Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2009, 22:41   #4
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Thomas otworzył oczy natychmiast zdając sobie sprawę z tego, że traci równowagę. Na nieszczęście "natychmiast" nie zawsze oznacza "wystarczająco szybko by zapobiec nieuchronnemu biegowi wypadków". Krzesło obrotowe, na którym siedział nie dając mu czasu na reakcję niebezpiecznie odchyliło się do tyłu i mężczyzna runął w dół uderzając swą łysą czaszką o twardą podłogę.

Kilka następnych minut spędził w tej niecodziennej pozycji wpatrując się tępym wzrokiem w bladoniebieski sufit swojego mieszkania. W jego myślach wirowały niezrozumiałe obrazy, dziwne miejsca i twarze - wszystko jakby żywcem wyjęte z jakiegoś świata fantasy. Co gorsza, nie mógł się oprzeć wrażeniu, że nie są one wywołane uderzeniem w głowę. Były tam już wcześniej, tylko skąd się tam wzięły? Czyżby jakaś nowa gra tak mu utkwiła w pamięci? Wspomnienia z każdą chwilą stawały się coraz bardziej mgliste. Nie mógł się na nich skupić by przypomnieć sobie cokolwiek konkretnego. Tylko jakieś słowo na N, jakby nazwę miasta albo... imię?

Przyciskając dłoń do obolałego czerepu rozejrzał się wokół. Był zupełnie sam nie licząc mebli i walających się wszędzie pudełek po różnorakich przesyłkach. Z jakiegoś niezrozumiałego powodu ogarnął go niepokój. Kogo spodziewał się zobaczyć? Drużynę Pierścienia? A może Zielonego Billa i resztę kumpli z którymi w liceum popalał trawkę? To by nawet było sensowne wytłumaczenie dla tej osobliwej sytuacji. Byłoby, gdyby nie fakt, że nie tknął "towaru" od dobrych trzech lat...

Podniosły się do pozycji siedzącej Thomas zauważył wielką księgę leżącą mu na kolanach. Jej widok pobudził do pracy jego szare komórki i zaczął sobie przypominać pewne rzeczy. Kupił to tomisko na jakiejś aukcji internetowej i zamierzał sprzedać jednemu kolekcjonerowi na mieście. Najwyraźniej postanowił, że trochę ją wcześniej przejrzy, a lektura była tak pasjonująca, że aż go uśpiła. Chciał już zamknąć księgę i odłożyć ją na bok by móc się podnieść, jednak gdy tylko dotknął oprawnej w skórę ciężkiej okładki poczuł, że nie powinien tego robić. Wiedziony przeczuciem zajrzał na stronę, na której była otwarta. Jego oczy szybko przebiegała tekst, a źrenice rozszerzały się po każdej przeczytanej linijce. Zamek... Srebrny Las... Altari... Stephen... Nie rozumiał czego dotyczy tekst jako całość, jednak pojedyncze słowa coś mu mówiły. Ludzie o których była tu mowa nie byli bohaterami powieści, ani elementami narkotycznej wizji. Istnieli naprawdę, a on ich znał. Gdy próbował myśleć o tym racjonalnie wszystko to wydawało się jakimś szaleństwem a mimo to nie mógł się oprzeć przekonaniu, że jest to najszczersza prawda...

Przekartkował szybko stronice starej księgi natrafiając na dziwną kopertę. Przez chwilę trzymał ją w dłoniach przyglądając się pieczęci. Pragmatyczny umysł podpowiadał mu by zostawić znalezisko tam gdzie je znalazł. Jeśli ten stary list czy cokolwiek to jest ma jakiś związek z księgą to może go sprzedać wraz z nią zarabiając dodatkowe pieniądze. Jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mu jednak, że powinien zobaczyć zawartość przesyłki. Że to co jest wewnątrz jest przeznaczone właśnie dla niego... W końcu jednak instynkt wziął górę nad rozsądkiem. Tom złamał pieczęć.

Stary pergamin zapisany był nieco dziwnym, lecz zrozumiałym dla chłopaka językiem. Co prawda nie padało w nim jego nazwisko ani jakakolwiek informacja, która wskazywała by na to, że to właśnie on jest adresatem, a jednak nie miał co do tego wątpliwości. Z całych sił pragnął wszystko sobie przypomnieć i zrozumieć w co takiego się wpakował, jednak wszystkie wspomnienia zdawały się tonąć w gęstej mgle. Gdzieś tam jednak były...

"Siła twa w towarzyszach twoich, którzy jako i ty w chaos ten rzuceni wyzwanie podjąć muszą. Odnajdź ich zatem i połączcie swe siły".

Czy to owych "towarzyszy" szukał wokół siebie tuż po przebudzeniu? Tak, wszystko wskazywało na to, że tak. A więc gdzieś tam są inni tacy jak on, prawdopodobnie z podobnym mętlikiem w głowie. "Tylko jak u licha mam ich odnaleźć?" - zastanawiał się. - "Nie pamiętam jak wyglądali nie wspominając o imionach..."

- Stanu swoich klepek też nie jestem do końca pewien - powiedział już na głos stając na równe nogi z krzywym uśmiechem. Podnosząc się do pozycji pionowej poczuł coś ciężkiego na swojej piersi. Sięgnąwszy pod koszulę wydobył spod niej ciężki medalion ozdobiony dziwnym wzorem. "Pod żadnym pozorem go nie ściągaj" odezwał się w jego głowie znajomy skądinąd głos. Nie zamierzając się nawet nad tym zastanawiać usłuchał dziwnej rady i zostawił świecidełko w spokoju.

Ustawił krzesło na miejscu i włączył komputer. Bądź co bądź internet był najlepszym znanym mu środkiem, za pomocą którego można znaleźć nietypowe rzeczy. Trzeba tylko wiedzieć czego szukać i jakie pytanie zadać Wujkowi Google. W oczekiwaniu na uruchomienie się systemu zastanawiał się czego powinien szukać. Co takiego łączyło go z pozostałymi? Przychodziła mu do głowy jedynie księga, medalion i ten cały Merator. Wydawało mu się mało prawdopodobne by udało mu się odnaleźć jakiegoś bloga, w którym ktoś opowiada jak to obudził się z dziwnego snu znajdując obok siebie równie dziwną księgę i jakieś ustrojstwo zawieszone na szyi, a jednak nic innego nie potrafił w tej chwili wymyślić. Należało chociaż spróbować...
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline