„Co...!?”
Przez jej umysł przebłysnął nagle obraz kapłana Blackera i wilka Lunara.
„Skąd...?”
Poczuła nieprzyjemne mrowienie i ogarniającą ją słabość.
„Przemiana!? Przecież jest dzień, dzień, dzie....!!!”
Kiedy odzyskała ponownie świadomość, stała już na polanie jako elfka. Mężczyzna w krysztale wpatrywałby się w nią wybałuszonymi gałami gdyby tu był. Teraz jednak to elfka nad jeziorkiem usłyszawszy upadek Kiti na ziemię poderwała się podejrzliwie. Kiti nie obawiała się że to zepsuje sprawę, w końcu elfka z elfką dogada się chyba lepiej niż wilk z elfką albo równie dobrze! Kiti szybko pozbierała się i poprawiła włosy i strój. Pewnym korkiem wyszła na polanę z jeziorkiem, uśmiechając się przyjaźnie do drugiej elfki.
- Heja! Witaj! – powitała ją radośnie. – Słyszałam, jak grasz. Pięknie, pięknie, pięknie! Czy ty jesteś Aredhel?
Kiti podeszła bliżej.
- Jestem Kiti! Jestem łowczynią i pochodzę z dalekich stron, to pewnie widać po moim stroju i akcencie... Proszę, potrzebuję pomocy! Stało się coś strasznego! Niedaleko stąd znalazłam mężczyznę uwięzionego w magicznym krysztale! Próbowałam nieszczęśnika go uwolnić, ale ta magia jest dla mnie zbyt potężna!
Powiedział mi, że jesteś mistrzynią magii i mogłabyś mu pomóc! Biedak, może się tam udusić!!! Siedzi tam już chyba kilka godzin, ale jest bardzo dzielny i zachował zimną krew! Proszę, siostro, pomożesz mi go uwolnić? Trzeba się spieszyć!