Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2009, 18:10   #399
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie miał pojęcia, czy trafił, czy nie. A jeśli trafił... czy dało to jakikolwiek efekt?
Bez wątpienia komuś się udało, o czym świadczył wrzask, który mógł być dziełem tylko i wyłącznie potwora.
Może inni także trafili, ale tego nie widział. Znane ze wcześniejszego spotkania uczucie chłodu i potęgującej się słabości i nagłe pogorszenie się wzroku mogło oznaczać tylko jedno... Trzeba się było ratować. W jeden możliwy sposób...
Tylko czemu Luna znowu krzyczy, że widzi Aremiego... Jakiś uraz?


Potwór nagle zniknął. Nie warto było się zastanawiać, czy to była ucieczka, czy wycofanie się na chwilę. Trzeba było wykorzystać czas, który został mu nagle darowany.
Yon odciągnął Marę, która nie chciała się ruszyć z miejsca, a potem wyciągnął krótką różdżkę, ozdobioną maleńkim wizerunkiem słonecznej tarczy.
Tak jak po poprzedniej walce skierował ją na siebie i uaktywnił.
Złocisto-błękitny błysk był prawie niewidoczny w blasku dnia. Yon od razu poczuł sie lepiej, chociaż miał świadomość, że nie wszystko jest w porządku.

Chociaż Mara mogła uleczyć się sama, Yon nie zamierzał czekać, aż paladynka zdecyduje się, by pomóc sama sobie.
Uniósł różdżkę.
W tym momencie potwór pojawił się ponownie. I zaatakował.
Zielony obłok wydobywający się z paszcz potwora wyglądał naprawdę złowieszczo.
Yon nie miał zamiaru sprawdzać osobiście, czy wrażenie nie jest mylące. Z całych sił pchnął Marę w stronę pobliskiej ściany, a sam szczupakiem rzucił się w bok...

- Dzięki, Tymoro! - szepnął, podnosząc się z ziemi poza zasięgiem trującego obłoku.

Krzyki, jakie dobiegły go z placu boje świadczyły o tym, że inni mieli mniej szczęścia. Luna, Sever, Siabo...

Nie było na co czekać.

- Siabo! W plecy go - zawołał, ruszając do ataku.
 
Kerm jest offline