Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2009, 16:56   #113
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Ork przyjaciel! Ork się nie martwić, wziąć wiosło i iść po samica! Było dokładnie tym na co całe to przedstawienie było obliczone.
Babrak dostał wiosło, poderwał się i podbiegł do ogra (jeszcze ze łzami w oczach). Starał by się w jakiś sposób złapać go "na misia" gdyby był jego gabarytów. Nie był więc tylko i wyłącznie mógł pomachać Józefowi i spróbować uścisnąć mu prawice.
- Dziękuję. Ogr Przyjaciel! Gdy ogr być w potrzeba, zawołać. Jeśli Barbak będzie w pobliżu, Barbak pomoże. Ogr kolega!
Zamykając tą piękną figurą retoryczną, tę jakże rozszerzającą horyzonta konwersację, Barbak obrócił się do drużyny. Spojrzał na elfy, na nie dawno przybyłą elfkę, na jej pająka.
- Cześć Córcia! Było jedynym co padło z jego ust. Za elfką był winny mu gorzałę karzeł, wraz ze swym (chyba swym) wielkim włochatym czymś.

I był jeszcze drow. Nieprzytomny, drow podkreślmy. Leżał sobie teraz bezbronny, bez możliwości użycia swych krnąbrnych mocy. Leżał i zdawać by się mogło czekał tylko na to aż ktoś w końcu sprzeda mu sztych pod żebra. Ta elfka zdawać by się mogło postawiła sobie za punkt honoru bronić Ray'giego. Cóż, plotła bat na własne siedzenie. Zresztą nie ona pierwsza. Ork z pewną nostalgią wrócił pamięcią do pewnej starej znajomej. Chimery, Wojowniczki Światła, która była mu siostrą przez długie miesiące jego wędrówki przez życie. Ona to właśnie była onegdaj tą na której wierze Barbak się wzorował. I jak się to skończyło? Zakochała się.. a w imię tej miłości, miłości do Drow'a... posłała mu szyp prosto w serce... i to dosłownie.

Wyrywając samego siebie z zamyślenia, Barbak zamłynkował nad głową wiosłem. Drewno z miłym dla ucha furkotem przecięło powietrze i posłuszne woli obecnego właściciela zakreśliło w powietrzu szerokie kręgi, zatrzymało się równie posłusznie w pewnym zielonym chwycie.
Ork uśmiechnął się ponownie do swych wspomnień. Raz miał już kawałek drzewa, który równie dobrze, równie pewnie spoczywał w jego dłoniach. Maleństwo jednak miało teraz nowego właściciela. Demon, któremu ork nie podołał zapewne zabrał sobie jego przedni łuk i powiesił nad kominkiem w roli trofeum (jeśli demony miewały kominki?).
Barbak spojrzał raz jeszcze na drow'a a jego szczęki, oraz pięści zacisnęło się mimo woli.

Światło daj mi siłę,
daj cierpliwość.
Naucz wybaczać,
Abym był godzien miana twego!


Wrzuta.pl - Human Beat Box
O dziwo to pomogło!
Kolor knykci powrócił do normalnego, zielonego odcienia, a mięśnie szczęki rozluźniły się na tyle, że mógł znowu próbować coś powiedzieć.
Rozejrzał się i zaczął nasłuchiwać. Gdzieś na granicy słyszalności zaczął pojawiać się pewien rytmiczny dźwięk. Znał ten dźwięk. Widział kto mógł wydawać z siebie takie odgłosy. Emanuel. Tylko Emanuel Rodriges Moul Ep Diffirin Kellah.
( Wrzuta.pl - Human Beat Box)
Mała pchła stojąc na szczycie pajęczej głowy dobyła zza pazuchy coś czym mogła wzmocnić swój głos (jakiś samogon ze sznurówek?) i zaczęła wydobywać ze swego wnętrza jakieś dziwne dźwięki. Zeskoczyła z opisanego wcześniej wierzchowca i sprawnymi susami, sadziła wprost do zielonego. Zaraz za Emanuel'em sadziły też inne jego koleżanki. Jak widać znalazł sobie towarzystwo. Ork zbladł.
- Nie myślisz chyba że zabierzesz ze sobą cały ten bordel?
- Bordel nie, dziewczynki tak!
- Nie?
- Tak?
- Nie tak się umawialiśmy
- Owszem, ale nie umawialiśmy się też, że moje Panie będą wykonywać dość delikatne misje na choćby tym płomienistym długouchym, którego jak widzę tu zabrakło.
- To raptem dwie, a Ty prowadzisz mi ich z 20!
- Są grzeczne!
- Mam to gdzieś!
- OJ! DAJ SPOKÓJ BARBAKU! ON ZE MNĄ ROZMAWIAŁ! ON!!! I MAM CIĘ PRZYWOŁAĆ DO PORZĄDKU! WCZEŚNIEJ, GDY JA CIĘŻKO PRACOWAŁEM, TY ZABAWIAŁEŚ SIĘ Z OGREM! JEMU SIĘ TO NIE SPODOBAŁO!
- Załatwiłem wiosło!
- JEGO TO NIE INTERESUJE!!!
- Przepraszam?
- NO! Drogie Panie witam w mych skromnych progach. BARBAK! WYSTAW NO COŚ. PANIE NIE MOGĄ SKAKAĆ!


Zbesztany przez pchłę, ork posłusznie wysunął rękę i pozwolił, aby kilka pcheł przeskoczyło nań. Na samym końcu pod płytami pancerza zniknął Emanule nucąc pod nosem jakąś mało przyzwoitą piosnkę.

Ork natomiast z resztą drużyny podążył do przewoźnika. Ten ucieszył się ze swej odzyskanej własności... i w ramach zapłaty przewiózł ich na drugą stronę "jeziorka". Tam zaraz po wylądowaniu doszedł ich dziewiczy krzyk, wrzask był by tu trafniejszy chyba.

Barbak zareagował dość impulsywnie. Daleko było mu do obłędnego rycerza z trzema lwami w tarczy (zwarzywszy że nie nosił tarczy), jednak potrzebującemu wypadało pomóc. Nie bacząc zatem na resztę drużyny (oraz przepisy BHP) pognał przed siebie.

Widok jaki go zastał był przerażający. Otóż rzeczona niewiasta zdawała się być zmasakrowana. Fakt ten był zatrważający sam w sobie, jednak jeszcze bardziej traumatyczne było to, że jeszcze przed zmasakrowaniem niewiasta ta zapewne była już martwa. Zatem coś zatłukło, nieżywą niewiastę?
Z tak oto postawionym pytaniem, Barbak zamierzył się młotem i rozłupał w drobny mak czaszką nieumarłej... z takimi nigdy nie wiadomo. Mają oni później inklinację do wstawania, łażenia, robienia BUUUUU i bycia niebezpiecznymi. A tak, z rozpaćkaną głową raczej mało prawdopodobne, że jeszcze wstanie.

Naraz to z za jego pleców dobiegł dźwięk, który postawił każdy włosek na jego ciele.
- Co jest? Emanuel wdrapał się już na pancerz.
- Wygląda jak jeden wielki chodzący ząb, kieł znaczy się....
- Shiny!
- Właśnie!
Pokiwał głową Barbak. Po czym szybko zaczął myśleć.

Topór i młot pojawiły się jak na komendę. Barbak zamachnął się i posłał topór do lotu. Posłał nie w pojawiające się i błyszczące kłami monstrum, a w co grubszy kawałek drewna w krzaku z którego monstrum wychodziło. Posłał mniej więcej tak, aby broń wbiła się na wysokości pasa orka, aby utworzyła stopień, po którym ktoś lżejszy (elf?) będzie mógł wskoczyć wyżej i dostać się na kark piekliszcza.
- Rodriges?
- Tia?
- Osłaniaj.
- Bałem się, że to powiesz!
- Musimy go dopaść i spróbować unieruchomić.
- Obawiałem się, że to powiesz!
- Też się cieszę.
- Pomóżcie! Proszę!
Emanuel zawył potępieńczo!
Basic Element - Touch You Right Now - Onet.pl Teledyski

Barbak wykorzystał posiadaną broń, aby przy jej masie szybciej i pewniej wprowadzić się w ruch wirowy.
Światło pasterzem moim....
Zawirował starając się uniknąć spadającego pyska.
...Niczego mi nie braknie....
Puścił się pędem w kierunku monstrum.
.... Na niwach zielonych pasie mnie....
Jeśli uda mi się dobiec, odrzuci młot i gołymi dłońmi postara się zklinczować bestię, naprzeć na nią, przewrócić (?)..... a Palladine niech czuwa nad jego duszą.
... Nad wody spokojne prowadzi mnie.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline