Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2009, 20:13   #21
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Przerażenie i niesmak malowały się na twarzy dominikanina, gdy ujrzał jak święcona wypala ciało biednego Alfredo. Zakonnika sparaliżował strach. Dopiero odór topiącego się ciała otrzeźwił go na tyle, że cofnął się na bezpieczną odległość. Obok stał ojciec Krzysztof i podobnie jak on, zatykał nos i usta kawałkiem szaty. Ludzie wokół krzyczeli z przerażenia, a ci o słabszych żołądkach wymiotowali na ziemię dopiero co strawione śniadanie. Dwaj duchowni stali oparci o siebie patrząc na znieruchomiałe ciało Alfredo.
- Tak ma wyglądać Boże miłosierdzie. Jezu Chryste.- pomyślał brat Jakub.
Ledwo wrzawa i szok wywołany stopieniem się ciała biednego Alfredo ucichły, a już nowe krzyki ożywiły zgromadzonych.
- Ukrzyżować!
- Żyd! To sprzedajny żyd w habicie!
- NA STOS! NA STOS!
- Czarci syn!
- Dać go tutaj, a żywo! Dać go do potwora!
- MORDERRRRCA!
- Sąd Boży! Chłopy szlachtę rżną!
- Czarownik! Szarlatan!
- Zabić braciszka!
Wrzeszczał rozszalały tłum. Brat Jakub początkowo niewiedział na kim skupiła się nienawiść gawiedzi. Dopiero, gdy spostrzegł brata Alessandro jak faluje na rękach rozjuszonego motłochu rozumiał, że to dopiero początek kłopotów dzisiejszego ranka. Zakonnik już chciał ruszyć na pomoc biednemu franciszkaninowi, gdy nowe okoliczności zmusiły go do zmiany planów.
Para brodatych heretyków, parających się czarną magią na nowo zasiała strach w serca oszalałego z nienawiści tłumu. Groźne słowa, ogniste kule i zębate dupy podziałały na tłum jak kubeł zimnej wody.
Brat Jakub stał sparaliżowany. Myśli w głowie kołowały się i tłukły ze sobą. Zakonnik patrzył na czarowników z mieszaniną strachu i zachwytu jednocześnie. Jawni heretycy i słudzy Złego w biały dzień wyprawiają magiczne sztuki na oczach gawiedzi niczym jacyś kuglarze.
- Co robić dobry Boże - pomyśłał zakonnik. Setki myśli i planów nawiedzały jego głowę. Każdy w chwili pojawienia się wydawał się genialny, ale już po chwili był odrzucany jako nierealny, głupi lub śmiertelnie niebezpieczny.
Brat Jakub wiedział, że nie może pozostać bezczynny. Obligowały go do tego habit i przyrzeczenie złożone przeorowi swojego zakonu. Poza tym jak miał wytropić innego czarownika, który rzucił na niego śmiertelną klątwę i ukradłą świętą relikwię, kiedy boi się działać w chwili konfrontacji z innymi sługami diabła. Duma, honor i głęboko wpojone poczucie obowiązku nie pozwalały mu pozotać obojętnym na to co się tu działo.
- Musisz wierzyć Giovani. Teraz tylko w Bogu Wszechmogącym ratunek. Musisz działać. Byle rozważnie.
Dominikanin spojrzał na ojca Krzysztofa, ciekaw jego reakcji, ale z pucułowatej twarzy księdza nie dało się nic wyczytać.
- Zostałeś sam Giovani. Możesz liczyć już tylko na siebie.
Czarownicy nakazali tłumowi zapomnieć o wszystkim i rozejść się. Ludzie stali przez chwilę oniemiali, ale wspomnienie zębatej dupy, topiącego się Alfredo i ognistych kul świszczących w powietrzu szybko skłoniło ich do rozejścia się i zajęcia się swoimi sprawami.
- Dzieje się ty zbyt wiele tajemniczych rzeczy. Czas działać. Smród siarki, szczerzące się pośladki, ogniste kule i czarcie sztuczki. Co mnie jeszcze dzisiaj czeka?
Brat Jakub korzystając z powstałego zamieszania wypatrzył w tłumie poturbowanego i leżącego na ziemi brata Alessandro. Zbliżył się do niego i wciągnął go za najbliższy wóz. Z ukrycia nie spuszczał wzroku z magów.
- Jeśli ci życie miłe braciszku siedź tu ze mną. Tłum tak szybko nie zapomni o tobie, a ci heretycy wcale nie wyglądają przyjaźniej. Mów lepiej co tu się dzieje i jakim cudem twoje przekleństwa się urzeczywistniły. To twoja sprawka czy tych diabelskich pomiotów? - rzekł brat Jakub do franciszkanina.
Dominikanin uważnie słuchał relacji brata Alessandro, nadal obserwując dalsze poczynania brodatych czarowników. Analizując słowa zakonnika układał już plan działania.
 
brody jest offline