Wszyscy; Znaleźliście Kiti z obca elfką, nad jeziorem, jak mówił mężczyzna. Z daleka dosłyszeliście pytanie Kiti;
- Spotkaliśmy szamana orków, który miał wizję. W tej wizji widział elfkę w czerni i armię i szczury! Wiesz może o co chodzi!? Jesteś elfką, elfy są długowieczne, na pewno słyszałaś o historii któregoś z tutejszych elfickich rodów!
- Z Tsarothah wiąże się wiele wydarzeń, które przeszły do legendy – odparła elfka. – Walczące tam armie, które ostatecznie pozostały tam na zawsze, od wielu lat ścierały się, nie tylko w bitwach, ale i w krwawej zabójczej grze, pełnej nieczystych zagrań i zdrady. Wszyscy wiedzieli, że jeśli dojdzie do walki, obie armie przestaną istnieć. Żadna nie zamierzała się poddać, a obie były potężne, wymordowałyby się do ostatniego żołnierza. Jedna z armii uważana była za siewców zagłady, druga za wybawców i obrońców. Z czasem, po wielu potyczkach, ta pierwsza zaczęła rosnąć w siłę i przewyższać znacznie liczebnością drugą z armii. Armia zbawienia, otrzymawszy wiele zdradliwych ciosów od wroga, postanowiła przeprowadzić kontratak. Wynalazła broń, magiczne bomby, który po wybuchu ogarniały swą energią otoczenie, skażając żywe istoty i tworząc z nich całość, nierozerwalną całość. Istoty skażone przemieniały się w zwierzę, jakie niedawno miało z nimi kontakt, przejmując wraz z formą zwierzęcia wszystkie jego zdolności, cechy i umysł. Klątwa działała stopniowo, jeśli jednak ktoś i oddalił się do skażonej całości jakiej był częścią, klątwa gwałtownie przyspieszała, a wyrzutek umierał. Bomby te były, podłożone w pobliżu obozów wrogiej armii, skutecznie zmniejszały liczebność szeregów wroga. Była to jedna z najskuteczniejszych broni przeciwko pladze wrogów, konspirujących z nekromantami wskrzeszającymi hordy nieumarłych, gnolami, goblinami, orkami, drowami, a nawet demonami. Wywlekli z głębi piekieł najgorsze potwory i bestie, na nic to jednak, kiedy te dało się zamienić się w szczury, wróble, sowy, motyle, czy myszy.
- Mam takie coś z tej kuli! – Kiti odwinęła ze swojej chusty zielone kamyczki.
- Być może to właśnie ta substancja. Wybacz, nie wiem, nie widziałam jej nigdy na oczy. Musisz spytać kogoś innego.
- Jak to odwrócić!? Jak, jak, jak!?
Elfka smętnie pokręciła głową.
- Nie mam pojęcia. Nie wiem, czy to w ogóle jest odwracalne.
Elfka spojrzała w waszym kierunku.
Doszło do spotkania wataha-elf. Elfka nie zwróciła większej uwagi na dwarfa i barda, jej spojrzenie padło od razu na Diritha i nie spuszczała go z oczu.
- Aiya! Mori'quessir!!! – warknęła do Kitty, stając w bojowej pozycji obok swej Siostry. – Tira ten' rashwe!!!
Spojrzała wymownie na krew na ubraniu Diritha.
- I'quelin Mori'Quessier naa ba Mori'Quessir! – mruknęła do Kiti. – Czego chcecie?! – skierowała gniewnie do Amadeusza, Didirtha i Kall`eha.