"Pikawa"
Załatw kurwa info... Jak, jeżeli Gunther powiedział mu już wszystko co wie, a następny kontakt to coś w tej chwili nieosiągalnego... Chociaż może... Pikawa wysłał szybko SMSa do Gunthera "Wiesz cos jeszcze o dzikich? Towciu wiele zaplaci za taki news...", poczym zerknął na Malutkiego popędzającym spojrzeniem. Teraz czas na broń... -Idę do techno-Niemiaszków, może się dogadamy co do broni...- mruknął Pikawa, poczym wyciągnął dłoń do Towera- Twoja karta kochanie, potrzebny mi dostęp do konta... Do pieniędzy no!- wymruczał Pikawa, wyraźnie zdenerwowany. Po chwili (bo Tower chyba dał mu tą kartę...) biegł już po schodach oglądając kartę swoją i Towera. Mimo tak wielkiej okazji do kradzieży grubszej kasy, do spokojnego życia jakoś nie chciał oczyścić konta Sławka. Wiedział, czym to się skończy- a zależało mu póki co na tym gangu. Nie na wszystkich jego członkach, ale...
Po chwili był już na dole i z ogromnym smutkiem zostawił- dla chętnego- kluczyki w motorze, zaś sam wsiadł do UAZ'a- w końcu trochę umiał jeździć samochodem. Jeździł dość często od 4 lat- więc potrafił dobrze kręcić. Chociaż nie było co od niego oczekiwać podobnych prędkości i manewrów jak te, które umiał wykonywać prawie z zamkniętymi oczami na motorze- ale jechać dość szybko i sprawnie potrafił...
Wsiadł i wyjął z kieszeni starą kasetę. Nosił ją tam od zawsze- sam nie miał jak jej odtworzyć, ale w każdym magnetofonie chętnie to robił. Po chwili z głośników wydobyło się znane brzmienie "Ustrzyków" KSU, wprawdzie zniszczone przez czas, ale ciągle pełne głębi i wspaniale wykonanego punka.
Już po chwili- w rytmie KSU- pędził przez miasto ku siedzibie technofetyszystów, Teków. Bał się trochę- jak zwykle gdy jechał w kierunku siedziby jakiegoś gangu myślał, co złego może się zdarzyć- może kiedyś sprzątnął jednego z nich i teraz ma tam przejebane? A może poprostu oleją dzieciaka?
Właśnie! Dzieciaka! Pikawa szybko zatrzymał się na poboczu, założył płaszcz, na oczy założył czarne okulary- tak,by jak najtrudniej było zauważyć jego wiek. Tak przygotowany znów ruszył w kierunku siedziby Niemców...
Gdy już zajechał w tą okolicę, zatrzymał się przy ulicy przed wejściem do "siedziby głównej", poczym walnął z całej siły w klakson. Po kilku sekundach rozparł się na fotelu i spojrzał w kierunku drzwi, czekając aż ktoś do niego wyjdzie... Na wszelki wypadek pod fotelem trzymał rozłożoną i załadowaną kuszę...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |