Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-03-2009, 06:54   #31
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wykorzystywanie ogniska do odczytywania znaków atramentem sympatycznym uczynionych było metodą dość kiepską, ale jednak skuteczną.

Brak wiatru, a pewnie i doświadczenie, jakie Śnieżka w tej materii miała sprawiły, że na mapie, w cieple od ogniska płynącego, pojawiać się zaczęły symbole.
Nie takie jednak, jak by sobie Filip życzył.

Zapisywać nie bardzo było co, gdyż nie wskazówki co do drogi tam się ukazały, a mądrość, którą za ludową wziąć by można, gdyby nie to, że słowa 'kompromis' lud prosty nie znał i nie używał.

- Jeśli ów kompromis oznacza, że mamy przestać się spierać i zacząć jeden drugiemu ustępować nieco, to rada do niczego nie prowadzi - powiedział Filip. - Prócz tego, że życie w grupie przyjemniejszym się stanie. A do takiego wniosku i tak bez podpowiedzi łatwo jest dojść.

Przeniósł wzrok ze Śnieżki na Phila, który jeszcze w dość kiepskim był stanie po 'kuracji' przez królewnę udzielonej osobiście.

- Może być jednak tak. że ten ktoś, co napis na mapie umieścił, podpowiada nam co innego. Stoimy przed posągiem, dziwacznym, to fakt, i nie wiemy, który symbol nacisnąć. Każdy coś innego proponuje. Może kompromisem będzie naciśnięcie wszystkich symboli w tej samej chwili?
 
Kerm jest offline  
Stary 17-03-2009, 22:15   #32
 
Solis's Avatar
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
Słuchała z zastanowieniem Filipa. Diablo trudno jednoznacznie odczytać wskazówkę, lecz lepiej że ona w ogóle się pojawiła.
Głośno zaczęłą snuć przypuszczenia...

- Widzę dwa wyjścia, zastanówmy się tez nad nimi. Kompromisem między Prawą a Lewą, miedzy księga a koroną zdawać może się wybranie tego co pomiędzy nimi, w środku rozpiętości się znajduje. Wybór pośredni, sercu bliski. - przerwała na chwile zbierając myśli - Tajemniczy napis jednak odczytać możnaby także jako pochwałę mądrego wyboru, mądrości jako takiej... czyli jednak księga. Lepsza mądrość czego synonimem książka, niż bitew toczenie przynależnych koronie. Trudne to.

Wysiłek niezwykły księżniczce, dla której wszystko bywało z reguły albo proste, albo przekraczające potrzebę kłopotania się tym, wyraźnie dał się we znaki. Krwinka opadła na pobliski karcz, oparła głowę na dłoniach i bezwolnie powtarzała jak mantrę treść podpowiedzi z mapy.

Tylko czy aby księga nie była już przypadkowo naciśnięta przez Phila? Czy raczej zamiar jego spełzł na niczym , po jej godnym szarży valkirii występie przeciw niemu?
Jesli wszak Phil uzył księgi, to pozostawało serce jako kompromis ...

Zarówno uśpiona Śnieżka, jak i podekscytowana Krwinka zdecydowały, że wyważenie, kompromis znajdują się pośrodku.

- Panie Filipie, racz waszmość zdać się na mą intuicję, oraz zgodnie z duchem wskazówki wciśnij proszę dłoń na piersiach spoczywającą. Czyn ten winien pomóc nam odkryć kolejne fragmenty zagadki...
 

Ostatnio edytowane przez Solis : 18-03-2009 o 22:15. Powód: ponowna analiza tekstu podpowiedzi... SERCE - to jest wybór!
Solis jest offline  
Stary 23-03-2009, 23:23   #33
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Decyzja prawie podjęta, chęć działania dająca znać o sobie z coraz większą niecierpliwością i... nieoczekiwane pojawienie się jej. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak, nagle wyrosła przed nimi, pociągając lekko nosem i przecierając zapłakane oczka. Postawiła na ziemi swój koszyk i zagadnęła płaczliwym tonem:

- Przepraszam, czy panowie mogliby mi pomóc? Bo ja się zgubiłam chyba, od rana po lesie błądzę, cały koszyk co mi go mamusia dla babci przygotowała już zjadłam, i co ja teraz babci zaniosę? A mówiła mi mama „Katarzynko, nie trać, córeczko, czasu, leć do babci, do lasu. Idź prosto, jak ta ścieżka, nie zbaczaj tylko z drogi, bo tam w borze wilk mieszka, wilk okrutny i srogi! Słuchaj mojej przestrogi.”, ale jakiego wilka, ja żadnego wilka nie spotkałam nawet...

Zalała ich potokiem słów, które jakby wcale nie oczekiwały odpowiedzi. W swym rzucającym się w oczy stroju, niczym czerwona piłeczka tańczyła wokół swoisty bezładny taniec. Nie dość, że gaduła to jeszcze nad wyraz ruchliwa, obeszła ich z cztery razy, próbowała zajrzeć do bagażu, by na koniec zakrzyknąć, zapominając o wcześniejszych zdaniach:

- A to co za posąg? Jaki dziwny... Czemu ta pani ma trzy ręce... ooo ta ręka się rusza chyba... - nawet jeśli by zauważyli, nawet jeśli przewidzieli, nie zdążyliby. Nie dała im szans. - Ciche kliknięcie zabrzmiało jak wybuch armatni w zapadłej nagle ciszy. - Ojej... bo mnie się tu wcisnęło coś na serduszku...
Gdy oni w końcu zdecydowali się wypuścić wstrzymane w piersiach powietrze, niezrażona dziewczynka majstrowała dalej przy drogowskazie. - A tu coś jest! Ale ja nie umiem czytać jeszcze... proszę – podała im zwinięty rulonik pergaminu. - Co tam jest napisane? Powiedzą mi panowie? Proszę, proszę! - zrobiła słodką minkę i poprawiła swój kapturek, by lepiej było widać jej wielkie oczy, w których malowało się dziecinne błaganie.

Spojrzeli po sobie. Czy mogli przeczytać to dziecku?

„ Głowa smoka za dziewczynę. Północne ziemie króla Ćwieka. Czasu jest coraz mniej. Trzeciego listu nie będzie.”

Podpisu nie było i tym razem.

Nagły hałas odciągnął ich uwagę od pisma. Obejrzeli się za siebie. Dziewczynka stała przed zwykłym drogowskazem, kopiąc zawzięcie w pień drzewa, z którego był zrobiony.

- NO i gdzie się ta pani dziwna podziała? Przecież jeszcze przed chwilą tu była. No co to za żarty są? A co tu jest napisane, może jak do babcinego domku dojść? - pokazała na zaostrzoną deszczułkę wskazującą północny kierunek i napis głoszący : Królestwo Ćwieka – 5 km.
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 23-03-2009, 23:42   #34
 
Solis's Avatar
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
Głowa smoka? Pewnie po dobroci nie da jej sobie odebrać.
Gorączkowo myślała nad możliwościami. W żadnym wypadku kwestionowac polecenia z listu nie zamierzała. Wydaje się, że już dośc czasu zmarnowało się na jałowe dywagacje.

Smok. Jaszczur, albo wężowe sraszydło z twardą skóra i ziejące róznościami, w zależności od gatunku. Czym by go potraktować...

Zerknęła na Filipa. W zasadzie idealny okaz pogromcy smoków. Młody silny, chyba biegły w mieczu. Pewnie też standardowo dla obecnych czasów nieugięty i odważny do przesady. Co jednak jesli smoczysko go zje?

Plan B. Może nawet plan A, zamiast walki.
Przecież mamy przy sobie członka cechu, mającego oficjalny certyfikat na smokobójstwo i łatanie zelówek.

Czym zastapić barana? Krwinka rozważała poważnie, czy dziewczynka Katarzynka z koszyczkiem w drodze do babci, nie byłaby idealnym workiem do napełnienia siarką i hufnalami, któe rozerwałyby smoka od środka. Załóżmy , że będzie to plan C. Mimo wszystko to dziecko...

- Panie, ruszajmy jak najszybciej ku północnym dziedzinom. Prymitywne to królestwo potrzebuje wyzwolicieli, a w dodatku wygląda na to, że to po drodze do domku babci dziewczynki. - starała się by uśmiech wypadł naturalnie.

Skinęła ręką na resztę ekipy i dziarsko zebrała się do drogi.
 
Solis jest offline  
Stary 24-03-2009, 07:09   #35
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie trzeba było nawet zbyt długo się zastanawiać, czy Śnieżka ma rację, z tym naciśnięciem księgi. Chociaż, z drugiej strony, to dość denerwujące, gdy nagle, nie wiadomo skąd, pojawia się w środku lasu dziewczątko w kapturku, potrafiące gadać więcej, niż praczki w natchnieniu.
Gdyby wszystkie dzieci były takie gadatliwe i wsadzały wszędzie swoje nosy, to świat byłby o wiele mniej spokojny. A dorośli z pewnością częściej cierpieliby na ból głowy. Zaś ojcowie tych dzieci, zmęczeni nieustannym pytlowaniem swych pociech, szukaliby spokoju na coraz liczniejszych wojażach i wojenkach.
I to, że dziecina zdobyła dla nich pergamin, w niczym nie zmieniało sytuacji. I tak by to zrobili, a kłopot byłby dużo mniejszy.

- Wilk - powiedział Filip, od treści listu chcąc uwagę dziewczynki odwrócić - z nami przebywa i w tej chwili, wraz z panem szewcem, okolicę podziwiają. - Spojrzał w kierunku szewca, który wraz z wilkiem po krzakach buszowali, zamiast wraz z resztą przebywać. - Możesz zatem spokojnie do babci iść, bo żaden zwierz srogi na koszyk twój się nie połakomi. I pewnie dobrze by było, gdybyś, rad mamy swojej słuchając, czasu nie traciła, tylko do babci swej pobiegła, szczególnie, że w tą samą stronę chyba idziemy.

Oczywiście wcale nie musiał odsyłać dziewczynki.
Można ją było wykorzystać... Podrzucić smokowi i tylko czekać, jak mała zagada gada na śmierć. Ale to byłby zbyt okrutny sposób, nawet jeśli smok był strasznie zły.

W którą stronę iść - to już wiedzieli, bo ledwo dziewczynka pergamin zdobyła, drogowskaz do swej dawnej postaci wrócił i kierunek odpowiedni pokazał. Problem był nieco innej natury...
Czy powinien z sobą ciągnąć resztę kompanii i na niebezpieczeństwo narażać? Tego nie wiedział, chociaż decydować nie musiał, jako że Śnieżka zrobiła to za niego.

Ciekaw był tylko, czy Śnieżka dziewicą jeszcze była, co w czasach tych coraz rzadziej się zdarzało. A jeśli tak, to stwarzało to pewien problem, bowiem smoki na panny takie łase były strasznie i z daleka owe rarytasy wyczuwały. Co wykorzystać można w pewnych wypadkach było, ale i zbytnią uwagę na drużynę całą zwrócić mogło.
Ale wypytywać nie mógł.

- Nie ma na co czekać - powiedział, za Śnieżką ruszając.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-03-2009, 11:49   #36
 
Solis's Avatar
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
Ruszyli zgodnie, wiedząc że przebycie kilku kilometrów, czy mil jak wolała raczej Śnieżka, nie stanowi problemu dla doświadczonego piechura.

Doświadczonego. Piechura. Żadnych pantofelków na obcasie! Po pierwszych kiluset krokach ozwał się lekki dyskomfort, przeradzający się potem w uciążliwość, by w końcu przekroczywszy granice bólu spowodować pełne zniecierpliwienia:

- Do piajnego kata i wszystkich sługusów piekielnych! Dalej nie idę! - zacięta mina, przygryzione usta i ból malujący się na twarzy. - Dalej... nie dam rady.

Przyznanie sie do słabości wiele ją kosztowało. Jednak nie miała wyjścia. Po prostu balowe, lakierowane obuwie średnio nadawało się na bezdroża, czy nawet na lekko utwardzoną powierzchnię drogi lokalnej, roztapiającej się poboczami w bezmiarze gęstwiny leśnej.

Zniechęcona opadła na milowy kamień, zachęcająco gładki, lecz nieprzyjemnie chłodny w dotyku. Zdjęła ostrożnie buciki, zaczęła masować obolałe stopy.
Nagle cień przestał gościć na jej obliczu. Zerknęła z nagłym zainteresowaniem na szewca, kiwającego sie leniwie w cieniu wielkiej sosny, oraz na kudłatego wilka.

Podeszła do czworonoga, poszeptała nieco z nim na ucho, a do szewca podeszła już zcałkiem sporym pekiem mięciutkiego wilczego futra z ogona. Miły szewc w ułamku sekudny wykonał odpowiedznie poprawki w obuwiu, korzystając z własnej przemyslności i futerka.

Obdarzając wszystkich najbardziej czarującym ze wszystkich swych uśmiechów, zrobiła kilka kroków, wykonała lekki, taneczny piruet i z ukontentowaniem wskazała drobną białą rączką widniejący w oddali kraniec lasu, znamionujący pojawienie się nieco bardziej cywilizowanych ziem królestwa, zarządzanego przez leciwego króla Ćwieczka.
 
Solis jest offline  
Stary 03-04-2009, 07:12   #37
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
Dziewczynka wirowała wokół nich niczym zabawkowy bąk. Jego kolory zdawały zlewać się w krwistą czerwień, a potok słów jaki z siebie wyrzucała przypominał właśnie owo buczenie, które wydaje wprawiona w ruch zabawka.
Chcę do mamy – usłyszeli chyba z dziesięć razy, „chcę do babci” co najmniej pięć razy padło z karminowych ustek małoletniej. Cóż, kiedy nie potrafiła im wskazać miejsca zamieszkania ani jednej ani drugiej. „Na skraju lasu” czy w „małym miasteczku” było takim samym dobrym adresem jak „gdziekolwiek”. Może gdyby poszukali pilniej w miejscu, w którym ją znaleźli? Może..

Teraz jednak wędrowali razem dziwiąc się szybko zapadającemu zmrokowi. Gasnące słońce zastało ich co prawda u kresu lasu, ale penetrowanie po ciemku nieznanego pustkowia wyłaniającego się spoza linii drzew nie napawało ich zbytnim entuzjazmem. Dlatego też skorzystali skwapliwie z przyjemnej leśnej polanki nadającej się wspaniale na nocleg.

Katarzynka rozsiadłszy się na jednym z większych kamieni, rozsznurowała swój czerwony bucik i triumfalnie pokazała sterczący przez dziurę w czerwonych rajstopach duży palec u nogi.

- Mama by mi zacerowała... - rzekła smutno, po chwili przypominając sobie jednak już coś innego, zmieniła koncept i z uśmiechem na ustach jęła raczyć potoczystą mową najpewniej spragnionych konwersacji towarzyszy.

- A właśnie, mama... Mama opowiadała mi ostatnio taką bajkę... Hihihi... Jaki to był tytuł... Hiihihihi... Już wiem! „Książę, Filip i królewna”* Hihihih. Na serio. Jak bum cyk cyk. Jak to było? Zaraz... - niezrażona minami podróżników, rozpoczęła opowieść.

- Dawno, dawno temu pewien bogaty książę prowadził bardzo wystawne życie w wielkim stylu, podróżując po świecie, zapraszając gości na uczty, aż pewnego dnia został bez grosza, z jednym tylko wiernym Filipem, służącym bez wynagrodzenia. Pewnego dnia wędrowali obaj leśną ścieżyną, nie mając pojęcia gdzie przyjdzie im spać, aż tu nagle usłyszeli z pobliskich krzaków odgłosy szamotania i krzyki. Pobiegli zobaczyć co się dzieje. W gęstwinie ujrzeli starą chatkę. To z niej właśnie dochodziły te dźwięki. Gdy weszli do środka, zobaczyli potężnego olbrzyma, który dusił chudego starca z długą, siwą brodą. Książę i Filip natychmiast wyciągnęli miecze i pozbawili olbrzyma życia. Starzec dziękował im stokrotnie za ratunek od śmierci z rąk potwora, któremu nie potrafił dać rady, mimo , że był czarodziejem. W nagroooodę ... aaaaa – Katarzynka ziewnęła zamaszyście i tak jak siedziała, oświetlona ostatnimi promieniami zachodzącego słońca, pogrążyła się we śnie.


*Władysław Kopaliński
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
Stary 05-04-2009, 21:42   #38
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czerwony gadatliwy bączek plątał się to tu, to tam, co chwila przerywając ciszę odzywkami na coraz to inne tematy. Chociaż trzeba było przyznać, że dwóch trzymała się uparcie. Co chwila pojawiało się pytanie o mamę, albo o babcię. Całkiem jakby któreś z nich było jasnowidzem i trzymało za pazuchą kryształową kulę.

Na mapie nie było widać żadnych zabudowań, nawet najmniejszej chatynki. Gdzie zatem mieszkała mama Katarzynki-Katarynki? Gdzie niby miał się znajdować domek babci?
Gdyby Wilk był cokolwiek wart, wskazałby drogę, którą dziewczynka do nich przybyła, jednak ten osobnik okazał się jakimś wyrodkiem...

- Nie wiem, nie umiem, nie potrafię...

Jakby zapomniał, po co natura dała mu nos. W końcu gdyby zaprowadził Katarzynkę do jej rodziców, to z pewnością zostałby wynagrodzony. A tak... Myszkował tylko po krzakach, jakby nigdy w życiu nie był w lesie.
Jakiś najwyraźniej wybrakowany egzemplarz...

- Możesz przez chwilę mówić ciszej, Katarzynko? - spytał w pewnej chwili Filip.

Dziewczynka spojrzała na wzrokiem pełnym pretensji i zamilkła na pełne dwie minuty, po czym w najlepsze zaczęła nadrabiać zaległości.
Dzięki temu słychać ich było pewnie z odległości mili, zaś niedaleko nich mogłoby przebiec stado słoni, a oni nic by z tego nie usłyszeli.

Najgorsze było to, że od głosiku Katarzynki nie dało się uciec. Ledwo ktoś zostawał z tyłu, albo wysuwał się do przodu, natychmiast zjawiała się przy nim czerwona gaduła i zmuszała do powrotu do grupy.
Lub natrętnie wypytywała o powód odsunięcia się od innych.



Ta polanka wyrosła na ich drodze jak na życzenie.
Porastająca ją gęsta trawa była miękka jak materac w luksusowym zajeździe, rosnący pod drzewami mech mógłby konkurować z najlepszymi dywanami, zaś woda płynąca w znajdującym się nieopodal strumyku była kryształowo czysta. I, mimo dość późnej pory, nigdzie nie było słychać brzęczenia komarów.

- Idealne miejsce na odpoczynek - powiedział Filip. - Rano możemy ruszyć dalej.

Nie sądził, by ktokolwiek z nich miał ochotę już teraz ruszyć w dalszą drogę. Nikt z nich nie był ze stali, a dobrze przespana noc mogła przynieść dobre humory i dobre pomysły.
"Ranek jest mądrzejszy od wieczora" głosiła jedna z ludowych mądrości. I, jak to niekiedy z owymi mądrościami bywało, tkwiło w niej ziarnko prawdy.

W parę chwil Filip, Szewc i Wilk przynieśli dość suchych gałęzi i konarów, by starczyło do rana na 'pokarm' dla ogniska. W tym czasie Phil oczyścił kawałek terenu, dzięki czemu nie było obawy, że przy okazji ogrzewania się spalą pół lasu.

Skrzesanie ognia nie trwało długo i wnet na kubełku do lodu, zabranym z miejsca poprzedniej uczty przez zapobiegliwego Szewca, zaczęła bulgotać woda. Wystarczyło wrzucić kilka ziół...


Kolacja była znacznie skromniejsza niż poprzedni posiłek, ale nikt nie narzekał.
Wilk, który miast biesiadować wraz z innymi wybrał się na mały spacerek, wrócił z szalenie zadowoloną miną i dłuższą chwilę spędził nad potokiem, nie tylko pijąc, ale i, jak dostrzegł Filip, starannie myjąc pysk.

Po kolacji nastąpiła chwila, na którą wszyscy chyba czekali z pewną niecierpliwością.
Noc to pora, w której dzieci zwykle śpią i nie zatruwają życia dorosłym nieustanną paplaniną.
Tak też było z Katarzynką.
Zademonstrowawszy dziurę w pończosze oraz podzieliwszy się informacją na temat mamy, tudzież niedokończoną bajką zasnęła, wygodnie oparta o Wilka.

Ognisko, tworząc atmosferę pełną ciepła i bezpieczeństwa.
Filip przeniósł wzrok z Katarzynki na Śnieżkę, potem na pozostałych uczestników wyprawy.

- Proponowałbym, na wszelki wypadek, zorganizować warty - zaproponował.

- Warty? - Wilk rozdziawił paszczę w szyderczym uśmiechu. - Żadne warty nie będą potrzebne. Ja zawsze śpię czujnie. Z jednym okiem otwartym.

Filip skinął głową.

- W takim razie pozostaje jeszcze sprawa Katarzynki. Co z nią zrobimy? Zostawiamy ją... Nie, nie tutaj - powiedział, widząc skierowane w siebie spojrzenia. - W najbliższej wiosce. W końcu raczej nie należy zabierać tak małej dziewczynki na dość niebezpieczną wyprawę.

Spojrzał na Katarzynkę, która zsunęła się na ziemię i smacznie spała, nieświadoma tego, że ktoś zastanawia się nad jej dalszym losem.

- Gdybyśmy ją zabrali ze sobą, to mogłoby to być niebezpieczne i dla niej, i dla nas.
- Nie dość, że nas zamęczy mówieniem, to jeszcze smok usłyszy ją z odległości paru mil, zaś my jego - nie, bo głosik Katarzynki zagłuszy wszystkie inne dźwięki.
- Co zatem robimy?
 
Kerm jest offline  
Stary 12-04-2009, 19:04   #39
 
Solis's Avatar
 
Reputacja: 1 Solis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemuSolis to imię znane każdemu
Pomysł noclegu nie był głupi, kolacja oraz pokrzepiająca cisza wynikająca z chwilowej utraty kontroli nad emisją dźwięków przez młodocianą trajkotkę, w końcu pozwoliły odpocząć.
Filip począł planować i dociekać co dalej. Słusznie. Ktoś w końcu musi podjąć decyzję co dalej. Sama byłą zdania, że smok niekoniecznie musi być główną atrakcją jej dalszych przygód. Skoro jednakoż ktoś wmanewrował ją w ta rozgrywkę, to nie będzie pionkiem, ni nawet Laufrem. Wszak jest królewskiej krwi, więc ma prawo odczuwać swe powołanie do rzeczy wzniosłych z pełną mocą.
Chcą smoka, może być smok. Oczyma wyobraźni widziała już stado kaletników szykujących jej galanterię rozmaitą ze smoczej skóry.
Dowiedziała się kiedyś z mądrej księgi, że istnieją różne kategorie wojowników. Analogia może niepełna, lecz morał pokrzepiający był. Otóz istnieją wedle tej księgi wojowie zwyczajni, specjaliści od walki co wyćwiczeni są przednio, mistrzowie i wielcy mistrzowie kładący pokotem rzesze wrogów dzięki woli nieugiętej, ćiwczeniom, technice i hartowi ducha. Istnieje też jednak kategoria jeszcze wyższa niźli wielcy mistrzowie - arcymistrzowie walk, którzy na pozór mogą nie błyszczeć doświadczeniem, siłami, techniką - a wygrywają bo są do tego stworzeni przez Bogi wszelakie.
Snieżka to podejrzewała, a Krwinka wiedziała. Nigdy nie zazna porażki, bo czuła się stworzona do wiktorii na każdym polu.
Oczywiście nie miało związku zupełnie żadnego to, że jej samopoczucie poprawiło się po szykiej, lecz odprężającej kąpieli w strumyku, kiedy to wszelkie samce rozpełzły się po lesie szukając chrustu. A potem...
Duża szklana flasza, która spadła z nieba zdumiała ją nieco. Głośny plusk przeraził ją nieco. Repeta pluszczącego dźwięku znów ją zaskoczyła... Do strumienia po butli wpadła ciżemka. Zwyczajna, z metalową sprzączką. Niezbyt znoszona, męska o zwyczajnym rozmiarze.

Cóż, cuda się zdarzają. Lepiej że rzucają w nią butami, niż strzelają z fuzji.
Mgliste wspomnienie kogoś kto nosił wyspiarskie nazwisko Macmillan... ech było minęło.

Kiedy wszyscy wrócili , nakarmili żarłoczny żywioł, który rozkosznie pochłaniał polana, gałęzie i szczapy, dając przy tym niezwykle odprężające ciepełko i miły oczom blask. Podjedli niezgorzej, jak na biwak w dziczy.

Snieżka dopiero po pytaniu Filipa przypomniała sobie o Latającej Ciżemce. Po dłuższym wahaniu Krwinka dodała do opowieści Lotne Winko.
Oczy zmrużyły się nerwowo, kiedy przekazała do obiegu połowę butelki niezłego, choć cięzkiego burgunda.

Słuchając gulgoczących odgłosów konsumpcji streściła zdarzenie bombardowania fantami.

- Po mojemu smoczysko lata. W dodatku właśnie końćzy zjadać to co przyczepione było do tego bucika. Skoro leci z dorosłym mężem w pazurach, w dodatku obładowanym towarami - jest wielki skurczybyk.

Zamarła z uśmiechem kiedy butelka zatoczywszy braterski krąg wróciła do niej. Uśmiech zmalał, kiedy poczuła jaj nikły cięzar. Dopiła do końca, ostrym języczkiem oblizałą kształtne, karmazynowe wargi. Czuła ciężar ciszy, nastałej po jej rewelacjach.

- Smok daleko nie uniesie dorosłego człowieka. Mieszka gdzieś w pobliżu. Możemy wyznaczyć kierunek w jakim mieści się jego leże. To proste, bowiem butelka i ciżma to punkty, przez które przeprowadziwszy linię, wyznaczymy w prosty sposób kierunek lotu bestii.

Uśmiechnęłą się, bo zajęcia z geometrii przesypiała, jednak czujnie jak widać.

- Filipie, Philu, Szewcze i Zwierzu. Budźmy katarzynkę i ruszajmy. Stawiam na tamten łańcuch wzgórz, bestia musi w ziemi mieć norę, a jaskinia tej wielkości wymaga niezłego wzgórza. O świcie będziemy na miejscu. Jaszczur po zeżarciu mięsiwa spać będzie. "De Draconis - czyli smocze opisanie" imć komtura Wolfganga Brzuchatego, znanego smokobójcy mówi, że cechą smoczą jest pokrewieństwo wężowi. Ten zaś , jak się ożre dobrze, to w letargu zastyga i trawi, zasem i tydzień czasu. My tygodnia nie mamy.

Długa tyrada wywołała poruszenie, zagadkowe grymasy, błyski w oczach... Widziała, że trafiła w sedno. Planowanie szczegółów zostawiła Filipowi, w końcu trudno by białogłowa nadawała mężowi rycerskiemu plany.
 
Solis jest offline  
Stary 05-05-2009, 15:36   #40
 
Nimue's Avatar
 
Reputacja: 1 Nimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputacjęNimue ma wspaniałą reputację
- Nie, to nie tak – mruczała cicho, kręcąc głową. - Nie, tak nie można. Wszystko... pomylone. Nieee!- Obudziła się z krzykiem. Popatrzyła w okno, pomalowane w granat nocy i rozświetlone złotą kulą księżyca. - Trzeba coś z tym zrobić – pomyślała, wstając z łóżka z mocnym przeświadczeniem, że sen opuścił ją na dobre.

Kilka godzin później z drżeniem otwierała drzwi swego sklepiku. Omiotła szybkim spojrzeniem wnętrze. Nic się nie zmieniło. A może jednak? Obejrzała uważnie najbliżej stojące figurki. Twarz Calineczki wykrzywiał grymas cierpienia, Piotruś Pan spoglądał na nią złośliwie, Czerwony Kapturek wykrzywiał usta w podkówkę. - Ooo niee – jęknęła, przyglądając się kolejnym zmienionym postaciom. - Przecież nie tak je pomalowałam – powtarzała w kółko. - Nie mogę ich sprzedawać – westchnęła, zamykając drzwi na klucz i odwracając na drugą stronę tabliczkę z napisem „OTWARTE”.

Długo siedziała rozmyślając nad sytuacją. Nagle przez głowę przeleciał jej widok śnieżnej kuli, którą sprzedała niedawno. Jedynej rzeczy, którą zrobiła naruszając utarte schematy. - Czyżby to moja wina? A może...? - nie dokończyła głośno myśli, rzucając się w wir pracy.

Ruda włóczka, zielone guziczki, skrawek czerwonego materiału. Po kilku godzinach trzymała w ręku szmacianą laleczkę. Otworzyła okno na zapleczu i gwizdnęła głośno. Nie musiała długo czekać. Po chwili na parapecie, pogruchując cichutko, wylądował śnieżnobiały gołąb. - Znajdź kulę i zanieś ją tam - szepnęła. Ptak chwycił w dziób lalkę i odleciał, jakby dokładniejsze instrukcje nie były mu potrzebne. - Powodzenia!

***

Plan Śnieżki nie wydawał się zły, choć miał przecież i wady. No, nazwijmy to, pewne niedogodności. Podróżowanie po nieznanym terenie i brak przygotowania do takiej eskapady – to chyba najważniejsze z nich. Ruszyli jednak przed siebie. Kolejny raz, jak na zawołanie, pojawiło się przed nimi coś, co mogło pomóc.

Dość duża drewniana gospoda wychyliła się nagle zza zakrętu. Najlepsze miejsce na zasięgnięcie języka i ustalenie planu działania.

Wnętrze przywitało ich miłym mrokiem i cudowną wonią pieczeni. Kilku biesiadników ledwo zwróciło na na nich uwagę, odwracając tylko na chwilę głowy od swych kufli i misek pełnych jedzenia.

- Czym mogę służyć zacnym gościom? - dobiegł ich wibrujący zmysłowością kobiecy głos. Po chwili z mroku wynurzyła się jego właścicielka. Falujące kasztanowe włosy, sięgające za ramiona, ogromne zielone oczy, pełne lecz nie wulgarne usta, smukła kibić i pełne gracji ruchy. Do tego zniewalający uśmiech, ukazujący rząd równych i śnieżnobiałych zębów. Wszystko to złożyło się w końcu w obraz pięknej karczmarki, poprawiającej swój czerwony fartuszek i zapraszającej ich gościnnym gestem do zajęcia stołu.

- Piwa? Wina? Pieczeń mam dziś przednią!– zachęcała głośno, szeptem dodając: - Czekałam na was. Musimy porozmawiać...
 
__________________
A quoi ça sert d'être sur la terre?
Nimue jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172