"Specnaz"
- Tower, to śmierdząca sprawa. I przerasta nasze możliwości. Jestem za tym żeby to zostawić, ewentualnie zgarnąć procent jako pośrednicy. Ale ładowanie sie w to bezpośrednio to syf. - głos Specnaza był cichy i pełen pewności siebie. - Myślę że lepiej zająć się bezpieczeństwem pałacyku i naszym. Dzicy nam nie odpuszczą. Nie miałbym nic przeciwko zamurowaniu okien na parterze i uprzątnięciu okolicy, tak by nie było zbyt wielu zasłon wokół bazy. Elastyczne siatki w oknach zamiast szyb, żeby nam nikt nie wrzucił płonącej niespodzianki do środka... tym podobne. Najlepiej jakby Malutki zmontował nam kamerę, niedużą żeby ją ukryć w pobliżu bazy dzikich. Jak ruszą się całą śmierdzącą hordą będziemy wiedzieć. - Specnaz milczał przez chwilę. Spojrzał w twarze członków gangu, równie młode jak jego.
- Myślę też że sytuacja dojrzała żeby kupić dla nas broń. Nie musimy używać jej na co dzień, ale kilka karabinów w piwnicy nie zaszkodziłoby gdyby przyszły prawdziwe kłopoty. Stare AK nadal nieźle walą, a kupić je można za grosze. Tak że starczy dla każdego. I z jednego Stingera czy Striełę, w razie jakby koledzy Heissbacha przylecieli w odwiedziny AV. To sprzęt z zeszłego stulecia, za bezcen na czarnym rynku. A zapewni nam to przynajmniej minimum bezpieczeństwa.
I trzymajmy się z dala od tych kompów. To może być prowokacja IG Fabhren. No, chyba żeby Tołdi namierzył takiego kompa na jakimś uniwerku, wtedy możemy śmiało wejść w ten interes. Nieważne gdzie - w razie czego możemy przejachać pół polski. - Spojrzał na Towera. Wiedział że nie jest głupcem, ale dwa miliony mogą zrobić głupca z każdego.
- Ale jeśli zdecydujesz się wejść w to na poważnie, pomogę ci. Nieważne za jakie szaleństwo to uważam. - Dominik usiadł.
- Aha. A z tym czwartym kompem daj znać Mezierowi. To plus dodatkowe wojsko może oznaczać kłopoty. Dla nas. Ale może i dla Niego.. - |