- - - > Martha
Już wybiegałaś z pokoju, z mętlikiem w głowie większym, niż kiedykolwiek wcześniej. Działająca komórka była jedynym przedmiotem, który trzymał Cię przy zdrowych zmysłach. Komórka działa, pogotowie przyjedzie, a opiekunowie Dee przyjdą po nią i zabiorą ją do domu, gdzie nikomu nie będzie mogła zrobić krzywdy.
I wtedy właśnie telefon w Twoim pokoju zadzwonił... Ta sama linia, która na dole nie chciała działać. Czyżby to jednak uszkodzony aparat telefoniczny był winą braku sygnału? A pobudzona wyobraźnia wymyśliła tajemnicze głosy i śmiech? Tak, wszystko jest w porządku, wszystko będzie dobrze.
Wróciłaś się z korytarza i szybko podniosłaś słuchawkę, nim telefon przestanie dzwonić.
Na początku nie mogłaś skojarzyć skąd znasz głos w słuchawce. Dopiero po chwili zrozumiałaś, kto do Ciebie mówi..
- Dzień dobry szanownej pani. Pragnę panią powiadomić iż wiem więcej, niż się pani zdaje . Pytałem kilkanaście minut temu czy zna pani miejsce pobytu pewnej dziewczyny - mówił ze złowieszczym spokojem pan Croup - Powiedziała pani, że jej u pani nie ma. Mam powody przypuszczać, że bardziej niż odrobinę minęła się pani z prawdą - zrobił krótką przerwę, jak gdyby dla podkreślenia wagi jego słów, jednak nie dał Ci dojść do słowa - Jeśli mam być szczery, a z pewnością chciałaby pani abym mówił szczerze, prawda? Na pani miejscu nie przejmowałbym się już nasza młodą damą. Cokolwiek pani nagadała i tak już się to nie liczy. Jej dni są policzone i ich policzenie nie wymaga nawet liczby dwucyfrowej - usłyszałaś w słuchawce ten sam śmiech, co wcześniej, gdy nie było w słuchawce ciągłego sygnału; ten śmiech był jednak dużo głośniejszy i dużo bardziej przerażający - Jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Czy wie pani, jak smakuje pani wątroba?
Zapadła dziwna cisza. Pan Croup wreszcie dał Ci dojść do słowa. Oczekiwał odpowiedzi... |