Zdecydowanie nie byla pewna czy rozumie jego zachowanie. Co prawda myslowy przekaz nieco wyjasnial to jednak... No ale skoro mial ochote na wyprobowanie lozka...
Usmiechajac sie wesolo oswobodzila reke z jego uchwytu i wziawszy lekki rozbieg rzucila sie na loze.
- Oooo
Loze najwyrazniej bylo najwyzszej jakosci, gdyz odrazu wystrzelila w gore, a w komnacie rozlegl sie jej radosny smiech.
- Duncan chodz tutaj!
Ponaglila towarzysza, ktory nie wiedziec dlaczego wciaz stal na srodku komnaty.
- Mam ci mnostwo rzeczy do oppowiedzenia.
Wyjasnila ukladajac sie wygodnie wsrod jedwabnej poscieli.
- Nimfy zgodzily sie abym walczyla. Bede musiala pokonac .... Wlasciwie nie wiem kogo pokonac bo jeszcze mi nie powiedzialy. Jestem jednak pewna, ze dam sobie rade. Ich krolowa powiadomila mnie, ze do tego czasu moge pporuszac sie swobodnie po jej krolestwie i nawet odplynac. Oczywiscie to ostatnie nie wchodzi w gre. Ty niestety musisz siedziec w tym pokoju.
Ton jakim wypowiedziala ostatnie zdanie jasno swiadczyl o tym, ze bardziej przejmuje sie zakazem dotyczacym Duncana niz walka ktora ja czeka. Przekrzywiwszy glowe lekko w prawo przygladala sie elfowi przez dluzsza chwile.
- Wiesz... Nigdy nie sppalam z elfem... A ty?
Miala nadzieje, ze kierujac rozmowe na nieco inny temat sprawi, ze mezczyzna zapomni o klopotach w jakie go wpakowala.