- Nie obchodzi mnie czy tu pasuje czy nie, mamy tu swoje interesy i tyle.
- I dlatego chcesz wpaść jak burza do domu hrabiego i zażądać zdjęcia klątwy!? Myślisz, że będą wdzięczni jakiemu drowowi, który na dodatek groził wielmoży!?
- Przecież tamtych łowców załatwił tygrys, którego chcieli upolować i go nie docenili
- Hmmm w sumie racja... – speszyła się.
- A młody niech lepiej dla własnego dobra trzyma język za zębami, bo żadna klatka mu nie pomoże
- Rozejrzyj się! – jęknęła Kiti. – Jesteśmy w ludzkim mieście, nie w podmroku, tylko ty, twoje sejmitary i wróg! Maja tu takie coś co się nazywa straż, loch i gilotyna! I nie jeden Taki Jak Ty się o tym przekonał! Nie chce ci grozić, próbuję bronić naszego wspólnego interesu, nie chcę, żebyśmy działali na ślepo i bez zastanowienia!!!
Drow stał się agresywny. Z pewnością mroczni bogowie gdzieś w odmętach chaosu ślinili się właśnie, zachwyceni i podrajcowani, Kiti jednak była przerażona ale i zła.
- Powiesz, że nie mogę tak chodzić i co mnie zmusi do wyczyszczenia zbroi? Słowo?
- Mam nadzieję, że nikt cię nie zmusi, Dirith! Ale mogą próbować, a tego nie chcemy!
- Nic tylko byście gadali, jakby słowa zastępowały czyny.
- A ty co wyczyniasz!? Chodzisz wokół ot tak i myślisz że po prostu dostaniesz to czego chcesz, tylko dlatego że tego chcesz i że umiesz walczyć sejmitarami!? – wybuchła. – Nie ty jeden umiesz walczyć, strażnicy też potrafią, a ich jest tu więcej!!! Przez twoją dumę zarżną nas wszystkich! – westchnęła z rezygnacją.
- Mamy trop, jesteśmy blisko i można go sprawdzić od razu więc nie ma po co tracić czas. A jak się okaże że to on nie da rady, to dopiero się szykować już do dalszego szukania
- Tak, jak już będziesz siedział w lochu, przykuty do muru! - prychnęła.
- Przeszkadza Ci ta krew na moim ubraniu? To ją wyczyść.
Mroczni bogowie musieli paść, piejąc z zachwytu, ale Kiti zzieleniała na twarzy i nastroszyła się niemal niczym wilczyca.
- A chodź sobie brudny! – fuknęła, tupnąwszy ze złości.
Zamaszyście odwróciła się do drowa żabowatym tyłkiem.
- My, tu na powierzchni, przynajmniej się myjemy!
– ruszyła na poszukiwania łaźni.