-Valrodzie, nie tłumacz się. Pomoc w tej sprawie była potrzebna, choć nie byliśmy tego świadomi. Lenardzie, uspokój się, bo akurat zrobił bardzo dobrze. Lenard jedynie machnął ręką po czym odsunął się od towarzystwa. Zdawał sobie sprawę z tego, iż może się mylić co do
Valroda, lecz wciąż instynkt podpowiadał mu, że elf sprowadzi na nich jakieś nieszczęście.
Najemnik upewnił się jeszcze, że ma przy sobie dwie znalezione wcześniej flaszki po czym wraz z pozostałymi opuścił wieżę.
Majolin z niewyjaśnionych powodów została, najprawdopodobniej chciała dopilnować, iż dziewczynce nic się nie stanie, zresztą krasnoludy póki co również nie dołączyły do drużyny.
Tak więc cała siódemka skierowała swe kroki w kierunku ratusza.
Lenard bacznie przyglądał się swoim towarzyszom, przynajmniej na kilku z nich mógł polegać.
Keith od początku wydawał się mu człowiekiem rozsądnym, który potrafi zadbać o siebie w ciężkiej sytuacji,
Dantlan - arogancki i dość dziwny mag, jednak jego umiejętności mogły bardzo przydać się drużynie,
Feliks moczymorda i "mistrz miecza", który najlepsze czasy ma już najwyraźniej za sobą i wreszcie
Honogurai, najemnik wciąż nie wiele o nim wiedział. W drużynie znalazł się również
Valrod i czerwona istota, ze względu na ich magiczne zdolności również mogli być użyteczni, lecz
Lenrad nie miał pewności co do ich lojalności.
W końcu dotarli do ratusza, na szczęście w między czasie nikt ani nic ich nie zaatakowało, więc chwilowo mogli się czuć bezpieczni. Przypominający nieco katedrę budynek był zrujnowany, większość kolumn i witraży uległo już zniszczeniu.
Lenard rozglądał się po pomieszczeniu szukając jakiejś pochodni, która mogła by uchodzić za tą oznaczoną przez
Giheda, lecz jego oczom ukazały się tylko poprzewracane stojaki.
-Valrodzie jesteś Magiem Umysłu prawda? - zwrócił się do stojącego niedaleko elfa
- Czy wyczuwasz tutaj innych ludzi oprócz nas?
-Niestety przyjacielu, moje siły wciąż są dość osłabione i nie mogę jeszcze korzystać w pełni z mych zdolności - odrzekł
Valrod.
Zrezygnowany
Lenard spojrzał na obraz mężczyzny i umieszczony na nim napis „A ty, już zapłaciłeś podatki?”, miał ochotę podrzeć go na strzępy, jednak powstrzymał się od tego czynu.
- Możemy rozpalić ogień - powiedział
Keith- Zrobi się jaśniej...
- Nie, ogień z pewnością nie budzi ich zainteresowania... przynajmniej nie budzi mojego, jeśli o to Ci chodzi - dodała magiczna istota.
- To co? Zapalamy coś? W razie czego mamy deski, a ja mam hubkę i krzesiwo.
Najemnik sam już nie wiedział co należało w tej chwili zrobić, pomysł
Keitha wydał mu się całkiem dobry, jeżeli już musiał tu siedzieć to wolał to robić świetle. W końcu jeżeli czerwona istota miała rację potwory nie zwróciły by na nich uwagi, a w razie gdyby towarzysze musieli stanąć do walki lepiej by mogli dojrzeć z kim mają do czynienia.
-Ja również mam hubkę i krzesiwo - powiedział
Lenard - Może rzeczywiście powinniśmy tak zrobić. [Rzut w Kostnicy: 18]