Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-03-2009, 20:00   #121
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- SZSZSZSZIIIiiIIIIIIIIIiiiiiiiiiiiiiiiiiiIIIIIIt!!! – wypiszczała przez zęby przerażona Nizzre, czując jak liana pechowo zaplątała się jej wokół nadgarstka.
A potem fruwała sobie, aż rozbiła się z hukiem o bok wielkiego gada i od tej pory rytmicznie już, choć artystycznie nierównomiernie, obijała się o cielsko Błysku Kłów, zawieszona jak ozdoba na linie zaczepionej o tułów drapieżnika. Masaż był druzgoczący i Nizzre czuła, że jej elfickie śniadanie pragnie odzyskać wolność. Podobnie jak jej elfickie płuca i nerki. Miała wrażanie, że chciały zobaczyć światło dziennie, lub przynajmniej potańczyć sobie, czy zamienić się miejscami.
„Ciekawe co grozi za....ummmff... obrzyganie świętego zwierzęcia.... ugghhh! ” – pomyślała sarkastycznie, kołysząc się beztrosko wte i wewte.
Miała przynajmniej świetny widok z góry i oglądała jak Błysk Kłów uganiał się za jej towarzyszami, co było poniekąd zabawne – uciekali przed bestią, ale z oka Nizzre wyglądało to tak, jakby i przed nią czmychali w popłochu.
„Uciekajcie, uciekajcie... uh... bo zaraz rzygnę...!”
Musiała przyznać, Błysk Kłów miał świetne wejście i siał popłoch z łatwością godną pozazdroszczenia. Był pięknym, potężnym zwierzęciem, z którym nie należało igrać.
„Święty....gaaaakh!” – znów z plaśnięciem rozbiła się o jego gruby, twardy bok.
Dyndanie na czymś tak gigantycznym i potężnym było równie stresujące jak ekscytujące. Błysk Kłów ruszył w pogoń za Fufim, miażdżąc po drodze wszystko, na co natrafił, łącznie z drzewami, przewalonymi drzewami i krzewami. Nizzre dyndała, zaliczając kolejne uderzenia.
„Nie mogę... zaraz... uhhh...!”
- Run, Fufi, ruuuun!!! – darła się do swego pająka.
Naraz Błysk Kłów rzucił się plackiem na ziemię!
- ŚwięteeeeeeeeeEEEEEEEEEeeeeeeeeeeeeeAAAAAaaaaaaa IIIIIkkhhhh!!! – pisk, jaki wydala z siebie Nizzre, był absolutnie niepodrabialny i wstrząsnął chyba najgłębszymi istniejącymi odmętami chaosu.
W chwili kiedy drapieżnik upadł, Nizzre wylądowała na ziemi. Miała tylko chwilę na próbę uwolnienia ręki z pechowego supła. Zaczęła się z nim szarpać, próbując poluźnić linę. Udało się jej akurat w momencie, gdy zwierzę znów wstało. Nizzre chwyciła się liny i tym razem celowo dyndała, wsparta nogami o bok Błysku Kłów.

- He...!?
„Chyba złapaliśmy gumę! Nie, gorzej! Złapaliśmy pasażera na gapę! Elfa!? Ha! I oto koronny dowód, przekreślający złośliwe teorie, jakoby elfy rosły na drzewach!!! Elfy rosną pod ziemią!!! Er... Zaraz... To chyba wcale nie tak!... Moment...!”
Przyjrzała się uważnie gościowi, który jechał po ziemi, trzymając się liany jaka ciągnął za sobą wielki gad.
„Długie uszy, srebrne włosy, wylazł spod ziemi... To DROW, drow, drow!!! Drow albinos!!! Uuuuuu jaki słodki!!! Jakże rzadko spotykane zjawisko! Tak, to na pewno jeden z tych niedopieczonych chlebusiów! A jaki podobny do elfa!!!” – pomyślała z podekscytowaniem Nizzre.

Gad zatrzymał się i obrócił łeb, spoglądając na Nizzre.
- Ups...!
Rozwarta paszcza, klapnięcie tuż obok niej. Wsparta nogami o bok gada, próbowała wdrapać się po linie wyżej, by jej nie sięgnął.
- Pójdziesz ty!!! Kysz, kysz, kysz! – piszczała. – Ja nic złego, ja tu tylko dyndam!
Drow albinos wdrapał się po linie i próbował wgramolić się na Błysk Kłów. Nizzre postanowiła mu pomóc.

- Ciszo zaklęta w odmętach mgieł,
Usłysz me wołanie
Otwórz swe oczy
Błyszczącym kręgiem!
Niech szept twój rozedrze ich dusze
I wystawi ciała które ujrzysz
Na wieczne potępienie!
Pozwól mi
Stać się wykonawcą
Twojej przedwiecznej woli
!!!

„Dotknęłam go. Mamy szansę!”
Trzymając koniec liany odepchnęła się nogami od gada i zeskoczyła na ziemię.
- Fufi, bierz go!!! – zawołała.
Sama zaczęła biegać wokół gada, wykorzystując to, że ścigając ją obracał się wokół. Chciała obwiązać chociaż jedną z jego nóg a potem okrążyć kilka razy najbliższe grube drzewo, przywiązując nogę gada. Fufi zjawił się bez drowa na grzbiecie i zaatakował. Jego celem była druga noga gada, miał owinąć ją siecią i zrobić to co Nizzre, przywiązać drugą nogę do innego grubego drzewa.
- Niech Lolth ma w opiece tego Niedopieczonego! – szepnęła, zasapana, spoglądając na srebrnowłosego.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 23-03-2009, 02:49   #122
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
- w las, w las! - wrzeszczał sam do siebie Kall'eh uciekając ile sił w nogach. Kluczył, robił uniki i zwody, to padał to wstawał ponownie. Cały czas próbując wyciągnąć linę z torby. Gdy stwierdził, że nic mu nie grozi, bo nic go nie ściga, zatrzymał się by sprawdzić sytuację. Zrobił to w odpowiednim momencie by zobaczyć popisowy pokaz skoków. Zaczątek nowego sportu ekstremalnego. Coś w połączeniu orkowego rodeo na buhajach i elfickich skoków o tyczce z drzewa na drzewo. Oczywiście z lekką domieszką krasnoludzkich zapasów w błocie.

Isendir, zawodnik numer dwa. Niestety chciał się wepchać w kolejkę przed Barbaka, za co został zdyskwalifikowany i trafił pod drzewo. Zyskując tym samym zero punktów za zerową odległość. Barbak wziął sprawę w swoje ręce i bez gwizdka sędziego ruszył na spotkanie bestii. Mimo przeważających gabarytów przeciwnika nie zląkł się i chciał rozłożyć gada na łopatki. Sprawę skomplikowała gałąź. Ratował się skokiem (dopingowanym przez Jaszczura). Przefrunął jakieś sto metrów. Lądowanie bez telemarka. Noty, 8 punktów. Uzjel natomiast wpadł na chytry pomysł wykonania wspomnianego, elfickiego skoku o tyczce. Zmodernizował trochę pomysł i dał się (a na pewno tak było) złapać gadowi - mając zapewne cichą nadzieję na lepsze noty za technikę. Wykorzystał pęd nadany przez zwierze i doleciał najdalej. Dodatkowo lądowanie na miękkim Flafi. Nota 9,5. Mamy faworyta. Bestia szybko zwróciła uwagę na karła, który nie znający za dobrze obyczajów, począł uciekać. Zauważywszy siatkę przygotowaną przez elfkę postanowił ruszyć w tamtą stronę i zarzucić linę na pysk stwora. Udało się. Gorzej natomiast było z utrzymaniem jej. Na tyle źle, że po chwili leżał już w błocie. A na linie dyndała Nizzre korzystająca z okazji by se powisieć. Na sam koniec Jędrzej rzucił się sam, samiuśki w krzaki. Uzyskując 3 metry i klasyfikując się zarazem na trzecim miejscu. Brąz moi kochani.

Tak oto zakończył się turniej Skoków W Krzaki Na Sto Sposobów. Zapraszamy do drugiej edycji. A za chwilę....
.... Berek.

Kall'eh ruszył za Błyskiem Kłów. Nie trzeba było tropić i uważać by go nie zgubić. Ślady były bardziej niż wyraźne a po za tym mieli agenta, agentkę znaczy się, dyndającą u szyi jaszczura. Krasnolud biegł ile sił w nogach. Nie była to zatrważająca prędkość ale na większą nie było go stać. Jak dogonili gada, zauważył, ze zdumieniem, że z jednego wiszącego zrobiło się dwóch. Ciekawa sprawa. Ale czasu na pytania nie było.

Kall'eh
był zdania, że nie powinien go ujerzdzać, to akcja dla kogoś, silniejszego może nie, ale cięższego. Dla kogoś większego gabarytu. Rzucił się zatem, próbując złapać smycz i przywiązać ja do drzewa, nogi, Fufiego. Do czegokolwiek co mogło posłużyć za kotwicę. Następnie dopiero spróbuje ujechać bestię jeśli nikt inny tego nie zrobi.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline  
Stary 23-03-2009, 16:41   #123
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Z początku wszystko zdawało się iść dobrze. Barbak na podobieństwo swego starego kompana rozpoczął szarżę (na podobieństwo szarży na drow'a, która na zawsze przeszła już do annałów historii). Szarżę, która jak się szybko okazała była tyleż nie przemyślana co po prostu wariacka. Dlaczego? Ork nie wziął pod uwagę faktu, iż piekliszcze wystające z krzaków samą głową, musi mieć resztę ciała odpowiadającą gabarytami paszczy. Nie było już jednak możliwości odwrotu. Łatwiej było teraz biec do przodu, niż próbować się cofnąć. Nie było niczego gorszego niż cofanie się! Cofanie się, nie leżało po prostu w naturze zielonego ludu! Poza tym ork jak nigdy miał teraz przed sobą słowa swego poczciwego staruszka: Jeśli nawet robisz coś źle, to rób to przynajmniej dobrze! Jakie było przesłanie tej pokrętnej logiki? Ważnym było aby działania, które on sobą sygnalizował były czytelne dla drużyny. Ważnym było aby drużyna jako jeden sprawnie działający mechanizm mogła odnieść jakieś korzyści z jego akcji. Jakie? Ot choćby swym biegiem mógł zyskać kilka cennych chwil dla innych na przemyślenie swych poczynań, czy na odtransportowanie z pola walki nie przytomnych drow'ów (Palladine co ja plotę?) czy też na przygotowanie plakietek do z ocen potencjalnych popisów ekwilibrystycznych.

Co się działo potem? Barbak pamiętał tylko, że coś bardzo dużego, bardzo szybko w niego uderzyło. Potem chwila wolnego, błogiego i znienawidzonego zarazem lotu, zakończona w końcu popisowym lądowaniem w krzakach. Barbak odczuł mocne uderzenie w okolicach potylicy, a następnie przed jego oczyma ukazały się całe konstelacje gwiezdne (sprawa normalna). Pomiędzy tymi konstelacjami lewitował Kall'eh trzymając uniesioną plakietkę: 8,5 (sprawa nie normalna!). 8,5? Zastanawiał się ork przecierając z niedowierzaniem oczy? 8,5? Ten pokręcony przez hemoroidy mały pokurcz dał mu 8,5? Za lądowanie bez teleranka? 8,5!?
- A żeby Cię tak własna matka tłuczkiem to kartofli natabaczała przez okrągły tydzień!
- Tego jaszczura! Zaraz go dorwiemy, nie martw się!
Emanuel jak zawsze, jako dobry przyjaciel starał się załagodzić sytuacje.
- Jaszczura? A skąd! Żeby temu karłu kaktus wyrósł pod paskiem![/i]
Pchli pysk na kilka chwil przybrał wyraz myślą nie skalany!
- Nie rozumiem tu czegoś. Ten jaszczur przed chwilą mało Cię nie pożarł.
- Tak!
- Cisnął Tobą o krzaki...
- Tak!
- Walnąłeś przez niego w drzewo!
- Tak!
- Za mocno!
- Tak!.... NIE!
- Bredzisz!


Barbak wygramolił się z runa leśnego klnąc cały czas iście po szewsku, po czym spojrzał na dość zabawną (w swym sadystycznym wyrazie) scenę. Błysk kłów uganiał się w najlepsze za poszczególnymi członkami drużyny. Na całe szczęście jednak jeszcze nikogo nie zjadł. No dobra jednego osobnika, mógł zjeść jednak ork wiedział że tak się nie stanie. Nie wiedzieć czemu, jego hebanowy (tfu!) przyjaciel znalazł upodobanie u jakiejś mrocznej bogini. Fakty jednak pozostawały bez sporne. Czy się z tego cieszyć czy też nie drużyna pozostała w nienaruszonym składnie osobowym.

W pewnym momencie, ku uciesze orka Błysk wpadł w jakiś wykrot. Dołek spowolnił na chwilę piekliszcze, dzięki czemu Barbak mógł się szybko zastanowić. Nie godziło się aby biec na to coś po raz drugi ot tak (na żywioł!). Trza było pomyśleć, zastanowić się, podjąć jakieś decyzje. Dlaczego zawsze w takich sytuacjach nie było w okolicy orka kogoś do podejmowania dobrych decyzji? Dlaczego zawsze Bogowie, Boginie czy na przykład burczenie żołądka musiały powodować orkiem do bezsensownych ataków?

Babrak był świadkiem tego jak Błysk rozrywa liany. Pomysł Elfki był genialny, jednak miał pewne słabe punkty. Ork pędem puścił się w kierunku zwisających lian. Z porwanych kawałków szybkimi ruchali splótł kawałek liny (nie dłuższy niż 10 metrów, jednak prowizorycznie zapleciony z kilku lian! tak dwóch przynajmniej). Następnie przytroczył jeden koniec do wyciągniętego za w czasu Topora. Cały czas jednym okiem patrzył na to, jak Błysk uciekał, a karzeł za nim gonił.

- FALSE START! Krzyknął.
- Ja Ci pokażę 8,5! Dodał pod nosem.
- Bredzisz zielony!

Następnie, gdy węzeł był już zaciśnięty na trzonku, topora a konstelacje gwiezdne i dwarfy zniknęły z przed jego oczy, Barbak niczym lokomotywa parowa ruszył za swym celem. Emanule przybrał groźną postawę i pokusił się o jakieś słabe okrzyki bojowe.
- Rodriges?
- Nie!
- Przytrzymaj go!
- Wiedziałem, że to powiesz!
- Przytrzymaj go!
- Nie!


Gdy Barbak nabierał coraz to większego pędu dodał jeszcze:

- Jak będę koło niego przebiegał skacz na niego i go trzymaj!

Ork w pełnym pędzie ponownie biegł na piekliszcze. Tym jednak razem w jego umyśle piekielna intryga nabierała już kształtów (MWhahahahahahaha...).
Gdy nadbiegał posłał topór (trzymając jednocześnie za drugi koniec liny) w drzewo znajdujące się możliwie najbliżej nóg Błysku. Zaraz potem postara się obiec piekliszcze, dobiec do swej własnej broni i przytrzymać oba końce liany (i przeżyć).
Emanuel w tym czasie przywrze do błysku i trzymać go będzie ze wszystkich swych sił.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline  
Stary 23-03-2009, 21:58   #124
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Pomysł z obronom przy wykorzystaniu halabardy miał tylko jeden, jedyny słaby punkt. Ot, drobnostka - przy układaniu go nie wziął pod uwagę siły jaszczura, który zamiast grzecznie zatrzymać się z zaklinowaną paszczą kontynuował swój bieg. Uderzenie wbrew pozorom nie było bolesne - jego zbroja dawała naprawdę doskonałą obronę i choć czasem bywała marudna i upierdliwa, to jednak w kwesti zapewniania bezpieczeństwa była niezawodna. Dawało to pewne nadzieje, gdyż gad zdziwiony oporem zatrzymał się co pozwoliło na zablokowanie halabardy opierając ją o własny napierśnik. Niestety, ogromny jaszczur ani myślał pozbawić się zębów w kolejnej próbie napierania. Zamiast tego podniósł łeb do góry i energicznie nim potrząsając dosłownie katapultował Uzjela. Przed twardym spotkaniem z ziemią uratowała go Flafie, która najwyraźniej posiadała cudowną zdolność znajdowania się dokładnie tam, gdzie była potrzebna. Początkowy strach, czy nie zranił swojej bestii szybko zniknął - Flafie nie była nawet draśnięta, z charakterystycznym uśmiechem oddała mu broń

Widząc jak bestia poniewiera pozostałych członków (i jedną członkinię) drużyny Uzjel poczuł, że ogarnia go irytacja. Nie mógł pozwolić, by to coś bezkarnie miotało nim w powietrze! Wiedział jednak, że niestety nie może zrobić mu większej krzywdy... Rzucił się pogoń za biegnącym dinozaurem, mając zamiar pomóc w utrzymywaniu go

W pogoni nieco przeszkadzała mu zadyszka, przez którą został nieco w tyle. Nie był typem biegacza, a zbroja dodatkowo krępowała mu ruchy, więc gdy w końcu dogonił dinozauwa okazało się, że jest już komplet osób trzymających go, a ujeżdżającym jest świeżo odnaleziony Szamil. Uzjel ustawił się jednak z halabardą, gotów interweniować w razie czego. Jeśli elfowi nie ujdzie ujeżdżanie to korzystając z halabardy i ostro zakończonych rękawic zbroi spróbuje wdrapać się na grzbiet i samemu podjąć próbę. Zadaniem Flafie będzie asekuracja
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 24-03-2009, 21:51   #125
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Był bardzo zadowolony. W garści trzymał wiosło. Może to za duże słowo ale w w ogólnych zarysach Je przypominało. Teraz musiał je tylko oddać Charonowi a potem to już z górki. Po drugiej stronie musiał być gdzieś ten cały Błysk Kłów. Może i nie byli zbyt zgrani ze sobą ale w końcu musieli zacząć działać. On sam realizował te plany, które sobie założył ale do main-questu byli potrzebni wszyscy. Nadal pogwizdując dotarł do przeprawy.

Byli tu wszyscy. Nawet i więcej licząć Elfkę o zdecydowanie zbyt skomplikowanym jak dla niego imieniu no i spora ilość przywołanych zwierzątek. Wyglądało że każdy z nich miał chowańca. Prócz Jędrzeja. On jak przystało na małorolnego przedstawiciela rolnictwa miał inny pomysł na swoją pomoc. W końcu skończył się dziwić i wrócił do rozmowy z przewoźnikiem, która wcześniej tak dobrze mu szła.

-Widzę że już masz Charonie wiosło. Przyjmij i te. Może ci się przyda. Ewentualnie Józiowi jako prezent kiedyś

- Dzięki!
[ucieszył się]

Chwilowe zmieszanie z uwagi na to że spóźnił się z wiosłem szybko ustąpiło miejsca zadowoleniu. Że mimo wszelkich oznak odzyskanie wiosła z rąk Ogra odbyło się bezkrwawo. Korzystając z okazji postanowił się podpytać jeszcze o ich zgubę.

-Jak wyglądał ten ranny.
- Ojjj kiepsko! Dziwny jakiś był, na elfa mi wyglądał, długie uszy i te sprawy, ale miał srebrne włosy, mało elfickie takie... Ubrany na czerwono, czarne spodnie... Okrytego go wieźli na grzbiecie bestii, szczegółów nie widziałem.
-Się pytam bo jakoś nam brakuje kompana jednego. Może to elf był?
- Hmmm Raczej elf, tylko te włosy... - zastanowił się.
-Niech mnie pieruny biją, skąd wiesz tyle o Kruku, pojedynku i tym wszystkim w czym tak cholernie siedzimy?
- Jestem częścią tego Miejsca, przyjacielu - uśmiechnął się.



-No tak i wszystko jasne. Szamil nie mógł znowu skrewić przy nas ponieważ Zielony by go ze skóry obłupił. Tylko czy on się dogadał z Nimi że nam pokrzyżują plany czy też wróci później i wciągnie nas w zasadzkę? - Męczyworanin sam nie wiedział jak ma zinterpretować uzsykane wiadomości. W końcu Dał sobie spokój. Teraz wrócił znów do gry i miał ważniejsze rzeczy na głowie.

Na przykład T-Rex czy jak on się tam nazywał w kronikach. Tu już nie było to bardzo ważne. Zrobił dużo szumu, krzyku i jeszcze więcej zamieszania. Jędrzeja nie interesowało jak przeżyją oni i ich potworki. On sam był w gruncie rzeczy wyznawcą Ja albo Moje. Tak samo teraz po prostu odskoczył w krzaki przed zdecydowaną agresją i jeszcze większymi zębami. Należało gada podejść i osiodłać. W sumie to już częściowo plan był w trakcie wykonywania. Liany oplotły potwora i przynajmiej jedną można było wykorzystać do osadzenia Gada.

Jędrzej odłożył kłonicę poprawił portki, popluł w ręce i wyrwał za brakującą duszą z tej lokacji. Musiał tylko pomóc przytrzymać zwierza
 
Vireless jest offline  
Stary 25-03-2009, 17:10   #126
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
Myślał za wolno. Za wolno jak na elfa. Za wolno... Miało to swoje konsekwencje. Gad ścigający Barbaka "przez przypadek" strącił "gałązkę". I na kogo spadła? Na elfa który myśli za wolno!
Sruu... Isendir leżał przygnieciony całym tym ciężarem. Leżał tak i leżał. Wydawało mu się że mija wieczność... Mylił się! Nawet nie minęła minuta a ten już stał na nogach. Tylko...
"Gdzie oni wszyscy są? Eeee...."
Wytężył słuch. Nic. Pustka. Coś jednak przyszło mu na myśl.
- Elir! Gdzie się włóczysz? Przyłaź tu czym prędzej!- powiedział jakby od niechcenia w tą odległą pustkę.
Elir tak jak wcześniej przybiegł merdając ogonem. Jęzor wystawał mu z pyska. Wyglądał przeuroczo. Nie było jednak czasu na dłuższe zwlekanie. Spojrzał przyjacielowi głęboko w oczy i powiedział:
- Prowadź, Elirze! Prowadź do nich!
Wilczur przekrzywił delikatnie łebek i polizał Isendira po czole. Elf chciał go już popędzić jednak nagle musiał go gonić. Był bardzo szybki. Biegł ile tylko miał sił w płucach. Iiii...
I zobaczył ich. Wszyscy skakali wokół Błysku. Wszyscy z wyjątkiem dwóch osób. Nizzire która siedziała już na nim oraz... Czy to naprawdę on? Drugi elf! Szamil. Ten sam co im się zgubił. Ten sam co "bardzo ładnie" przywitał się z Isem.
I znowu nie było czasu na dłuższe przyglądanie i ocenianie sytuacji. Całe życie w ciągłym biegu? No trudno. Jak mus to mus.
Isendir podbiegł do nich. Nie miał zamiaru pomagać tym co chcieli zatrzymać bestie. Chciał ją "ujeździć". Szybko więc podbiegł do niej. Miał pewien problem. Jak miał się dostać na jej grzbiet? Była ogromna! Wpadł na pewien pomysł. Ryzykowny i nie do końca najlepszy ale jedyny jaki mu w tej chwili przyszedł na myśl.
Wyprzedził gada i dobiegł do dość wysokiego drzewa. Spojrzał jeszcze raz czy ich zwierzyna idzie w tym kierunku, zakasał rękawy i siup na drzewo. Miał już w tym wprawę więc szybko znalazł się na odpowiedniej wysokości. Gdy Błysk Kłów przechodził akurat koło niego skoczył mu na grzbiet. Ledwo!
Przez pewien czas musiał utrzymać równowagę. Nie było łatwo. Miał wyjątkowe szczęście bowiem gdyby skoczył trochę później było by z nim krucho.
Zaczęła się akcja z okiełznaniem gada. Elf czym prędzej podszedł(a raczej przyczłapał) do Nizzire. Miała "dogodne" miejsce lecz on nie miał zamiaru tu pozostać. Ominął szybko ją i skoczył potworowi na jego krótką szyję. Oplótł się wokół niego i walił go nogami tak jak jeździec konia uzdami. Lękał się że zleci. Było to głupie posunięcie ale...
Trudno. Raz kozie śmierć. Chwycił się jeszcze mocniej i czekał jak bestia zareaguje. Miał nadzieję że zniesie to raczej godnie i podda się.
 
__________________
Nobody know who I realy am...
Faurin jest offline  
Stary 25-03-2009, 18:47   #127
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Gail nie żyje.
- Co?!
- Mamy poważny problem.
Milczał.
- Tu jest demon.
- Demon?
- Pieprzony demon. Berithi.
- Demony nie mają tu wstępu!...
- Każdy kogo On wpuści ma tu wstęp!
- Niemożliwe! Demony nie mają tu racji bytu, nie mogą umrzeć! Energii ich Dusz nie da się zamknąć! Po co marnowałby miejsce dla demona?!
- Nie wiem. Nie pytaj go. Nawet nie usłyszy pytania!
- Niedobrze. Widział cię?
- Jak mógł mnie nie widzieć, idioto?! To demon!
- Gdzie jest teraz?
- Wszędzie! Demony zawsze są wszędzie!
- A co z Vari?
- Jest gdzieś z Deenem. Próbuję ich odnaleźć.
- Pospiesz się. Był tu drow.
- Drow?
- Poszedł wykonać próbę Kirenny.
- Dopilnuj, aby jej nie przeszedł!
- Spokojnie. Jest sam.
- Gdybyś był spokojny, nie wspominałbyś o nim!
- Szukał elfki.
- Myślisz, że tej?
- Jestem pewien.
- Musisz pozbyć się drowa zanim reszta wróci.
- Słuchaj...
- Mam tu pieprzonego demona na karku!!!
- Zostało jeszcze dwóch.
- Zabijmy ich i wynośmy się z tego Miejsca! Demony nie spacerują po świecie pojedynczo! Zaraz przylezie za nim kolejny!
- Niedobrze...
- Co?
- Wrócił drow. Niesie dwa odrąbane wężowe łby...
* * *
- A-ale... ALE...?!
Mężczyzna cofnął się w szoku, Kruk, strosząc się, błyszcząc ślepiami i wykrzywiając dziób w koszmarnym uśmiechu, rósł w oczach, zbliżając się.
- Ale ja...!!! N-nie możesz...!!!
Czarnowłosy mężczyzna stojący obok z ramionami skrzyżowanymi na piersi obserwował wszystko obojętnie. Kruk jednym uderzeniem łapy zmiażdżył maga nim ten zdołał zebrać myśli. Nie spiesząc się, z chrupotem i mlaskaniem rwał dziobem drgające wciąż ciało na kawałki. Mężczyzna podszedł do kłódki, uniósł ją i obrócił do góry nogami, wytrzepując z jej wnętrza na dłoń złote kulki.
- Kolejne – mruknął.
Schylił się, Kruk rozdziobując zwłoki przesunął się nieco. Mężczyzna zatopił dłoń w ciepłych flakach, wydłubując jeszcze jedną kulkę. Kruk przełknął kawał mięsa, pomachał ogonem, unosząc łeb.
- Już niedługo – uśmiechnął się mężczyzna. – Powróci Utracony, powróci o wiele silniejszy. And everything`s gonna be all right this time...
* * *
- Do wschodu słońca.
- Ależ Panie!... Mamy ymm nieoczekiwaną zmianę planów niezależną od nas...?
- Krrrah? A cóż to takiego?
- D-demon – zająknął się. – Zabił naszego towarzysza!
- I?
- Iii... mam tu za mało ludzi! Straciłem trzech w tym cholernym Miejscu! Najpierw ta wielka rosiczka, potem Błysk Kłów, a teraz demon!
- Do wschodu słońca.
Zamilkł.
- Pieprzony demon.
- Pieprzony elf!
- Pieprzona rosiczka!!!
- Zamknij się. Zmiana planów. Bierzemy drowy na cel.
- Drow-y?
- Są dwa, pamiętasz? Jeden nieprzytomny.
- Tego nieprzytomnego broni gigantyczny pająk i elfia wiedźma!
- Więc trzeba sprawić, żeby broniła kogoś innego w czasie gdy zajmiemy się tamtym. Albo by straciła ochotę na opiekowanie się nim.
- Zabójca sierot?
- Może.
- Zabójca elfickich sierot?
- Lepiej.
- Musimy się spieszyć. O świcie mieliśmy spotkać się z Dim w karczmie!
- Nikt nie mógł o tym wiedzieć...
- Berithi wie! – syknął mag. – A wiesz jakie są demony! Jak tylko wyczuje, co się święci...!
- Pieprzony demon!
- Skup się. Tamci nie będą pomagać drowowi. Trzeba odciągnąć tę elfkę od reszty.
- Wiem jak tego dokonać...
* * *
- A zatem, przeszedłeś próbę pani tych bagien, drowie, przyjacielu!
Drow fuknął, ciskając krwawiące łby węży w ciemną wodę.
- Słuchaj, słuchaj uważnie, drowie, przyjacielu. Mgły bagien widzą wszystko. Mówią. Widzą elfkę, której poszukujesz... Wsłuchaj się, wskażą ci drogę...!
* * *

Szamil; Podjąłeś się wspinaczki po lianie na grzbiet Błysku Kłów. Błysk Kłów podjął się przeszkodzenia tobie i schwytania cię w swoją paszczę. Kiedy odepchnąłeś się od jego krótkiej przedniej łapy i gramoliłeś się wyżej wczepiony dłońmi w fałdy grubej skóry, zrozumiałeś, że on dopnie swego...!

http://images.allmoviephoto.com/1993...c_park_008.jpg

Móżdżek wielkiego gada nie wiedział nic o poddawaniu się. Im większy opór gad napotykał, tym gwałtowniej i brutalniej atakował. Kiedy ofiara znalazła się już w szczękach nie było takiej siły na ziemi, która potrafiłaby rozluźnić morderczy uścisk. Dosięgnął zębami twojej prawej nogi i po prostu zamknął paszczę, miażdżąc twoją kończynę z głośnym chrupotem i plaśnięciem krwi – boże, ile krwi...! – pomyślałeś ze zgrozą, ochlapany tąże. Ból był nie do wytrzymania, a jednocześnie tak silny, że nie myślałeś nawet o tym że boli, a całe ciało skupiło się instynktownie jedynie na próbie uwolnienia się. Jeżeli zemdlejesz, koniec z tobą. Walczyłeś, żeby nie stracić przytomności. Gad tymczasem szarpnął, trzymając cię z nogę, zdzierając cię ze swego tułowia – nic nie mogłeś zrobić. Potrząsnął tobą w prawo i lewo, po czym puścił, a ty, wyrzucony z ogromną siłą, poszybowałeś, rozbijając twoje biedne ciało o kości o okoliczne drzewo.

Nizzre; Srebrnowłosy elf zaznał na własnej nodze, jak silne są szczęki Błysku Kłów. Gad nie chciał nawet go zjeść, strząsnął go z siebie, jak szkodnika, jak krowa opędza się ogonem od muchy! Rozwścieczony, zaatakował Fufiego i wielką nogą przydepnął włochatego pająka, łamiąc kilka z jego odnóży! Skamlący Fufi cudem zdołał się wyrwać spod szponów rozdzierających jego odwłok, i ciężko ranny, czmychnął za drzewo. W międzyczasie jednak udało ci się przywiązać drugą nogę gada do drzewa!

Kall`eh; Elfka unieruchomiła pierwsza girę, kiedy gad zajęty był pająkiem. Ty bierzesz drugą girę, w momencie kiedy gad zaciekle odwrócił się ku owej elfce. Udało się! Jędrzej załapał za kolejną lianę, wspierając cię!

Jędrzej; Zadziwiające, ile werwy może dać poprawienie portek! przytrzymujesz lianę i obwiązaną nią girę wielkiego gada, jakbyś trenował podobne sporty całe życie!

Uzjel; Próbujesz dosiąść gigantycznego wierzchowca. Kiedy Szamilowi się nie udaje, zaczynasz podejrzewać, iż nie będzie to tak proste na jakie wygląda... Zakładasz, że szczelna zbroja uchroni cię jakoś przed zębami bestii, ale ciężar pancerza stanowczo będzie przeszkodą. Przeszkodą nie do pokonania jak się szybko okazuje – pomimo lian, zwierzę nie ma porządnej uprzęży, a fałd grubej skóry jest zbyt mało, by można się ich skutecznie uczepić, do tego gad stale wierci się i wygina, oglądając się to na lewo za Nizzre, to na prawo za Kalle`hem i Jędrzejem. Flafi obrywa długim ogonem gada i po niekontrolowanym locie znika w krzakach, ty zaś zsuwasz się z tułowia Błysku Kłów. Lądowanie z wysoka w ciężkiej zbroi na nierównym leśnym podłożu było tyle pechowe, że źle oparłeś się na nodze i padłeś, kiedy coś przeskoczyło ci w kolanie. Mozolenie zbierasz się z ziemi, ale nie możesz oprzeć się na lewej nodze rwącej bólem!

Isendir;
Udało ci się zeskoczyć na grzbiet Błysku Kłów i utrzymać się krótką chwilę na jego grubej szyi. Krótką. Gad schylił się naraz, a ty zdałeś sobie sprawę, że chwycił w paszczę Elira, o czym dobitnie świadczył przenikliwy wilczy pisk i skowyt! Chciałeś coś zrobić, ale nie miałeś pojęcia co! Elir choć ciężko ranny walczył dzielnie, a jego małe rozmiary ocaliły go – wpadł cały do paszczy gada i zaciekle użarł go w język. Błysk Kłów potrząsnął łbem, rozdziawiając paszczę i wypluwając ranną zdobycz, Elir kulejąc odsunął się z podwiniętym ogonem. Gad próbował teraz sięgnąć paszczą ciebie, ale zająłeś dobre miejsce, poza zasięgiem jego zębów. Niewiele myśląc, Błysk rzucił się bokiem o drzewo do którego był przywiązany, ocierając się o nie. Pamiętasz tylko szarpnięcie i huk uderzenia, ból odbierający oddech. Spadałeś, ocierając się o szorstką korę, próbując chwycić się pnia. Uderzyłeś o ziemię, wstrząs omal nie pozbawił cię przytomności. Chwiejnie wstałeś, cały obolały. Lewa ręka bolała nieznośnie i była złamana, czułeś krew w przełyku i podejrzewałeś jakiś niemiły uraz wewnętrzny...

Wszyscy; Błysk Kłów rozprawiwszy się z Szamilem, Uzjelem i Isendirem wyprężył się dumnie, wydając z siebie ryk tryumfu!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=eIJvGHj8nqQ&feature=related[/media]

Ale zawody nie skończone, bo oto... nadciąga zawodnik o pseudonimie Wielki Brokuł!

Barbak; Zaprezentujesz po raz kolejny słynną ludową technikę poskramiania bestii, „na wytrzaśniętego orka”! Technika polega na byciu orkiem i na wytrzaskiwaniu się pod nogami wściekłej, gigantycznej bestii, oczywiście, w celu odwrócenia jej uwagi, aby towarzysze mogli spokojnie działać... [odprowadzasz wzrokiem szybującego Szamila, Uzjela, który wytrząsnął się nawet lepiej i Isendira mimowolnie przytulającego drzewa] Wielka stopa gada nie zdołała cię przydepnąć, ale ty nie zdołałeś jej uwiązać do drzewa. Błysk chwycił koniec twojej broni w zęby i jak wykałaczkę, uniósł głowę unosząc i ciebie, po czym szarpiąc na boki testował twoją aerodynamikę i wytrzymałość twojego mózgu na wstrząśnienie... puścił – i teraz drużyna odprowadza wzrokiem ciebie. Lądowanie wypadło bezkolizyjnie aczkolwiek.

Rodriges Emanuel Rodriges Moul Ep Diffirin Kellah!!!

Wielu miało teraz przed oczami obraz rozjuszonej pchły z qurwikami w oczach i pianą na pysku, pchły gorszej w swej pasji od Pana Mgieł Chaosu, pchły, przed którą Paladine podwija kiecę i czmycha w popłochu. Rodriges wskoczył na gruby fałd skóry, szarpiąc zaciekle. Błysk kłów wyprostował się gwałtownie, jakby ktoś go pociągnął do tyłu. Kłapanie paszczą i szorowanie skóry zębami na nic się zdało wobec wściekłości zwinnego Rodrigesa! Pchła zaatakowała, brakowało jej tylko okrzyku fuckin-pissed off elves na ustach: DAAAJH MOTAFAKA! Wskoczył w gałę. Błysk Kłów zawył, zaciskając powieki i potrząsając głową, merdając krótkimi przednimi łapami. Szamocząc się z przywiązanymi do drzew nogami stracił równowagę i... wytrząsnął się, padając na brzuch!

Uzjel; ....O_O! Błysk Kłów zwalił się, ale nie na ziemię... tylko na ciebie!!! Zdążyłeś tylko spojrzeć na wielki, ciemny kształt, zbliżający się nieubłaganie. Druzgoczący ciężar zmiażdżył cię, ogłuszając cię i przygniatając cię do ziemi!

Samael; Ocknąłeś się, tradycyjnie leżąc na ziemi. Niedobrze, to zaczyna wchodzić ci w krew... Mówiąc o krwi, czułeś że całe spodnie miałeś od niej mokre. Cała noga paliła niemiłosiernym ogniem. Jak prawy bok. Coś masz... pecha z tymi... kh... żebrami...! Starałeś się uspokoić szybki oddech, który sprawiał ci tylko ból przy złamaniach. Spróbowałeś ostrożnie oderwać którąkolwiek kończynę od podłoża, nie udało się. Patrzyłeś na pulsujące życiem żyły, na płaty starganej skóry, zwisające z tego, co wcześniej było twoją nogą. Ból był teraz czymś odległym, tkwiłeś na granicy świadomości, nie mogąc zebrać myśli.

Pojawił się znikąd obok ciebie. Wysoki mężczyzna ubrany w czerwony kubrak. Długie białe włosy. U pasa nosi krótki miecz. Nie... w ręce krótki miecz...
– O, nie, Samaelu. Raczej żołnierzem. Morderca to takie niemiłe słowo. ...Naprawdę...? Czy nie wiesz, że aby zmusić mnie do posłuszeństwa, potrzebny jest srebrny pierścień z moją podobizną, który musisz wystawić mi przed twarz? Doprawdy, skąd ten pomysł? Wymyśliłbym coś ciekawszego. Ale owszem, kilku posłuchało, miałem wiele radości, urywając im ręce. Nie, nie mylisz się. Przystojny, mądry i dowcipny. Jak tatuś. Klnę się na wszystkie piekielne Zorze, iż nie robiłbym tego, gdybym nie musiał. Ale demony Takie Jak Ja cenią własną egzystencję ponad wszystko. Zgadłeś... stoisz mi na dalszej drodze...
Obnażył miecz.
- Spokojnie, przecież i tak umierasz... – uśmiechnął się, ukazując równe, białe zęby.
Zacharczałeś, tyle tylko mogłeś zrobić. Znów, nie możesz drgnąć, twoje zmordowane i połamane ciało nie reaguje. Możesz tylko powiedzieć coś... czy raczej się pożegnać...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 26-03-2009, 19:06   #128
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Trzasnęły kości, chlapnęło krwią, bestia szarpnęła łbem i cisnęła rannym elfem. Nizzre serce stanęło w gardle.
„Nie ma szans, żeby przeżył!...”
Dosłyszała trzask łamanych gałęzi i odgłos uderzenia o ziemię. Cichy jęk czy krzyk. Elf żył!
- Fufi, pilnuj tego elfa!!! – krzyknęła zaciekle do swego pająka.
- Iiiik! – ranny pająk wycofał się.
Okropny widok, połamane nogi, zgnieciony odwłok, bąble hemolifmy sączące się w deszczu. Pająk dokuśtykał tam, gdzie runął elf. Nizzre sapnęła, zaciskając zęby, z całych sił utrzymując dłońmi chwyt na śliskiej od deszczu lianie. Owinęła ją kilkakrotnie wokół drzewa, co ułatwiało utrzymanie gigantycznego jaszczura szarpiącego nogą na drugim końcu liny. Czuła, że liana wymykała się jej powoli z rąk, a pień drzewa trzeszczał niepokojąco pod naporem nieokiełznanej, potwornej siły Błysku Kłów. Is, drugi odważny elf, próbował okiełznać potwora, ale i on źle skończył. Nizzre pisnęła ze zgrozą, kiedy bestia huknęła bokiem o drzewo, zeskrobując z siebie zmiażdżonego elfa.
- Is!!! – jęknęła z dziwnym poczuciem winy.
Dlaczego nic nie zrobiła?! Dlaczego nie powstrzymała tego... jakoś...!?
- Is, trzymaj się!!! Barbak nie, nie podchodź!!! Uwaga!!!
Gad zawył i zwalił się na ziemię, wstrząsając całym lasem. Nizzre poczuła przypływa nadziei i ulgi. W ferworze powodowania, w całym tym zamieszaniu, mroku nocy, deszczu i bagiennej gęste mgle, w całym tym przerażającym chaosie i unoszącej się wokół woni krwi nie zauważyła nawet, że na polu walki brakuje Uzjela.
„Teraz albo nigdy!!!”
Przełknęła głośno ślinę, szybkim, nerwowym ruchem otarła dłonią twarz z deszczu i potu, poprawiając przy okazji kosmyki wpadające jej do zielonego oka. Miała gęsią skórkę na nagich, odsłoniętych ramionach, nie tylko z zimna.

- Prowadź mnie... – szepnęła w skupieniu
Prowadź mnie Światło,
Prowadź na moją zgubę
Ku ich odkupieniu
Prowadź poprzez mrok zimny
Ku niegasnącej nadziei
Ku miłości i szeptom dobrym
Prowadź me strzały Światło
Ku ciepłej krwi wroga
Niech ostrze moje będzie
Tarczą życia mych bliskich
Daj mi siły Światło
Tyle ran ile tylko wytrzymam
Odbierz Im za mnie!

Szarpiąc się z liną, zaciągnęła na opornej lianie wielki supeł, z nadzieja ze ten choć przez moment jeszcze utrzyma Błysk Kłów. Nizzre wyciągnęła lewą rękę do tyłu, dając sygnał żeby cofnęli się i osłaniali. Nadeszła jej kolej! Spróbowała zajść Błysk Kłów z boku, aby jej nie zauważył. Wzięła głębszy wdech, wzięła rozbieg, spięła się i z rozbiegu wskoczyła na kark gada, szybko chwytając jedną z lian, tę, którą Kall`eh zarzucił bestii na kark, lub tę, którą próbował użyć Szamil.
- Spokojnie, spokojnie, spokojnie!!! – przemawiała błagalnie do Błysku Kłów. – Nie chcę zrobić ci krzywdy!!! Pozwól mi jedynie pozostać przez moment tu, gdzie jestem!!! Grzeczny, dobry, grzeczny...!!!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 26-03-2009, 20:10   #129
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Znowu ziemia i znowu potworny ból, ból prawie nie do wytrzymania, nie ból który przekroczył już wszelkie granice. Paraliż owładnął ciałem elfa przynosząc mu chociaż częściową ulgę.
Pojawił się, on, ten na którego czekał. Pomoże, nie pomoże? Cóż... Berithi w długim monologu (podczas którego bezczelnie grzebał w myślach) oświadczył, że go zabije.
-Tak zabije mnie, zabij jak morderca.
"Lubisz grzebać w myślach? No chodź perwersje! A pro po perwersów słyszałem o demonie zwanym Tinki-Łinki to prawda że to jest demon, że tak powiem odtylcowy? Znasz go?"
-Tylko morderca zabija bezbronnego, żołnierz staje z nim do boju. Ale to Ci nie zaszkodzi, co innego Ci zaszkodzi.
"A jak już jesteśmy przy tych sprawach, wyobraź sobie gwałt olbrzyma na nizołku. Potrafisz sobie to wyobrazić? Ja tak. A wyglądało by to tak..."
-Znasz to przysłowie, że niedaleko pada jabłko od jabłoni? Co powiedzą inni z Twego gatunku gdy dowiedzą się, że Twój syn umarł i nie próbował się nawet bronić? Powiedzą, że skończysz tak samo...
"A teraz coś jeszcze lepszego, gwałt niziołka na olbrzymce."
-Daj mi chwilą na pozbieranie się, daj mi żelazo do ręki. Dajmy im tu pokaz jakiego jeszcze nie widzieli. Niech patrzą żywi i umarli, krasnoludy i elfy, chaoci i świetliści. Niech zobaczą jak walczy krew z krwi, kość z kości. Niech zobaczą jak przelewamy swoja krew, jak łamiemy kości. Niech mówią, że Samael syn Berithiego zginął jak wojownik, niech wiedzą, że jest jak jego ojciec. Daj mi miecz, skrzyżujmy ostrza i tak długo nie pociagnę ale dajmy im tu spektakl. Walkę przez duże W.
Oczy Szamila niebezpiecznie błyszczały, mimo to ciągle pamiętał o czym ma myśleć.
"Jeśli mowa o mieczu to koboldy ponoć wynalazły ostatnio ciekawą zabawkę z korbą..."
-Pokażmy im co znaczy prawdziwa walka. Niech zobaczą, że to nie taniec. Niech zobaczą jak Berithi zwany Czerwonym Żołnierzem, Pan Alchemików, Diuk piekielny mierzy się z Samaelem, pierwszym pośród wszystkich ras, Trucizna Pana, która wsiąknie w ciała elfów i dwarfów, ludzi i orków nawet demonów. Niech mówią o tej walce we wszystkich planach, dusz, materialnym jak i demonicznym. To jak? Zmierzmy się jak żołnierze, jak mężczyźni.
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 26-03-2009 o 21:32.
Szarlej jest offline  
Stary 26-03-2009, 21:38   #130
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
X wtrąc dla Szamila
- Tak, zabije mnie, zabij jak morderca.
- oboje wiemy, że tego nie zrobię. Jeszcze. Właściwie, chcę tylko tego, co moje – uśmiechnął się znacząco.
Zdumiony, otworzył szerzej oczy i potrząsnął głową.
- Widzę, żeś wydoroślał... – mruknął.
- Daj mi chwilę na pozbieranie się, daj mi żelazo do ręki.
- Chętnie, ale widzę, że zapodziałeś gdzieś swój miecz, Synku ;3
Szlag by!!! Twój miecz! Tamci... ten mag i dziad w lisiej czapie, zabrali twój miecz!!!
- Więc bez zbędnych ceregieli... – uniósł miecz, powoli, niby leniwie, przydepnął stopą twoje ramię i przymierzył się do odrąbania go.
Rozległ się wściekły syk. Z krzaków wyłonił się wielki pająk.
- Idź, malutki, idź... – uśmiechnął się kąśliwie Berithi.
Pająk strosząc się wycofał się powoli.
* * *
- Kra-kra...!
- Hm. Ładna przemowa, czyż nie?
Dark star by =aphostol on deviantART

- Don`t.
Berithi znieruchomiał.
- Daj mu miecz.
- A...?
- Give... him... the sword. MY sword! ;3
- But…?! Why?
- For fun!;3

Ilustration 3 by ~Louis1795 on deviantART

- Strach cię obleciał, staruszku?;3
* * *
Berithi zmarszczył twarz w grymasie dyskomfortu i niezadowolenia. Powoli cofnął się, odstępując od ciebie.
- Wstań zatem.
Poczułeś gwałtowny przypływ sił, przyspieszony i bolesny acz energetyzujący proces gojenia się poważniejszych ran. Berithi skinął mieczem w bok. Ujrzałeś miecz wbity w pień drzewa, wcześniej go tam nie było!

Stary miecz by ~Nithug on deviantART

- Nie. To nie prezent. To twoja śmierć. Twoja odwaga cię zabije, Samaelu – uśmiechnął się Berithi.
Wstałeś. Wyszarpnąłeś ostrze z pnia.

Sword by ~Ameba on deviantART

- Tu można ginąć wiele razy. Ciekawe czy za każdym razem będziesz miał ten sam wyraz twarzy konając...?
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:46.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172