Elfa olała nie-światowe dwarfy [ciepłym, gęstym strumieniem, jak to mawiają elfy w naszych stronach
] i nie zamierzała tłumaczyć im swoich słów. Długo mierzyła wzrokiem drowa i grali w ulubioną grę wkurzonych elfów - „no, mrugnij, you motafaka!”. Ostatecznie elfka poczuła się chyba przytłoczona liczebnością wrogów, gdyż z wielką łaską spasowała.
- Odejdźcie zatem, wiedz jednak, drowie, że nic dobrego nie czeka cię na powierzchni wobec tego jak traktujesz jej mieszkańców – nie mogła przeboleć tych plam krwi.
Udała się pomóc mężczyźnie z kryształu, zastrzegając abyście nie szli za nią. Syn hrabiego był teraz bezpieczny, a nie chciała skazywać go na podejrzanego drowa po uwolnieniu go z niezniszczalnej osłony.
Zeszliście w dół górskiego zbocza. Dzień był ciepły i słoneczny. Górska wędrówka była przyjemna, znaleźliście szlak i podążaliście nim. Z daleka widać już było miasto!
http://digitalart.org/images/artwork...of-elldwin.jpg
I wieże. To pewnie akademia magów czy coś...
http://jek2004.com/1053-The-White-tower.jpg
Stajecie u bram miasta. Tradycyjnie zaczepiają was strażnicy.
Knight of the Temple by ~Alfredsson on deviantART
Elfka, dwa dwarfy, drow i jakiś wyskokowy koleś co z cyrku się urwał. Wszyscy równo ubabrani krwią – drow i bard całkiem świeżutką, elfka i dwarfy nieco tylko upaćkane [krwią hydry].
- Co was sprowadza do miasta?
- Macie tu rodzinę, znajomych?
- Jak długo zostajecie?
- Broń, coś do oclenia...?
- A to? – strażnik szarpnął za kubraczek barda w miejscu brudnym od krwi. – Skąd to?
Spod bram widać już plac.
City of blue Dreams by ~Yoro40 on deviantART
Miasto jak miasto. Handlarze, mieszczanie, tu żebraczek, tam pijaczek, tu wóz, tam bryczka, tłok, harmider. Dobra. Dotarliście. I co dalej...?