- I dlatego chcesz wpaść jak burza do domu hrabiego i zażądać zdjęcia klątwy!? - Nie zdjęcia klątwy, tylko dostępu do poszukiwanego przez nas maga. - przypomniał stanowczo.
– Jesteśmy w ludzkim mieście, nie w podmroku, tylko ty, twoje sejmitary i wróg! Maja tu takie coś co się nazywa straż, loch i gilotyna! I nie jeden Taki Jak Ty się o tym przekonał! Nie chce ci grozić, próbuję bronić naszego wspólnego interesu, nie chcę, żebyśmy działali na ślepo i bez zastanowienia!!! - Widze gdzie jesteśmy! A niech mają tą swoją straż i niech lepiej nie wchodzą mi w parade bo zarżnę ilu tylko sie da! A na jakie ślepo chcesz działać? No tak, nie widać nigdzie syna hrabiego, ale właśnie tego czy już wrócił można sie dowiedzieć w pałacu i przez niego dotrzeć do maga. A chyba nie muszę przypominać że to jednak Ty pierwsza chciałaś mu pomagać aby zdobyć łaski hrabiego. Bo jak dla mnie jest niepotrzebny, a do maga mogę równie dobrze przebić się siłą, co nawet bardziej by mi odpowiadało! - rzucił nadal nerwowo, jednak już trochę zrezygnowanym tonem jakby zupełnie nie rozumiał ani nie zauważał logiki w poczynaniach Kiti.
– Nie ty jeden umiesz walczyć, strażnicy też potrafią, a ich jest tu więcej!!! - No i dobrze, że ich jest więcej! Dostarczą więcej rozrywki jak przyjdzie co do czego! - warknął uśmiechając się.
- Tak, jak już będziesz siedział w lochu, przykuty do muru!
Słysząc to Dirith się zaśmiał. - Przed Tsarothah jakoś byłem przykuty do ściany i nie pamiętam żeby jakoś mi to przeszkadzało bo z tego co pamiętam to dałem rade się uwolnić! - powiedział nadal nie ukrywając złości.
- My, tu na powierzchni, przynajmniej się myjemy! - A ja kąpie w krwi przeciwników! - rzucił za odchodzącą elfką.
W między czasie dołączył sie krasnolud podżegając jeszcze Diritha do walki. Drow spojrzał tylko na niego spode łba, jakby chciał wymownie dać do zrozumienia, że elfka już sie oddalała i to on był najbliżej mrocznego elfa. - A Ty co? - warknął. - Brakuje Ci rozrywki? To tylko rusz tą swoją piką a będziesz miał rozrywke.. - dokończył już niezbyt ciepłym tonem, po czym ponownie ruszył w stronę pałacu. |