Nie trzeba było nawet zbyt długo się zastanawiać, czy Śnieżka ma rację, z tym naciśnięciem księgi. Chociaż, z drugiej strony, to dość denerwujące, gdy nagle, nie wiadomo skąd, pojawia się w środku lasu dziewczątko w kapturku, potrafiące gadać więcej, niż praczki w natchnieniu.
Gdyby wszystkie dzieci były takie gadatliwe i wsadzały wszędzie swoje nosy, to świat byłby o wiele mniej spokojny. A dorośli z pewnością częściej cierpieliby na ból głowy. Zaś ojcowie tych dzieci, zmęczeni nieustannym pytlowaniem swych pociech, szukaliby spokoju na coraz liczniejszych wojażach i wojenkach.
I to, że dziecina zdobyła dla nich pergamin, w niczym nie zmieniało sytuacji. I tak by to zrobili, a kłopot byłby dużo mniejszy.
- Wilk - powiedział Filip, od treści listu chcąc uwagę dziewczynki odwrócić - z nami przebywa i w tej chwili, wraz z panem szewcem, okolicę podziwiają. - Spojrzał w kierunku szewca, który wraz z wilkiem po krzakach buszowali, zamiast wraz z resztą przebywać. - Możesz zatem spokojnie do babci iść, bo żaden zwierz srogi na koszyk twój się nie połakomi. I pewnie dobrze by było, gdybyś, rad mamy swojej słuchając, czasu nie traciła, tylko do babci swej pobiegła, szczególnie, że w tą samą stronę chyba idziemy.
Oczywiście wcale nie musiał odsyłać dziewczynki.
Można ją było wykorzystać... Podrzucić smokowi i tylko czekać, jak mała zagada gada na śmierć. Ale to byłby zbyt okrutny sposób, nawet jeśli smok był strasznie zły.
W którą stronę iść - to już wiedzieli, bo ledwo dziewczynka pergamin zdobyła, drogowskaz do swej dawnej postaci wrócił i kierunek odpowiedni pokazał. Problem był nieco innej natury...
Czy powinien z sobą ciągnąć resztę kompanii i na niebezpieczeństwo narażać? Tego nie wiedział, chociaż decydować nie musiał, jako że Śnieżka zrobiła to za niego.
Ciekaw był tylko, czy Śnieżka dziewicą jeszcze była, co w czasach tych coraz rzadziej się zdarzało. A jeśli tak, to stwarzało to pewien problem, bowiem smoki na panny takie łase były strasznie i z daleka owe rarytasy wyczuwały. Co wykorzystać można w pewnych wypadkach było, ale i zbytnią uwagę na drużynę całą zwrócić mogło.
Ale wypytywać nie mógł.
- Nie ma na co czekać - powiedział, za Śnieżką ruszając. |