Dueus Crudusa 5466 CK, Allracja Targowisko, karczma „Pod pijanym satyrem”
Inglorin należał do tego rodzaju półelfów, którzy nie lubili marnotrawić swojego czasu. Ruszył sprężystym krokiem za 'śmierdzielem' i 'blondyneczką', mijając ogródek warzywny przystanął na chwilę. Miał ku temu dwa powody: ogródek był bardzo zadbany i świetnie skomponowany, lecz drugi powód był zdecydowanie ważniejszy. Otóż w zawieszonej na płocie donicy wylegiwał się kocur, łypiąc na Inglorina swoimi oczami. Inglorin czuł jak po plecach spływają mu zimne krople potu, a włosy na karku zjeżyły się, wymacał stopą podłoże, poczuł spory kamień, powoli, niespuszczając ze zwierzęcia wzroku podniósł kamień, zważył go w ręku, przy celował i z całych sił rzucił w kota. Zwierzak z wrzaskiem wpadł w krzaki po drugiej stronie płotu. Półelf podniósł kolejny kamień, tak na wszelki wypadek. Od zawsze zwierzęta były dla niego obrzydliwe, odpychające. Zarośnięte, śmierdzące futrzaki, o wilgotnych nosach i oczach. Zawsze szukające czegoś do zjedzenia, pozbawione moralności, etyki. Inglorin tak bardzo brzydził się wszelkimi zwierzętami, że nie jadał mięsa i zawsze gdy w pobliżu znajdowało się jakieś zwierze czuł się niespokojny. Było w nich coś dzikiego, a w ich oczach zawsze dostrzegał Śmierć. Niecierpiał zwierząt choć nie zabijał ich gdy nie musiał, choć kopnięcie lub rzucenie kamieniem było dla niego czymś jakże naturalnym i właściwym. - Droga Laureen, czy byłabyś tak uprzejma i przyniosła butelczynę białego wina i dwa antałki najgorszego piwa jakie macie, proszę - uśmiechnął się do niej, patrząc na nią tak jak by była najpiękniejszą kobietą świata.
Gdy służka się oddaliła zdjął pelerynę pozostając w koszuli, odłożył także torbę podróżną i kuszę. Ze swego bagażu wydobył rękawice, podwiną rękawy i rozpoczął zdejmowanie brudnych i prześmierdłych szat z umarłej. - Maahr, Wykąp się jak najszybciej, bo będę potrzebował Twojej pomocy. Trzeba ją dokładnie umyć, a potem zdezynfekować. I wiesz co, chyba należałoby znaleźć dla niej jakieś szaty.
Nabrał wody w wiadro, zerwał kilka garści trawy i rozpoczął oczyszczanie nieumarłej, bacząc aby żadna kropelka brudu nie skapnęła na niego. Jedynie pozostawił na niej naszyjnik.
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym.
Ostatnio edytowane przez Manji : 19-03-2009 o 13:59.
|