Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2009, 21:14   #396
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Czekali. Czekali przygotowani. Milo korzystając jeszcze zza czasu błogosławionego słońca sprytnie przymocował linę by można było łatwo opuszczać stanowisko. Czekali. Wydawało się to być całą wiecznością. Lekkie zimno przechodziło przez jego kości. Czekał na balkonie, a obok niego dość dobrze ukryty mag. I pomyśleć, iż ktoś taki co większość życia spędził przed książkami tak dobrze się ukrywa? Jestem pod wrażeniem. Chciałby to powiedzieć na głos. Jednak jedna z podstawowych zasad niewidzialności Montiego i Pajtona głosiła by nigdy nie mówić, a co dopiero zdradzać gdzie się jest. Można źle skończyć. Więc czekali tak w ciszy, aż nagle odgłos jaki usłyszeli przeraził ich śmiertelnie. Głos kobiety. Głos przerażonej kobiety. Głos Aner!
- Aner? - spytał milo cicho. Sam do siebie. Jakby nie wierząc w nie szczęście jakie mogło by spotkać jego obiekt westchnień. - Aner!
Na ulicę wbiegł łowca trzymając niewielką dziewczynę na rękach. Nieprzytomną lub martwą.

Milo niewiele myśląc zbiegł na dół. Lina którą wcześniej przymocował dobrze się ku temu przysłużyła. Podbiegł do towarzyszy.
- Co z nią? Żyje? Fanie taj jej jeszcze żyć... - zwrócił się w stronę nieba - frosze...
Na szczęście jego patron przysłał resztę drużyny. Palladynka szybko zajęła się bladą niziołką. Aner była bezpieczna. Żyła. To się liczyło. Jednak nagła ulga została przerwana ponownym pojawieniem się potwora. Bestyja unosiła się w powietrzu. Jej macki zajęte były parą-przynętą. Milo chciał wykorzystać chwilę jej nie uwagi jednak to monstrum wypuściło z siebie cóś. Cóś nie widoczne acz mocno odczuwalne na skórze. ręce i nogi momentalnie im zdrętwiały. Jakaś fala paraliżu? Fuj. Milo powstrzymując bezwładność kończyn zmusił się by założyć pierścień. Jego nowy pierścień. Chwycił mocno jednak nie całkowicie pewnie swego trollobójce. Zanurkował w stronę bestyji starając się ją trafić w jakieś czułe miejsce. W końcu to gdzieś jaja musi mieć?! Zadał cios.
- Ej jeśli to jest z cienia czy czegoś tam to może światłem to fotraktować? - od razu wypowiedział to co pierwsze wpadło mu na myśl.
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline