Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2009, 15:16   #29
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Przebrzydłe, zielonoskóre monstra były na tyle blisko, że nos Hugo zaczynał wyczuwać fetor, jaki im towarzyszył. Ukryty za wielkim głazem przed wzrokiem łucznika chwilowo był bezpieczny.

Franz! - spojrzał na człowieka, którego tunika barwiła się na brunatny kolor, czego przyczyną było sterczące z barku drzewce strzały zaopatrzonej w białobrązowe topornie wykonane lotki.
Dziwne. Powinny chyba być czarne - zastanowił się niziołek. - Bardziej by pasowały do tych morderców - dodał w myślach, zaciskając usta w wąską kreskę.

Zdeterminowany, wyjrzał zza pionowo sterczącego, poszarpanego przez erozję głazu.
Orki były ledwie trzydzieści, może czterdzieści kroków od niego. Ten z lewej przysłonięty był przez kamień, jednak tego drugiego widział dokładnie.

Goblinoid widział go również. Ryknął głośno, wskazując go swoim zgniłozielonym paluchem. Odpowiedział mu przypominający tarcie kamienia o kamień rechot tego drugiego, niewidocznego za kamieniem. Przyśpieszyły kroku.

Hugo również nie czekał. Służąca mu zwykle za podpórkę, zamocowana na około metrowej długości kiju proca zatoczyła łuk wyrzucając ze świstem kamień. W ślad za nim, chwilę później poleciał następny.

Pierwszy pocisk uderzył w orka w goleń. Zaskoczona paskuda sapnęła i przystanęła na chwilę. Ork właśnie podnosił łeb, gdy następny otoczak łupnął go dokładnie pomiędzy przekrwione, kaprawe oczka.
W tym samym czasie rozległ się głośny huk gdzieś z lewej strony.
Yuri znowu hałasuje? - zastanowił się halfling, opuszczając procę.

Koło ucha świsnęła mu pierzasta strzała, roztrzaskując się o głaz i sypiąc wokół drzazgami.
Niziołek pisnął i rzucił się do ucieczki. Kolejny raz tego dnia. Trzeba przy tym wiedzieć, że mimo swoich krótkich nóżek potrafił nimi przebierać wyjątkowo szybko.

Gnał więc co sił w stronę zbliżającej się do brodu karawany. Ten stary pierdziel, Grob, musiał się dowiedzieć, że zielone paskudy z przełęczy nie były jedynymi w okolicy.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 24-03-2009 o 16:19.
Gob1in jest offline