Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2009, 22:30   #75
Manji
 
Manji's Avatar
 
Reputacja: 1 Manji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnieManji jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dueus Crudusa 5466 CK, Allracja


Targowisko, karczma „Pod pijanym satyrem”



Inglorin należał do tego rodzaju półelfów, którzy nie lubili marnotrawić swojego czasu. Ruszył sprężystym krokiem za 'śmierdzielem' i 'blondyneczką', mijając ogródek warzywny przystanął na chwilę. Miał ku temu dwa powody: ogródek był bardzo zadbany i świetnie skomponowany, lecz drugi powód był zdecydowanie ważniejszy. Otóż w zawieszonej na płocie donicy wylegiwał się kocur, łypiąc na Inglorina swoimi oczami. Inglorin czuł jak po plecach spływają mu zimne krople potu, a włosy na karku zjeżyły się, wymacał stopą podłoże, poczuł spory kamień, powoli, niespuszczając ze zwierzęcia wzroku podniósł kamień, zważył go w ręku, przy celował i z całych sił rzucił w kota. Zwierzak z wrzaskiem wpadł w krzaki po drugiej stronie płotu. Półelf podniósł kolejny kamień, tak na wszelki wypadek. Od zawsze zwierzęta były dla niego obrzydliwe, odpychające. Zarośnięte, śmierdzące futrzaki, o wilgotnych nosach i oczach. Zawsze szukające czegoś do zjedzenia, pozbawione moralności, etyki. Inglorin tak bardzo brzydził się wszelkimi zwierzętami, że nie jadał mięsa i zawsze gdy w pobliżu znajdowało się jakieś zwierze czuł się niespokojny. Było w nich coś dzikiego, a w ich oczach zawsze dostrzegał Śmierć. Niecierpiał zwierząt choć nie zabijał ich gdy nie musiał, choć kopnięcie lub rzucenie kamieniem było dla niego czymś jakże naturalnym i właściwym.

- Droga Laureen, czy byłabyś tak uprzejma i przyniosła butelczynę białego wina i dwa antałki najgorszego piwa jakie macie, proszę - uśmiechnął się do niej, patrząc na nią tak jak by była najpiękniejszą kobietą świata.

Gdy służka się oddaliła zdjął pelerynę pozostając w koszuli, odłożył także torbę podróżną i kuszę. Ze swego bagażu wydobył rękawice, podwiną rękawy i rozpoczął zdejmowanie brudnych i prześmierdłych szat z umarłej.
- Maahr, Wykąp się jak najszybciej, bo będę potrzebował Twojej pomocy. Trzeba ją dokładnie umyć, a potem zdezynfekować. I wiesz co, chyba należałoby znaleźć dla niej jakieś szaty.


Nabrał wody w wiadro, zerwał kilka garści trawy i rozpoczął oczyszczanie nieumarłej, bacząc aby żadna kropelka brudu nie skapnęła na niego. Jedynie pozostawił na niej naszyjnik.
 
__________________
Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.

Ostatnio edytowane przez Manji : 19-03-2009 o 13:59.
Manji jest offline