Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2009, 18:51   #82
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Dueus Crudusa 5466 CK, Allracja
Świetlista Dzielnica


Hobgobliny osaczały zdobycz, podczas gdy ork i człowiek załatwiali porachunki. Amulet na ręku Axrila zmienił się w tarczę wielkości pawęża utworzoną z czystej mocy unoszącą się tuże przed człowiekiem. I pomagającą mu blokować zaciekłe ataki wielkiego orka.
Tak więc pozostały hobgobliny, osaczające ją i w bezpośredni sposób komentujące jak wprowadzą Rivellę do „zawodu”. Zważywszy na hobgoblińsko-ludzki pełen wulgaryzmów, a przez to trudny do zrozumienia slang, jakim się posługiwały przy opisie, zaklinaczce ciężko było się zorientować w szczegółach. Niemniej domyśliła się, że to będzie sposób bolesny, brutalny i poniżający.
Na jej wulgaryzm hobgobliny zareagowały śmiechem, natomiast na fiolkę z ogniem alchemicznym o wiele mniej wesoło. Oba zajęły się ogniem i zaczęły tarzać po ziemi by ugasić płomienie.
Dało to czas dziewczynie na zyskanie pewnej przewagi, jako że ork i człowiek byli bardziej zajęci próbą pozabijania się nawzajem. Niemniej poparzone hobgobliny, szybko pozbierały się i ruszyły za elfką by zemścić się za bolesne poparzenia. Riviella czuła ich oddech (nie dosłownie, na szczęście) na swoich plecach. A stylowe kozaczki, w których tak pięknie prezentowały się stopy elfki, utrudniały oddalenie się od wrogów.
Błagała więc o pomoc, ale ci których napotykała na swej drodze, odwracali twarz na widok ścigających ją hobgoblinów.
Nagle drogę zastąpił mężczyzna z rasy ludzi, skrywający swą twarz pod kapturem czarnego płaszcza, z pod którego wystawały przedwcześnie posiwiałe włosy.
Chwycił krzyczącą i biegnącą elfkę w pasie i przycisnąwszy do siebie, głośno rzekł.- Tutaj jesteś kochanie.
Zanim zdążyła zareagować, przycisnął swe usta do jej ust i pocałował ją. Następnie puściwszy Riviellę, spojrzał na nadbiegających hobgoblinów i sięgając po dość spory miecz, krzyknął zawadiackim głosem.- Czy te brutale ci zawadzają skarbeńku? Zaraz zetnę im te paskudne łby.



Hobgobliny spojrzały na jego miecz, potem na swe zakrzywione noże...potem na jego miecz. Potem rzuciły się do ucieczki.
Zaś wybawiciel spojrzał na Riviellę mówiąc.- Skoro to już rozwiązane, to pozwól że odprowadzę cię na główne ulice dzielnicy. Tam ci nic nie grozi, poza kieszonkowcami i dwuznacznymi propozycjami...oczywiście.
Uśmiechnął się, a następnie kontynuował.- I nie martw się, ani mi w głowie, nastawać na twą cześć, pani.-
Wskazał palcem na symbol, tuż przy kapturze...Paladyński krzyż.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline