Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2009, 11:31   #64
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Ergens in Afrika, 24 januari 1871. Gdzieś w Afryce, 24 stycznia 1871.
Soep z. .. dit is niet de Franse keuken .... Zupa z... nie jest to francuska kuchnia.


Posiłek w stylu zupa "nawinie" znalazła się w miskach i podróżnicy zaczęli jeść. Postępowanie Williama było z jednej strony logiczne, z drugiej - bezcelowe. W przypadku ataku kolejnego takiego stwora szanse były zerowe... Umysł Marka starał się wymyślić sposób na uniknięcie walki z czymś takim. Ponieważ wygrana nie wchodziła w rachubę w bezpośrednim starciu - należało... "Hoe? Als het een man was ... Het is zijn grond, dus hij is waarschijnlijk hier ... Scrimmage begint als een partij van plan om weg te lopen ... of wanneer u zich bedreigd voelen ... Tegenstanders met vergelijkbare vermogens te negeren ... Met een sterk verschillende - onderste bladeren zijn niet in de strijd ... Hij was te herkennen ons als een bedreiging of een schip ... Hoe kan ik hem overtuigen dat er de risico's? Damn ... Wat heeft hij gedaan in de haven als ik klein was? U moet hetzelfde doen ... Nou ... De gedachte, getrippel, gedachten!" ("Tylko jak? Gdyby to był człowiek... To jego teren, więc czuje się tu pewnie... Bójka zaczyna się kiedy jedna ze stron zamierza uciec... lub kiedy czuje się zagrożona... Przeciwnicy o zbliżonych możliwościach się ignorują... O znacznie różnych - słabszy odchodzi nie podejmując walki... Musiał uznać nas, albo statek za zagrożenie... Jak przekonać go, że nie stanowimy zagrożenia? Cholera... co robiłem w porcie jak byłem mały? Tu trzeba zrobić to samo... cóż... Myśl, durniu, myśl!!!")

Zjadł kilka łyżek zupy i jego myśli poszybowały w inną stronę. "Nie chciałbym być w jego sytuacji. Oczywiste, że jest zbyt dumny, aby okazać słabość, ale jest tylko człowiekiem... Takim samym ograniczonym człowiekiem jak każdy z nas... To, że brał udział w wielu wyprawach tylko komplikuje sprawę. Wszyscy podświadomie liczą na to, że zapewni bezpieczeństwo, a Ellis nie ma ku temu środków. Podejrzewam, że to pierwsza wyprawa, w której znalazł się sam z bandą zupełnie nieznanych mu ludzi bez kilkunastu służących, tragarzy i sprawdzonych towarzyszy..."

Maskując uśmiechem grymas bólu podniósł się i zabrał miskę pozostawioną dla Ellisa. Podszedł do drzewa pod którym stał William i podał mu posiłek.
- Jedzenie na stojąco może i nie jest specjalnie zgodne z etykietą, ale bulion dość szybko stygnie. Obawiam, się, że zimny może znacznie stracić na smaku... - stanął obok i zaczął zajadać swoją porcję. Nie liczył na jakąś rozmowę z arystokratą, po prostu chciał mu przekazać jakieś swoje myśli. Nadał głosowi ton "grzecznoobiadowy" i powiedział:
- To oczywiste, że działamy pod dużą presją - w sumie ucztujemy na grobie naszych towarzyszy... Obawiam się o stan emocjonalny niektórych członków ekspedycji - jego wzrok powędrował w kierunku dr. Salvatore - Proszę więc nie brać do siebie wszystkich moich uwag... Kiedyś nauczyłem się, że ironia i żart często lepiej działają niż zapewnienia, że jest dobrze... Wszyscy zdają sobie sprawę z sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Nikt z nas nie jest na tyle silny, aby wziąć na siebie całą odpowiedzialność... Dużo lepiej, moim zdaniem, kiedy do każego pomysłu będą conajmniej dwa zdania - to da złudzenie, że decyzję podjęliśmy wspólnie... Zgodzi się pan chyba, że jedyne, czego naprawdę nam nie potrzeba to panika lub konflikt kompetencji?
 
Aschaar jest offline