Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2009, 02:33   #118
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Kall'eh, karzeł jak by ktoś pytał, dochodził szybko do siebie. Wręcz bardzo szybko. W podobny sposób jak po wieczornej libacji. Godzinka, dwie i był już zdatny do użytku. Zrobił kilak przysiadów i podskoków. Zobaczył co u Pluszaka, po czym udał się w raz z elfką w rzekome miejsce, w którym przebywała reszta. Ciekawym było faktem, że wiedział gdzie to jest. No i miała Ray'giego. No nic. Podrapał się pogłowie i wsiadł na swojego pieszczocha.

Na miejscu było lekkie zamieszanie, ale nikt nie ucieszył się za bardzo na widok Dwarfa. Nie, żeby okazali niechęć ale byli obojętni. Słychać było tylko zgrzyt zębów. Co mogło świadczyć, że dostrzegli drowa.

- No im go znalazł. - Uciszył się.

W pośpiechu zdążył tylko zrozumieć, że kamraci poszukiwali jakiegoś wiosła, żeby znaleźć jakieś zwierze. Ten cały Kruk coś o nim wspominał. No i chyba chcą z tym wiosłem chcą na niego zapolować. Ale wiosłem? Kall'eh spojrzał na swój topór. Toć wiosłem to na odyńca można dla sportu wyskoczyć ale nie na bestię.

Po chwili doszedł do wniosku, że te wiosła to jednak do wiosłowania. Dziwnie, szukał czegoś dziwnego w tym wszystkim. Niepotrzebnie. Topór do walki, wiosło do wiosłowania. Proste. Kall'eh siedział na ławeczce w łódce i machał ochoczo nogami spoglądając na krągłości elfki. Nagle usłyszał głos rzekomego Kruka. Rozejrzał się dokładnie. Nigdzie go nie widać. W lesie to myślał, że gdzieś z drzew kracze. Teraz było pusto nad nimi. "Musi jakieś czary".

Miejsce gdzie documowali zdawało się insze niż w to w którym przebywali przed jakąś godziną. No... może dwoma. Wielkie drzewa. Ogromne nawet. Kall'eh widywał tylko takie puszcze w gajach druidzkich. W których mogło być równie niebezpiecznie co tutaj. Generalnie lepiej tu niż na łodzi. Do takiego wniosku już nie raz dochodził opuszczając pokład. Na przywitanie dobył się przeraźliwy dźwięk niewiasty. No piękny on nie był ale to lepsze niż chrapliwy głoś orka. Grupa ruszyła w w kierunku domniemanego przebywania Błysku kłów. Czyli przed siebie. To był bardzo dobry kierunek gdyż po kilku krokach wycieczka dojrzała poszukiwany obiekt. Był nim ogromny Dinozaur. Wszystkim znany jako wielki jaszczur (ciekawe czemu?).

Nie ma to jak błyskawiczna reakcja.
Barbak, duży zielony ork-paladyn. Rozmawiający sam ze sobą. Wywijający toporem i kafarem. Oto święty zielony machnął toporem i nie trafił. Topór wbił się w drzewo nieopodal Jaszczura.
Nizzre, elfka powabna zielonooka samica. Ze szponami w różnych rozmiarach. (Za każdym razem innym.) Bała się o swoją bestie i pogoniła ją chronić drowa. Rozumiecie, chronić drowa. CHRONIC! Od kiedy się chroni drowa?
Uzjel Lightfist, osoba zakuta w żelazo. Wzorowo machająca patykiem także zakutym w żelazo. To on ma najdłuższy sprzęt w tym gronie. Sprzęt nadający się do wszystkiego także, do ochrony przed wielkimi kłami Błysku Kłów.
Isendir, elf który lubi wykładać interes na stół. Odważny nie ma co. I tym razem gdyż zadeklarował się poujeżdżać bestie.

Patowa sytuacja. Ale Kall'eh postanowił ją zmienić. W tym celu zanurkował dwa razy. Raz pierwszy we własną torbę w celu odnalezienia sznura z lian, który udało mu się zrobić. Raz drugi, robiąc pętlę i pierwej zarzucając ją na głowę bestii, by następnie przebiec (karzeł w końcu) pod nogami gada i obwiązać mu nogę.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline