Wątek: Wataha
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2009, 00:52   #403
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Krasnowilk. Wilk zrodzony z krasnoluda. Natura stworzyła wiele cudów. Hydry, smoki, wodospad Niagare, elfki (te krągłości). Ale najdziwniejszym była hybryda wilka i krasnoluda. Wilk z ciała krasnolud z duszy. Jak w każdym związku jedno zaczyna pochłaniać drugie. To był fakt. I faktem było, że zwierzęca część pożera dwarfa. Łapczywie i nie popijając. Całą podróż za dnia, w oczach Kall'eha była jak sen. I takim też się zdawał po przebudzeniu. Jacyś myśliwi, jacyś ludzie, elfka, arena, gnom. Wszystko to majaczyło między zapomnieniem a zrozumieniem. Nie mogąc się przechylić w żadną stronę.

Otworzył oczy. Był znowu karłem w wychodzonych butach, w starym, znoszonym kaftanie, z Toporem u pasa i bólem głowy. Stary ale nie ten sam Kall'eh. Coś w nim było nie tak. Nie potrafił tego zrozumieć. Coś go gryzło. Nie był pewien czy nie dosłownie. Leżał tak jeszcze przez chwilę. Próbując se przypomnieć co tu robi i dlaczego. Próbując powstrzymać wymioty. Co róż przemiana stawała się coraz gorsza. Coraz bardziej uciążliwa. Wstał i ruszył z resztą. Jeszcze przez chwilę nie wiedział co jest. Gdzie idą i gdzie jest Kiti?

Gdy doszli do miejsca gdzie spotkali elfki był już na siłach. I zdążył wyrąbać już pół flaszeczki przepalanki. Wraz z Ulfger'em ma się rozumieć. Na miejscu doszło od razu do konfliktu zdań. Elfka powiedziała coś do nich w obcym języku. Dwarf kiedyś, gdzieś tam przysłuchiwał się temu i owemu. Ale studiowanie elfich słów nie szła za dobrze. Wolał jak elfki bywały cicho.

- I'quelin Mori'Quessier naa ba Mori'Quessir! – mruknęła do Kiti.Czego chcecie?! – skierowała gniewnie do Amadeusza, Didirtha i Kall'eha obca elfka.

- Droga dziewojo, ni wim czy nas zauważasz - Odezwał się Ulfger i spojrzał na krewniaka - alem my nie władamy twym językiem. I jednak było by miło gdybyś nam wytłumaczyła twe piękne słowa przywitania się z nami. I ogólnie to dziń dobry bo widać iż w rzeczywistości jest. A com my chcemy? Ni wiele. Dobrego trunku, zabawy i zdjęcia klątwy. Ale to ostatnie to taki drobiazg dla tak świetnie władającej magią Pani. Cu ni? Co my jeszcze możemy chcieć? No rozstać się z tym hebanowym... dzikusem, bez obrazy kociak, bo jednak cały czas ino w kółko by nas zjadał. Ni wim czym go matka karmiła, ale mam nadzieję, iż to nie miało brody.

Kall'eh zarechotał z przedniego tekstu pobratymca.
- Nu wisz, móże chocze się umówić? Heee.. - Kall'eh puścił oko do Ulfger'a. - ...i ni łumie tego we wspólnym rzec? - znowu zarechotał.
Karzeł już czuł się dobrze. Po wieczornych nudnościach ani widu. A po bólu głowy ani słychu. Wyciągnął flaszeczkę i poczęstował Ulfger'a.
- Machnij se, niechaj Wysokie gadajom po swujemu. - Spojrzał na Kiti. - Słyszołem kiedyś, droga Kiti, łod sprzedawczyka jakiegoś, że bojownik tło takie siakieś ryby. Że niby w słojach je trzymajom. Ale po co komu taki cudak? - ponownie się podrapał po głowie. - Nasz ciemny kulega nie przypodobny do ryby.
Kall'eh pokręcił głową z braku zrozumienia, po czym pociągnął porządnego łyka z flaszki którą zaraz podał drugiemu krasnoludowi.
 
__________________
gg: 3947533


Ostatnio edytowane przez Fabiano : 23-03-2009 o 00:57.
Fabiano jest offline