Stwór skoczył. Vanir cofnął się o kilka kroków, próbując uniknąć, jednak stwór skakał dalej niż można by się po ohydzie spodziewać. Vanir dostał pazurem w ramię. Jednak to nie jego bestia zaatakowała. Rzuciła się na konia... Widocznie stwór był bystrzejszy niż można by się spodziewać. Zabijając konia, odetnie Vanirowi drogę szybkiej ucieczki. Jednocześnie zamknie Vanira w ślepej uliczce. Wskoczył na konia i zadał mu kilka ciosów w tętnicę. Koń wierzgał i miotał się, jednak bestia silnie trzymała go za szyję. Kilka sekund później koń padł na ziemię. Paskudna kreatura wpiła wielkie kły w pierś stworzenia, spijając z niego ostatnie krople życia. Stwór ponownie spojrzał w stronę Vanira, a w jego oczach malował się szał. Okrążył Vanira kilka razy, co jakiś czas wściekle ujadając. Chwilę później stwór rzygnął na Vanira jakąś dziwną, czarnozieloną posoką. Vanir, uderzony zapachem owej cieczy, zachwiał się do tyłu i oparł o ścianę. Ciecz trafiła tuż nad Vanirem. Gdy nagle z pobliskiej celi dobiegł jęk.. Vanir, obserwując uważnie stwora, ruszył w jej stronę... Zobaczył ciało żywej kobiety, odsłonięte na przypływ. Vanir ostrożnie obszedł bestię, by nagle wbić w jej plecy (chyba plecy) miecz. Stwór zaskomlał. Vanir strząsnął go z miecza i z całej siły wbił pięte w jego głowę. Po całych kanałach rozległ się kwik, godny zarzynanej świni... Vanir poszedł do kraty, za którą leżała rozbrajająco piękna kobieta. W lędźwiach Vanira rozpalił się ogień... Powolnym ruchem otworzył kratę...
__________________ Wenn ich
Träne dein Herz
und wenn es raubt dir den Kopf
Ich sehe dich deine Seele fliegen?
Ostatnio edytowane przez Hirin : 27-03-2009 o 22:20.
|