Wątek: Wataha
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2009, 17:48   #401
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
- No Drowie. Umierać mi widząc, że już nigdy nie spojrzysz na słońce to ochoczo mi przyjdzie. Zresztą nie mów hop póki nie przeskoczysz. Nie twierdzę, iż cię pokonam z palcem w kuflu po piwie, ale i wymagam od ciebie byś ty tak nie twierdził. Wielu nie spełniło tych małych mych zastrzeżeń i skończyli z roztrzaskanym nosem. No ale najpierw zdejmijmy klątwę, masz rację, potem się pobawimy lub nie. - Spojrzał wilk wilkiem na tygrysa.

Nagle niedobrze zrobiło się mu. Upadł na kolanko i wywiesił ozor. Jego skóra, sierść nie przyjemnie zmieniała się w płytki jego pancerza. Jego łeb zniekształcał się do topornego - według standardów ludzi i elfów - hełmu i rudej brody. W ręku pojawił się mu urgrosh a na plecach niewielka beczułka. Wstał, otrzepał się z kurzu, i uśmiechnął wesoło.
- Nu nareszcie! Własne paluchy widzieć miast jakiś łap to przyjemność w rzeczy samej! A ty Elfie wcale nic wielkiego nie zrobiłeś! Nie ma się czym chwalić! Wybić rodzinę? Jeśli nawet według starego zwyczaju z pięć bachorów było to tylko siedem, no jeśli dziadek żyje to usiem głów do ścięcia. Jakbyś cały klan ściął... Nu to bym uchylił czoła, ale rodzina? Nu dobra chodźta tam zobaczyć cu się dzieje. A ty ptaszku - spojrzał na chłopaka uwięzionego w klatce - ni uciekaj. Cheche - roześmiał się pod nosem z własnego żartu. Poszli.

Doszło do spotkania wataha-elf. Elfka nie zwróciła większej uwagi na dwarfa i barda, jej spojrzenie padło od razu na Diritha i nie spuszczała go z oczu.
- Aiya! Mori'quessir!!! – warknęła do Kitty, stając w bojowej pozycji obok swej Siostry. – Tira ten' rashwe!!!
Spojrzała wymownie na krew na ubraniu Diritha.
- I'quelin Mori'Quessier naa ba Mori'Quessir! – mruknęła do Kiti. – Czego chcecie?! – skierowała gniewnie do Amadeusza, Didirtha i Kall`eha.
Ulfger czuł się trochę zażenowany. Nie wiedział co ta kobita mówi do niego. I czy mówi do niego. Nawet na niego nie spojrzała! Niby elfy to wychowane dziewuchy i szczycą się tym nad krasnoludzicami a tu taki nietakt.
- Droga dziewojo, ni wim czy nas zauważasz -spojrzał na siebie i swego krewniaka - alem my nie władamy twym językiem. I jednak było by miło gdybyś nam wytłumaczyła twe piękne słowa przywitania się z nami. I ogólnie to dziń dobry bo widać iż w rzeczywistości jest. A com my chcemy? Ni wiele. Dobrego trunku, zabawy i zdjęcia klątwy. Ale to ostatnie to taki drobiazg dla tak świetnie władającej magią Pani. Cu ni? Co my jeszcze możemy chcieć? No rozstać się z tym hebanowym... dzikusem, bez obrazy kociak, bo jednak cały czas ino w kółko by nas zjadał. Ni wim czym go matka karmiła, ale mam nadzieję, iż to nie miało brody.
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 22-03-2009 o 18:36.
andramil jest offline