Wątek: Bogowie Olimpu
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2009, 22:21   #6
Penny
 
Penny's Avatar
 
Reputacja: 1 Penny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemuPenny to imię znane każdemu
Podczas przydługiej przemowy Zeusa Artemida pozwoliła swoim myślom odpłynąć gdzieś poza salę do rozległych lasów bogatych w zwierzynę łowną. Wolałaby być tam, na zewnątrz niż tutaj. I na dodatek mieli pojawić się wieczorem na przyjęciu. Bez alkoholu! Co to za przyjęcie? Na takie chodziła (choć zawsze niechętnie) jak była nastolatką. A przecież byli dorośli!
No właśnie. Nie znosiła tłumów i w gruncie rzeczy z chęcią ulotniłaby się z tego przyjęcia gdyby nie fakt, że względy grzecznościowe wymagały obecności pełnego składu. Pozostawało jej tylko zacisnąć zęby i przygotować się psychicznie na towarzyskie zmagania… Jednak gdy do jej uszu dobiegło sformułowanie „stroje wieczorowe” zacisnęła wbijając paznokcie we wnętrze dłoni.
Obawiała się, że nie wzięła z Nibiru żadnych „strojów wieczorowych”. Wątpiła też, że takowe kiedykolwiek zaistniały w jej szafie. Jednakże niezbadane są przestrzenie kobiecej garderoby…

Zaraz po tym jak odbębniła pracę zleconą jej przez Dionizosa zaszyła się w swojej kwaterze. Obawiała się, że już u samego początku owo „przyjęcie” ociera się o kicz. Szczególnie jeśli chodzi o dekoracje.
Owszem, znała teorie o rzekomym działaniu kolorów na różne ośrodki mózgowe, ale to, co zobaczyła na sali przyprawiłoby o zawał serca najbardziej statecznego psychoterapeutę.
Jednakże udało jej się szybko umknąć z tego miejsca i zaszyć się w swoich czterech ścianach. Po odświeżającym zimnym prysznicu, wciąż ociekając wodą stanęła przed swoją szafą metodycznie przesuwając wieszaki. W końcu, z niejakim zdumieniem, wyciągnęła z szafy suknię, którą ktoś życzliwy dodał do jej skromnego bagażu.


Szczerze powiedziawszy, zapomniała o niej. Nienawykła do noszenia sukienek czy spódnic, gdyż krępowały jej ruchy. Wolała spodnie albo, w ostateczności, krótką tunikę jaką zwykła ubierać, gdy wyruszała do swojego plemienia.
Podobnie jak Apollo była wysoka i wysportowana. Szczególnie widać było to po ramionach – efekt jej zamiłowania do łucznictwa. Brązowe włosy wyjątkowo rozpuściła przekonując się, że szaleńczo wzywają o skrócenie ich choćby o połowę – sięgały jej już niemal do łokci.
Sukienka była, jak na jej gust, za długa. Będzie musiała uważać, żeby się nie potknąć o skraj delikatnej materii… właśnie, materiał. Czuła się tak, jakby nie miała na sobie kompletnie nic. Parsknęła śmiechem na tą myśl i uśmiechnęła się lekko do swojego odbicia w lustrze. Musiała mieć odrobinę przyjemności w czasie tej tortury zwanej szumnie przyjęciem.

Do sali wślizgnęła się zaraz za Hefajstosem i jak zwykle rozszczebiotaną Afrodytą. Musiała przyznać, że to był jedyny członek załogi, który działał jej na nerwy z siłą młota pneumatycznego. Ale co zrobić… i tak ich kontakty były ograniczone do minimum. Na szczęście.
Cicho niczym duch wyminęła „szczęśliwą parę” i zaczęła lawirować między gośćmi rejestrując uważnie niektóre miny, a czasem odpowiadając na – te mniej lub bardziej szczere – powitania. Zauważyła też manewry ich gościa, Heliosa. Przybysz wzbudzał w niej niezdrową ciekawość. Wydawało jej się, że nie przybył na Ziemię tylko i wyłącznie z powodu ich kłopotów z Ziemianami. Tylko o co jeszcze mogło tu chodzić? Czyżby góra chciała zmienić ich dowódcę? Możliwe, nawet bardzo.
Kątem oka zauważyła jak Helios przypuszcza szturm na jej brata - tego nie mogła przegapić. Ruszyła w tamtą stronę porywając z tacy pomarańczowy koktajl z pstrokatą parasolką, której szybko się pozbyła, wtykając ją w olbrzymi kwiat stojący pośrodku kolumnady.
Apollo ze swoją znudzoną miną przysłuchiwał się Heliosowi, który zwrócił na nią uwagę, gdy tylko się zbliżyła.
- Jeśli chodzi o rozrywki – stwierdziła, trochę niegrzecznie wcinając się w rozmowę, co zamaskowała najbardziej uroczym uśmiechem na jaki ją było stać – to muszę stwierdzić, że mój brat jest tutaj prawdziwym ekspertem.
- Jednakże teraz jedyną rozrywką mogą być jedynie sztucznie uprzejme rozmowy nad... koktajlami - dodała z niejakim niesmakiem. Wiedziała, że nie tylko jej przeszkadza to dziwne widzimisię Zeusa. - Chyba, że miałbyś ochotę na partyjkę bilarda.
 
__________________
Nie rozmieniam się na drobne ;)
Penny jest offline