Na dźwięk wilczego wycia Yuriemu przeszły ciarki po plecach. Zbyt przypominało mu to nieciekawe starcie, jakiego doświadczyła jego kampania w czasie potyczek z orkami. Jego dowódca nie docenił wtedy zwierzęcego sprytu orków i dał się oskrzydlić goblińskim jeźdźcom na wilkach. Samo w sobie nie było to straszne - straszne było dopiero wspomnienie ich liczby i wyczucia z jakim zaatakowali - akurat w czasie, gdy streltsi przeładowywali muszkiety. Yuri otrząsnął się ze wspomnień akurat na czas by usłyszeć jak Grob wysyła Hugo i Franza na zwiad w kierunku brodu. Tyle dobrego, że tym razem nie on musi pilnować denerwującego niziołka. Miał nadzieję, że Franz spełni swoje zadanie i ostrzeże ich przed ewentualną zasadzką. Co nie zmienia faktu, że lepiej się podwójnie zabezpieczyć. - Poczekam na was przy brodzie, jeżeli mnie tam nie zobaczycie to oczekujcie zasadzki. stwierdził do Groba Yuri.
Jak powiedział, tak zrobił - korzystając z faktu, że mógł poruszać się szybciej od karawany odłączył się od niej i idąc po półkolu zbliżył się do brodu od zachodu. Tam naładował muszkiet i uważnie przyjrzał się skarpom by upewnić się że żaden zielonoskóry zwiadowca nie wypatruje. Na razie mógł tylko czekać...
__________________ The only way of discovering the limits of the possible is to venture a little way past them into the impossible. |