Głowa smoka? Pewnie po dobroci nie da jej sobie odebrać.
Gorączkowo myślała nad możliwościami. W żadnym wypadku kwestionowac polecenia z listu nie zamierzała. Wydaje się, że już dośc czasu zmarnowało się na jałowe dywagacje.
Smok. Jaszczur, albo wężowe sraszydło z twardą skóra i ziejące róznościami, w zależności od gatunku. Czym by go potraktować...
Zerknęła na Filipa. W zasadzie idealny okaz pogromcy smoków. Młody silny, chyba biegły w mieczu. Pewnie też standardowo dla obecnych czasów nieugięty i odważny do przesady. Co jednak jesli smoczysko go zje?
Plan B. Może nawet plan A, zamiast walki.
Przecież mamy przy sobie członka cechu, mającego oficjalny certyfikat na smokobójstwo i łatanie zelówek.
Czym zastapić barana? Krwinka rozważała poważnie, czy dziewczynka Katarzynka z koszyczkiem w drodze do babci, nie byłaby idealnym workiem do napełnienia siarką i hufnalami, któe rozerwałyby smoka od środka. Załóżmy , że będzie to plan C. Mimo wszystko to dziecko...
- Panie, ruszajmy jak najszybciej ku północnym dziedzinom. Prymitywne to królestwo potrzebuje wyzwolicieli, a w dodatku wygląda na to, że to po drodze do domku babci dziewczynki. - starała się by uśmiech wypadł naturalnie.
Skinęła ręką na resztę ekipy i dziarsko zebrała się do drogi. |