Wykorzystywanie ogniska do odczytywania znaków atramentem sympatycznym uczynionych było metodą dość kiepską, ale jednak skuteczną.
Brak wiatru, a pewnie i doświadczenie, jakie Śnieżka w tej materii miała sprawiły, że na mapie, w cieple od ogniska płynącego, pojawiać się zaczęły symbole.
Nie takie jednak, jak by sobie Filip życzył.
Zapisywać nie bardzo było co, gdyż nie wskazówki co do drogi tam się ukazały, a mądrość, którą za ludową wziąć by można, gdyby nie to, że słowa 'kompromis' lud prosty nie znał i nie używał.
- Jeśli ów kompromis oznacza, że mamy przestać się spierać i zacząć jeden drugiemu ustępować nieco, to rada do niczego nie prowadzi - powiedział Filip. - Prócz tego, że życie w grupie przyjemniejszym się stanie. A do takiego wniosku i tak bez podpowiedzi łatwo jest dojść.
Przeniósł wzrok ze Śnieżki na Phila, który jeszcze w dość kiepskim był stanie po 'kuracji' przez królewnę udzielonej osobiście.
- Może być jednak tak. że ten ktoś, co napis na mapie umieścił, podpowiada nam co innego. Stoimy przed posągiem, dziwacznym, to fakt, i nie wiemy, który symbol nacisnąć. Każdy coś innego proponuje. Może kompromisem będzie naciśnięcie wszystkich symboli w tej samej chwili? |