Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2009, 15:54   #30
baltazar
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Flutcher stał przez chwilę nad śladem drapieżnika wpatrując się w odległą przełęcz. Może gdyby znał się lepiej na tropach właściwie oceniłby ciężar czy wielkość zwierzęcia lub czy był to rzeczywiście wierzchowiec. Jednak nie zaprzątał sobie tym głowy – i tak nic nie mógł wywnioskować. Uważnie zlustrował okolicę. Nic nie dostrzegł.

Pierwszy śnieg tej jesieni lądował na jego twarzy by po chwili się stopić. Był dziwnie spokojny, prawie jak przed bitwą. Tego spokoju nie zmąciły ani wilki ani jego zielone przypuszczenia – wręcz przeciwnie, to chyba one wprowadziły go w ten stan. Stał tak i czuł lekkie odrętwienie, takie przyjemne. Czuł pod skórą miłe mrowienie tak jakby mięśnie szykowały się do wysiłku, do przyjemnego wysiłku.

Wskoczył na konia i pognał w kierunku faktorii. Śnieg padał coraz intensywniej. Niebo pociemniało. Ani to dobry czas na przejażdżkę ani dobre miejsce.

Nie była to pierwsza zima, którą będzie spędzał bez oddziału. Ale też nie każdą zimę Kruki z Talabheim spędzały na czyimś żołdzie. Z reguły był to czas na odpoczynek, leczenie ran, wydawanie zarobionych pieniędzy i wspominanie kompanów, którzy odeszli… Cóż też temu pieprzonemu Dietrichowi strzeliło do łba, aby się pchać jesienią na Kislevską granicę – pomyślał Kurt. Stary pazerny skurwysyn będzie się bawił z chłopakami, a ja będę gnił w tej dziurze!

Pieniędzy i tak mu nie wystarczy do wiosny żeby spokojnie przeczekać w faktorii. Drogi lada dzień mogą być nieprzejezdne. Dla samotnego wędrowca czy nawet niewielkiej grupy próba wydostania się stąd może okazać się zabójcza. Takie myśli kłębiły mu się po głowie w powrotnej drodze. Przy bramie przyjrzał się wartującemu mężczyźnie – chyba nazywał się Andreas. Przez chwilę spoglądali na siebie. Kurt skłonił się i zagadał.

- Jeszcze pierwszy śnieg dobrze nie pokrył ziemi, a już wilki się kręcą po okolicy. Chyba ciężka zima się szykuje.

- Co ma być to będzie, nie pierwsza to i nie ostatnia. Odparł filozoficznie i splunął flegmą na zakończenie ich uroczej pogawędki.

Kurt uśmiechnął się do niego przyjaźnie i rzucił coś w stylu „spokojnej warty”. Odprowadził Kobyłę do stajni. Polecił chłopakowi należycie się zająć wierzchowcem racząc go jednocześnie jakimś miedziakiem.

Chwilę postał we wrotach stajni nie mogąc się zdecydować gdzie skierować teraz kroki. Obiegł wzrokiem najbliższe budynki. Na dłużej zatrzymał spojrzenie na piętrowym budynku topornie wykonanym jak wszystko w tym miejscu. Jedynie kołyszący się na wietrze szyld z wymalowanym czerwonym kwiatkiem dawał do zrozumienia, iż w środku można otrzymać coś zgoła odmiennego niż proponuje męska część faktorii. Po chwili namysłu skierował w tamtą stronę swoje kroki. Dobrze mi zrobi gorąca kąpiel i ten rudzielec – jakby sam sobie musiał uzasadniać ten wydatek.
 
baltazar jest offline