Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2009, 16:07   #20
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Hugo już miał zapytać Groba, dlaczego pierwszy z brodów nazwano Brodem Wilków.
Nie zapytał. Zamarł tylko z otwartą buzią, słuchając odległego wycia.
- Aha... - mruknął. - Wilk - stwierdził spokojnie.
Jednak, gdy do tęsknego zewu dołączyło kilka następnych, które nawet zniekształcone przez górski krajobraz zdały się jakby dużo bliższe, niż ten pierwszy, zaniepokoił się odrobinę.
Rozejrzał się po karawanie, żwawo zmierzającej do faktorii. Sił wszystkim dodawała obietnica krasnala, że dodatkowo dołoży po dziesięć złotych monet, jeżeli wozy dojadą w całości. Zważywszy na obecność zielonoskórych w dolinie, mogło to okazać się trudne w realizacji.

Oczywiście takie rozterki towarzyszyły wszystkim z wyjątkiem niziołka.
U nas we wsi psy też tak wyją do księżyca. Albo, jak jaka suczka się goni... - pomyślał wesoło. Zrobił jednak poważną minę i zaczął czujnie rozglądać się wesoło. Jednak zachowanie powagi jest bardzo trudne dla każdego niziołka, a dla Hugo praktycznie niemożliwe, więc co rusz z wozu, na którym siedział, dobiegał chichot wkurzający wszystkich dookoła, może z wyjątkiem głuchego woźnicy.

* * *

Wyjeżdżając zza kolejnego zakrętu ujrzeli Strugę. Jak setki innych górskich potoków z dużą prędkością przewalała się między wygładzonymi przez lata kamieniami.
Trakt po drugiej stronie przeprawy niknął w gęstych krzewach i drzewach sosnowego zagajnika. Wszystko było spokojne i ciche, o ile nie brałoby się pod uwagę szmerów i plusków Strugi. Ale ta akurat miała gdzieś, czy komuś to odpowiadało, czy nie.

Grob, jadący na czele kawalkady zatrzymał się i w zadumie szarpał poznaczoną siwizną brodę. Fakt, że w tym fachu udało mu się dożyć ponad dwóch setek lat świadczył, że nie przeceniał swoich możliwości i nie lekceważył potencjalnego zagrożenia.
Gdy tak spoglądał na wyjątkowo bezpiecznie wyglądający Wilczy Bród, zastanawiając się, czy posłać kogoś na zwiad, czy jednak nie tracąc czasu rozpocząć przeprawę, w futrzaną czapę, jaką nosił na głowie w zimnej porze roku, trafiła ciśnięta gdzieś z tyłu śnieżka.
W krasnoludzie zagotowało się, więc ledwo usłyszał "Yes! Yes! Yes!" wykrzyknięte z chłopięcego gardła.

- Ty! - obróciwszy się do tyłu wrzasnął i sękatym paluchem nieomylnie wskazał na cieszącego się, jakby mu ktoś do czapki narobił, niziołka.
- Jazda na górę! Sprawdzisz, czy po drugiej stronie jest bezpiecznie. - polecił maluchowi, wskazując ręką na zgrubnie obrobione głazy tworzące kamienny krąg na prawo i nieco powyżej drogi.
"Kiedyś go zamorduję..." - Grob obiecał sobie w myślach, patrząc na halflinga podskakującego na co większych kamieniach.

Obok krasnoluda zatrzymał się Franz, również spoglądający w tym samym kierunku.
- Pójdę za nim, żeby nam znowu zielonoskórych na kark nie sprowadził, albo żeby go co nie zjadło... - powiedział do Groba, a ten w odpowiedzi tylko skinął głową.

Gdy Hugo wesoło wspinał się na skarpę, zza jednego z kamieni wysunęła się para pokrytych srebrnoszarym futerkiem, długich uszu. Po chwili, jakby niedowierzając wysunął się również pyszczek zająca, który paciorkowatymi oczkami spojrzał zdumiony na to dziwne coś, co pojawiło się w dolinie. Instynkt, który wielokrotnie przestrzegał właściciela przed różnorakimi niebezpieczeństwami, zapewniając mu w miarę długie życie (i mnóstwo potomstwa, rzecz jasna...) tym razem zawiódł. Gdyby zające potrafiły wytrzeszczać oczy, to ten osobnik właśnie tak by zrobił. Zdumienie gryzonia było tak wielkie, że nawet nie zauważył, gdy ręka tego śmiesznego pokurcza zaczęła zataczać szybkie, coraz szybsze kręgi. Świst zaalarmował zwierzaka, jednak nie uchronił go przez lecącym kamieniem.
Hugo, chwyciwszy gryzonia za długie uszy i zatknąwszy je za pasek, kontynuował wspinaczkę.


Na górę dotarł równocześnie z Franzem. Najemnik spojrzał nieufnie na stary, poznaczony bezlitosną pogodą, pokryty mchem kamienny krąg i splunął na ziemię, czyniąc przy tym gest mający chronić przed złym urokiem.
By sprawdzić, jak wygląda droga za brodem musieli dotrzeć na drugą stronę skarpy.
Człowiek obszedł kamienną konstrukcję, trzymając się od niej na tyle daleko, by uznać to za bezpieczną odległość, ale nie Hugo. Ten po prostu, szybko przebierając krótkimi nóżkami przebiegł przez jego środek, w biegu opierając ręce i wykonując w powietrzu przewrót nad płaskim głazem pośrodku.

Zdyszany dotarł do wpatrującego się w niknący po drugiej stronie Strugi trakt Franza, osłaniającego oczy przed wschodzącym coraz wyżej słońcem. Hugo spojrzał na niego, po czym przytknął obie piąstki do oczu, robiąc coś na kształt lornetki.
Spojrzał w prawo. Dolina. Góry. Drzewa. Spojrzał do przodu. To samo. Spojrzał w lewo. Koń. Potarł piąstkami oczy i spojrzał ponownie. Koń.
- Co do... - wyszeptał i odjął dłonie od oczu. Franz trzepnął go w ucho i obrócił się do wypatrującego znaku Groba. Machnął do niego ręką, co miało oznaczać "Czysto".

Hugo masował piekące ucho i postanowił zapamiętać, że to właśnie Franz nosi emblemat konia na tunice okrywającej kolczy pancerz.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 15-03-2009 o 16:17.
Gob1in jest offline