Wątek: Wataha
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2009, 11:53   #389
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Dirth niemalże ucieszył sie na głos, że syn hrabiego nie ma nic przeciwko walce, a z nim pewnie by łatwo poszło. Jednak gdy ten stwierdził że jest jego wnukiem coś w Dirithu znowu go zdenerwowało. ~ Cholera, jednak będzie potrzebny póki co. ~ pomyślał lecz tuż potem usłyszał warczenie wilka.
Nie tracąc ani chwili odwrócił sie szybko w jego stronę. Spojrzał mu prosto w oczy, a futro Diritha zaczęło się mimowolnie jeżyć. Tygrys cały spięty zaczął iść lekko w bok obchodząc wilka, a jego oczy zwężyły się momentalnie, jakby tylko czekał na najmniejszą szansę do skoku. Z jego gardła zaczał się wydobywać niezbyt przyjazny warkot.
- Chcesz mnie zjeść? Proszę bardzo.. spróbuj, a obiecuję Ci, że zamiast napełnić sobie sakiewki za moje futro, zabiję cie i nie będziesz miał ze mnie nic. I to nieważne ilu was będzie, ty padniesz pierwszy. A nie zginąłem w trzewiach hydry to żyję dalej. I dobrze radzę.. nie myśl że jestem jakoś za to wdzięczny, bo o pomoc nie prosiłem, a nawet już w jej paszczy skoczyłem głębiej żeby zmasakrować ją od środka.. - tygrys uśmiechnął się mimowolnie na myśl o takim wykończeniu przeciwnika od środka. - A i tak potem jeszcze z nie jedną głową sobie poradziłem. Choć nie jeden raz w przeszłości znajdywali się mocni, którzy uważali że jeden drow nie może zmasakrować całego domu innej rodziny.. a potem mieli nietęgie miny jak już kończyłem robote i przegrali zakład.. - powiedział chłodno jednak uśmiechnął sie lekko na wspomnienie tej sytuacji, gdy jego twórca rozkazał mu wybić inną rodzine tylko po to aby zobaczyć do czego zdolny jest Tygrysołak. Była to bardzo trudna przeprawa, jednak dostarczyła Dirithowi bardzo wiele rozrywki, choć maga to trochę zaniepokoiło i zdziwiło gdy Dirith wrócił z uśmiechem na pysku i zameldował, że wroga rodzina już nieistnieje. - Może nie była to najsilniejsza rodzina, ale wątpie czy wam udałoby się dotrzeć chodciaż na pierwsze piętro ich domu.. Więc nie mów mi że skoro was jest więcej to macie przewagę.. - dokończył już na prawdę zimnym tonem i cały czas krążył wokół wilka nie spuszczając go z oczu nawet na ułamek sekundy. Czekał teraz ne jego ruch, jednak cały czas był gotowy do ataku. Nie zamierzał jednak atakować pierwszy, bo póki co jeszcze Watacha nie dokończyła zdejmować klątwy, więc nie było jeszcze powodu do umniejszania składu Watachy.. Chyba że sami się o to poproszą..
 
eTo jest offline