Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2009, 14:03   #9
Midnight
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
David Taggart





- Panie Taggart... Obawiam sie, ze w pana sytlacji udanie sie do adwokata niewiele pomoze.

Pocieszajacy i pelen zrozumieni usmiech jakim okrasila wypowiedziane przez siebie slowa mial zapewne za zadanie nieco je zlagodzic.

- Zostalam ostrzezona o mozliwosci wystapienia pewnych... klopotow z panska pamiecia dotyczaca wydarzen majacych miejsce w Erionie. Gdyby wszystko wydarzylo sie wedlug planu nasze spotkanie nigdy nie mialoby miejsca. Moje pojawienie sie tutaj swiadczy o tym, ze nie wszystko poszlo tak jak powinno.


Powazny wyraz twarzy gdy wypowiadala te slowa swiadczyl, ze wcale nie zartuje. W spojzeniu brazowych oczu, ktore nieustannie sledzily kazda zmiane na twojej twarzy, dojzales wspolczucie. Ta kobieta najwyrazniej swiecie wierzyla w to co mowi. Gdyby nie fakt, ze dzisiejszego popoludnia sam nie byles pewien swoich zmyslow.... Moze wszyscy powariowali?
Twoje rozmyslania przerwala czerwona kropka. Drzacy punkt, ktory umiejscowil sie nagle dokladnie pomiedzy oczami agentki Laury. Znales ten widok. W swoim dorobku policyjnym nie raz zdazalo sie, ze musiales wspolpracowac ze specjalnie wyszkolonymi jednostkami, w sklad ktorych wchodzili snajperzy. Nie moglo byc mowy o pomylce.
Gdy swiadomosc uznala wreszcie prawdziwosc obserwacji do glosu doszedl instynkt. Laura nie zdazyla wydac z siebie zadnego dzwieku. Czy to z zaskoczenia naglym atakiem z twojej strony, czy tez zwyczajnie zabraklo jej czasu i powietrza w plucach aby krzyknac, niewiadomo. Wazne bylo to, ze znalazla sie poza zasiegiem strzalu, nakryta dla dodatkowej ochrony twoim cialem. Poczules jak jej piersi ocieraja sie o twoj tors gdy nabierala powietrza by wyszeptac z wsciekloscia ciche:

- Szlag by ich trafil....


Po czym rozpetalo sie pieklo. Odlos tluczonego szkla i dzwiek dziurawionych belek mieszal sie z dobiegajacymi z zewnatrz okrzykami ranionych ludzi i dzikim kwikiem koni. Niezbity dowod, ze atak objal cale rancho, a nie tylko glowny budynek mieszkalny. Kule ze swistem przelatywaly ci nad glowa niszczac gustonie urzadzony gabinet, ktorym nie zdazyles sie nawet nacieszyc.

- Mysle, ze czas sie stad wynosic...







Anna




- Jeśli to zrobiłeś, zabiję cię.

Nieznajomy mezczyzna obdarzyl cie kpiacym usmiechem odslaniajacym snieznobiale kly.

- Bedzie to dosc trudne z uwagi na to, ze.... I'm already dead.

Wyznanie najwyrazniej go rozbawilo bowiem wybuchnal opetanczym i niczym niekontrolowanym smiechem. Wciaz rozesmiany ruszyl w twoja strone.

- Mniemam, ze ogladalas Van Helsing'a. Coz to byl za film... Dawno sie tak nie ubawilem. A ty nekromantko? Bawilas sie na filmie? Moze zechcesz wiec odegrac kilka scen... ze mna.


Byl juz na tyle blisko, ze bez problemu moglas rozroznic szczegoly haftu jakim wykonczony byl jego plaszcz.

- Zatancz ze mna Nalu.... Taka piekna noc... Uczynie cie moja wybranka... Jakaz piekna ta noc...

Nucac pod nosem stanal wreszcie dokladnie przed toba z wyciagnieta w zapraszajacym gescie dlonia.

- Zatancz ze mna Aniu....

Hipnotyczne spojzenie niesamowitych oczu wiezilo wole, otumanialo mysli. Za zupelnie naturalne uznalas podanie mu dloni, zlaczenie sie z nim w uscisku, wirowanie.... Wirowanie wokolo w takt muzyki slyszanej tylko przez was.

- Taka piekna noc....



Coraz szybciej, coraz wyzej. Nie istnialy granice, nie istnial swiat. Istnialy tylko te oczy i ta melodia.

- Uczynie cie ma wybranka....


Zapomnialas o wszystkim. O matce, o ksiedze, o strachu.

- Jakaz piekna ta noc...

Nagly blysk srebra wdarl sie w ten sen niszczac jego odurzajaca moc. Cudowne wizje rozwialy sie w obloku szarego pylu jaki pozostal po nieznajomym. Ze zdziwieniem dostrzeglas inna dlon. Dlan ktora chwyciwszy cie mocno za ramie potrzasala niemal calym twoim cialem. Jednoczesnie do zacmionego umyslu wdarl sie inny, zupelnie ci nieznany, meski glos.

- Co ty do cholery wyprawiasz ?!







Adam Moreau






-Naprawdę? Naprawdę nie pamiętasz?


Przez chwile nie mogles sie ruszyc. Czy to strach czy zwyczajne zaskoczenie, a moze i cos innego, nie pozwalalo ci spojzec na wlascicielke glosu. Bez watpienia bowiem nalezal on do dziewczyny. Wreszcie opor zelzal. Powoli obrociles sie nie bedac pewien czy napewno tego wlasnie chcesz.



Stala tam. Mala dziewczynka w poszarpanym plaszczyku opierajaca sie o stary i mocno poszczerbiony miecz. Wlasciwie okreslenie "stala" nie bylo zbyt trafne. Nieznajoma bowiem unosila sie raczej w powietrzu tuz nad ziemia. Przez glowe przewinela ci sie mysl, ze gdyby nie miecz to zapewne ulecialaby w powietrze i tyle bys ja widzial. Bez watpienia bowiem miales przed soba ducha. Fakt, ze przyjales to dosc spokojnie mogl wynikac jedynie z szoku w jakim sie znajdowales, ewentualnie z pewnosci, ze snisz i to wszystko nie dzieje sie naprawde.
Jakby w odpowiedzi na twoje mysli ponownie uslyszales jej glos.

- Nie snisz i nie oszalales. Jestem tutaj. Wlasciwie zawsze tu bylam....


Zjawa podplynela nieco blizej, a ty poczules jak temperatura obniza sie o kilka stopni.

- Mam dla ciebie wiadomosc od dawnego przyjaciela.


Zobaczyles jak unosi w gore swoj miecz. Przez krotka chwile byles pewien, ze juz po tobie. Jednak nie. Miecz lekko dotknal twojego ramienia, a w glowie rozbrzmialy ci slowa.



W twojej glowie panuje teraz pewnie niezly balagan. Niestety nic nie moge na to teraz poradzic. Scigaja mnie. Nie wiem jak dlugo zdolam ich trzymac z dala od was i kiedy uda sie nam znow polaczyc. Altati...
Dla wlasnego dobra sprobujcie zebrac sie razem. Nie wiem kim jest nasz nowy wrog. Wiem tylko, ze jest potezny i nie przebiera w srodkach by nas wszystkich zniszczyc. Przekleta Meredith... Mogla to przewidziec... Zreszta, moze i wiedziala. Bogowie...
Koncze. Istoty, ktore dostarcza wam ta wiadomosc zwiazane sa ze mna przysluga. Pomoga wam na miare ich sil, lecz przede wszystkim musicie liczyc na siebie.



Pamiec usluznie podsunela ci imie "nadawcy" wiadomosci.
"
- Sariel, mag i czasami aniol, do waszych uslug.....
"
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline