Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2009, 21:23   #13
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Rudolf

Zaraz po wyjściu zauważyłeś, że straże dość gęsto obstawiły chatę i mały placyk ze studnią. Najwidoczniej naprawdę wam nie ufają.

Nie byli również rozmowni. W końcu szef straży zainterweniował, mówiąc prosto i wyraźnie w Norskim, żebyś wrócił do chaty i zaczekał na Thing.

Z daleka mogłeś przyjrzeć się dość ospałej pracy w mieście. Zwykle są to krzątające się kobiety, gaworzące ze sobą, noszące coś z chaty do chaty, wracające z targowiska. Widać również gromadki bawiących się dzieci. Jest też kilku mężczyzn - zwykle zajmują się oni naprawą drobnych usterek w dachach chat lub rąbaniem drewna na opał. Wróciłeś do "gościnnego domu".

Wszyscy

Halldor spojrzał z zaciekawieniem na Schwarza, zastanawiając się, jaka będzie jego reakcja. Podobnie jak wy.

Schwarz nie zwrócił uwagi na dłoń Alchemika, która spoczęła na jego ramieniu. Kapitan przechylił głowę do tyłu, spoglądając w sufit i zamykając oczy. Wziął głęboki oddech i wyszeptał słowa, które dość wyraźnie usłyszeliście.

- Sigmar lo vult.

Spojrzał na Halldora jako zupełnie inny człowiek. Wasz kapitan wrócił.

- Rozumiem... Powiedz mi teraz, Halldorze, co to jest Wergild? Słyszałem to słowo przy wkraczaniu do Finnsvik.

- Wergild? To zobowiązanie. Norski zwyczaj nakazuje, że każda osoba należąca do plemienia jest coś warta. Jeśli taki Baersonling będąc u nas w gościnie zabije Graelinga albo wyrządzi mu krzywdę czy też znieważy go, musi zapłacić Jarlowi, pokrzywdzonemu lub jego rodzinie Wergild. Na przykład za przestępstwo wobec szanowanego wojownika, przestępca musi zapłacić koło dwudziestu sceattas, albo darować czworo kobiet-thralli i jedną parę mężczyzn-thralli.

Halldor zamilkł na chwilę.

- Więc trzymajcie nerwy na wodzy. Szczególnie w przypadku Wieszczy albo Vitki. Ich śmierć to obraza dla bogów i jest karana tym samym. Co do Wergild i was - rozbitkowie z Morsvan to tak zwane "odzyskane Wergild". Uratowanie tych ludzi dało podwójną korzyść Graelingom według prawa: Baersonlingowie muszą zapłacić Wergild za krzywdy, a Morsvańczycy wciąż żyją i dołączyli do wspólnoty Finnsvik.

Schwarz spojrzał po was.

- Dobrze wiedzieć. Bez wyskoków panowie. A teraz skorzystajmy z tutejszej gościny...

----------

Minęło kilka godzin na rozmowach ze Schwarzem i Halldorem o Finnsvik. Jak się okazuje, mieścina jest bardzo ważna dla Graelingów. Tutaj zbierają się najlepsi wojowie, tu buduje się drakkary i tu jest ośrodek handlu tym, co znajdzie się w morzu i rzece.

Nadszedł wieczór i herold poprosił was na Thing.

Halldor wyjaśnił wam również, byście w żadnym przypadku nie dobywali broni w domu Norsemena. Dom jest miejscem pokoju i jedynie cudzy najazd, wojna, może to zmienić. Kto obnaży ostrze, obraża gospodarza.

Dlatego też na wejściu zażądano od was, byście zostawili w strażnicy broń całą prócz najważniejszą - u większości was są to miecze. Norsemeni wierzą, że jeśli odbierze się wojownikowi główną broń, okazuje się mu brak szacunku.

Więc, obłożeni ostrzeżeniami i pogrążeni w kulturowym galimatiasie, lecz pozostawieni z godnością, ruszyliście na niewielką wypukłość terenu na północnym wschodzie Finnsvik. Stoi tu Długi Dom - siedziba Jarla i jego Bondsmanów, drużyny najlepszych szlacheckich wojów.



W środku jest naprawdę zupełnie inaczej niż w opuszczonej chacie, w której do tej pory siedzieliście. Strop jest wysoko, podtrzymywany wielkimi belami, na których są niezwykle dokładne ryty w stylu ludu północy.

Na ścianach wiszą gobeliny, piękne tkaniny z całego świata oraz są wyrzeźbione sceny z tutejszej mitologii.

Na czas Thingu rozstawiono w całej rozciągłości Długiego Domu wielki stół z mnóstwem krzeseł. Na końcu są trzy znacznie okazalsze trony, z czego jeden jest z wysokim oparciem, okryty skórami wilka, dzika i niedźwiedzia. Zasiada na nim słusznej postury Jarl Finnsvik.



Większość miejsc zajmują już pozostali goście - starszyzna z miasta i okolicznych wsi oraz Bondsmani.

Widząc was, uniósł dłoń by uciszyć rozmowy. Wskazał na was otwartą dłonią i wstał. Wszyscy pozostali to samo zrobili. Uniósł złoty kielich, pozostali uczynili to samo.

- Hailsa! -ryknął głośno, a wszyscy goście zawtórowali, upijając łyk... na waszą cześć. Jarl wskazał ręką wasze miejsca.

Halldor skierował was tam i polecił, byście zasiedli.

- Wybaczcie, muszę was opuścić. Moje miejsce jest przy ojcu.

Zastanawialiście się, o czym on mówi. Po chwili pojęliście. Odszedł w stronę Jarla... i zasiadł po jego prawicy.

Schwarz aż gwizdnął cicho.

- Syn Jarla. Sigmar nad nami czuwa, bracia...

Wkrótce przybyły kolejne grupy gości. Chociaż... nie tyle grupy, co jedna grupa.

Dwóch postawnych ludzi w tunikach skrojonych na modłę południową. Jeden mężczyzna ma ją w kolorze purpury ze złotem, drugi w błękicie i bieli. Pierwszy w dodatku jest gładko ogolony i wyższy, a na plecach ma zarzucone futro jakiegoś egzotycznego kota, a za pasem ma miecz. Drugi jest niższy, zarośnięty, lecz postawniejszy. Przez bok wisi mu dość wielki i nieporęczny topór, a na plecach futro wilka.

Schwarz w mgnieniu oka ich rozpoznał.

- To Imperialni! Rycerz Pantery i Templariusz Białego Wilka.

Oni również was dostrzegli i szybko się do was zbliżyli.

- A cóż to? Goście z Imperium? -powiedział templariusz.

Schwarz wstał, ukłonił się i przedstawił siebie oraz was. Oni również to uczynili - templariusz zwie się Gotfryd z Zubeck, zaś rycerz Pantery to Moritz Wagner. Dalszą rozmowę przerwało wam pojawienie się nadwornego Skalda, kogoś w rodzaju barda.

Norsemeni w takt muzyki granej przez kilku Thralli i śpiewu Skalda zaczęli również wiwatować i śpiewać. Na stole jest na razie są tylko przekąski w postaci zimnego mięsa i pieczywa oraz dzbany z pitnym miodem. Thrallowie obu płci wciąż kręcą się wokół, dolewając miód do pustych kielichów, zabierając puste dzbany i stawiając pełne.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=-UKSrymEbGs&feature=related[/MEDIA]
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.
Micas jest offline