Był bardzo zadowolony. W garści trzymał wiosło. Może to za duże słowo ale w w ogólnych zarysach Je przypominało. Teraz musiał je tylko oddać Charonowi a potem to już z górki. Po drugiej stronie musiał być gdzieś ten cały Błysk Kłów. Może i nie byli zbyt zgrani ze sobą ale w końcu musieli zacząć działać. On sam realizował te plany, które sobie założył ale do main-questu byli potrzebni wszyscy. Nadal pogwizdując dotarł do przeprawy.
Byli tu wszyscy. Nawet i więcej licząć Elfkę o zdecydowanie zbyt skomplikowanym jak dla niego imieniu no i spora ilość przywołanych zwierzątek. Wyglądało że każdy z nich miał chowańca. Prócz Jędrzeja. On jak przystało na małorolnego przedstawiciela rolnictwa miał inny pomysł na swoją pomoc. W końcu skończył się dziwić i wrócił do rozmowy z przewoźnikiem, która wcześniej tak dobrze mu szła.
-Widzę że już masz Charonie wiosło. Przyjmij i te. Może ci się przyda. Ewentualnie Józiowi jako prezent kiedyś
- Dzięki! [ucieszył się]
Chwilowe zmieszanie z uwagi na to że spóźnił się z wiosłem szybko ustąpiło miejsca zadowoleniu. Że mimo wszelkich oznak odzyskanie wiosła z rąk Ogra odbyło się bezkrwawo. Korzystając z okazji postanowił się podpytać jeszcze o ich zgubę. -Jak wyglądał ten ranny.
- Ojjj kiepsko! Dziwny jakiś był, na elfa mi wyglądał, długie uszy i te sprawy, ale miał srebrne włosy, mało elfickie takie... Ubrany na czerwono, czarne spodnie... Okrytego go wieźli na grzbiecie bestii, szczegółów nie widziałem.
-Się pytam bo jakoś nam brakuje kompana jednego. Może to elf był?
- Hmmm Raczej elf, tylko te włosy... - zastanowił się.
-Niech mnie pieruny biją, skąd wiesz tyle o Kruku, pojedynku i tym wszystkim w czym tak cholernie siedzimy?
- Jestem częścią tego Miejsca, przyjacielu - uśmiechnął się.
-No tak i wszystko jasne. Szamil nie mógł znowu skrewić przy nas ponieważ Zielony by go ze skóry obłupił. Tylko czy on się dogadał z Nimi że nam pokrzyżują plany czy też wróci później i wciągnie nas w zasadzkę? - Męczyworanin sam nie wiedział jak ma zinterpretować uzsykane wiadomości. W końcu Dał sobie spokój. Teraz wrócił znów do gry i miał ważniejsze rzeczy na głowie.
Na przykład T-Rex czy jak on się tam nazywał w kronikach. Tu już nie było to bardzo ważne. Zrobił dużo szumu, krzyku i jeszcze więcej zamieszania. Jędrzeja nie interesowało jak przeżyją oni i ich potworki. On sam był w gruncie rzeczy wyznawcą Ja albo Moje. Tak samo teraz po prostu odskoczył w krzaki przed zdecydowaną agresją i jeszcze większymi zębami. Należało gada podejść i osiodłać. W sumie to już częściowo plan był w trakcie wykonywania. Liany oplotły potwora i przynajmiej jedną można było wykorzystać do osadzenia Gada.
Jędrzej odłożył kłonicę poprawił portki, popluł w ręce i wyrwał za brakującą duszą z tej lokacji. Musiał tylko pomóc przytrzymać zwierza |