – Zaśmiała się po raz wtóry.
-To jak będzie? – Uśmiechnęła się figlarnie i bardzo radośnie. Jakby pozytywnie rozpromieniała jej twarz.
- Dentystę już masz - Spojrzała ciekawie na ciemnoskórego jegomościa.
 

Ostatnio edytowane przez Nansze : 15-03-2009 o 03:30.