Wysłuchawszy wypowiedzi starca, Somek z początku skrzywił się nieco, pociamkał z lekka ustami, jakby trawiąc wiadomość, po czym skończywszy rozważania, powrócił do typowego dlań uśmiechu.
-Myślę, że da się zrobić. Furda zapłata, starczy że tym nekrofilom czego braknie, i tak będę zadowolony. Somek jestem. - tu wyciąga dłoń ku rozmówcy. Oczka mu się świecą na myśl o spłataniu takiego figla tym obmierzłym sukinsynom.
-Ha, jeśli jednak masz trochę grosza, mam znajoma czarodziejkę, może kupi się u niej tanio jakieś przebranie, czy co... Ile mamy czasu? Będziesz musiał mi dokładnie opisać tego Alvista... Jego syna również. Jeden kłopot - cóż to było za bóstwo?
-ot zagwozdka - ani "niebezpieczne" ani wbrew prawu nie wzbudziło echa. Dreszcz powinien w tej oto chwili przejść znajome czarodziejki. Z jednego celu na drugi przestawia się niemal natychmiast - choć nie zapomina o propozycji Vanyreda, tak, tą sprawą też się zajmie, póki co zaś knuje niecnie, czy i jego nie dałoby się jakoś w tą sprawę wciągnąć... Wszystko jednak zależy od tego, kogo przyjdzie mu udawać -większość dobrych bóstw powinno mu wybaczyć drobne oszustwo, a parę słow na ich chwałę w dobrej sprawie wypowiedzianych nie powinno urazić jego patrona... W innym przypadku może być trudno, choć nie uprzedzajmy faktów.> |