Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2009, 09:12   #90
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
To była tak zwana propozycja nie do odrzucenia. Nie można było rozsiąść się na fotelach i czekać, aż panie skończą się pluskać.

- Skoro byłem na dole, to mogę też wybrać się na górę - powiedział Kit. - Zatem dla mnie strych. I pokoje służby, jeśli wcześniej nikt nie zdąży ich obejrzeć.

Clement skinął tylko głową, więc Kit, zostawiwszy w salonie plecak i większość uzbrojenia, ruszył do góry.

Drabina prowadząca na strych ukryta była za niewielkim załomem korytarza. Same wejście na strych blokowała solidna klapa, zamknięta na zasuwę i kłódkę.
Nie chcąc dewastować wnętrza domu Kit wrócił na dół w poszukiwaniu kluczy. W niewielkiej szafce w przedpokoju wisiały dwa klucze, z przywieszką noszącą jednoznaczny napis "Grenier".

Mniejszy z kluczy pasował do kłódki. Jedyny problem stanowił fakt, że klapa, nie wiedzieć czemu, otwierała się w dół, trzeba więc było uważać, by opadającą klapą nie dostać w łeb.
Po sforsowaniu tej niewielkiej przeszkody Kit znalazł się na strychu.

Przekręcił kontakt. Niezbyt mocna żarówka dawała dość światła, by dostrzec można było dość typową zawartość strychu. Dwie szafy, kilka skrzyń, bujany fotel, parę składanych krzeseł. Nic ciekawego.
W szafach wisiało parę sukien, które zdaniem (choć nie całkiem fachowym) Kita wyszły z mody jakiś czas temu. W kufrach znalazł starannie poskładane ubrania, książki, zabawki...
W stosunku do powierzchni domu strych wydawał się dość mały. Nie stanowiło to żadnej zagadki - trzeba by być ślepym, by nie zauważyć drzwi, prowadzących do kolejnego pomieszczenia. Były co prawda zamknięte, ale drugi klucz pasował.

Tu oświetlenie było dużo silniejsze. I nie należało się temu dziwić, bowiem pod jedną ze ścian stało solidne biurko, a na nim wielka, wyglądająca na nowoczesną, radiostacja.

- Niezła zabawka - Kit z uznaniem pokiwał głową.

Pstryknął przełącznikiem. Kontrolki zamigotały i zapłonęły równym, zielonym światłem.

- W dodatku działa.

Zostawiwszy urządzenie na chodzie zszedł na dół. Clementa znalazł bez problemu.

- Kapitanie - powiedział Kit. - Jeśli tamta zabawka - wskazał na sufit - jest równie dobra, co wielka i nowa, to mamy szansę połączyć się nawet z Brukselą.

- Radiostacja? - Clement nawet nie wydawał się zaskoczony. Nic dziwnego. Dziwne raczej by było, gdyby na takim odludzi ktoś taki jak Pierelet radiostacji nie posiadał.

Clement ruszył do góry. Kit, chociaż zaproszenia nie otrzymał, poszedł za nim. W końcu strych, jakby nie było, to jego sprawa.
Zastanawiał się tylko, czemu na zewnątrz nie dostrzegł żadnej anteny. Byłoby logiczne, gdyby były, i to jak najdłuższe. Może były chowane. A może jednak nie były potrzebne.
 
Kerm jest offline