Vanir pociągnął za dźwignię. Grube, stalowe nity zaczęły się przesuwać. Vanir zobaczył, jak żyrandol przesuwa się przez całą wiszącą platformę, by na końcu uderzyć i zniszczyć obraz Lorda. Za obrazem widać było światło. Jednocześnie podniosły się kraty cel. Vanir usłyszał przeciągły jęk. Z celi wyczołgała się jakaś kreatura... Vanir poznawał ją z książki... Jak jej było... Otyugh! Istota wyglądała paskudnie. Jajowate i napęczniałe cielsko stwora ma około trzech metrów. Pokrywa go warstwa gnoju, odchodów i szlamu. Z górnej części bryły, która powinna stanowić korpus stworzenia, wystawała gruba, rzadko owłosiona czułka, Na której widniały dwoje oczu i niewiadomego przeznaczenia szpara. Tuż pod czułką znajdowała się zębata paszcza stwora, pełna zakrzywionych, brudnych od dawnych przysmaków kłów. Pod korpusem znajdowały się cztery słoniowe łapy, zakończone krótkimi pazurami. Z boków stwora wyrastają dwa zakończone kolcami macki. Stwór ugiął się jakby do skoku.
__________________ Wenn ich
Träne dein Herz
und wenn es raubt dir den Kopf
Ich sehe dich deine Seele fliegen? |